Newsletter Biuletyny informacyjne Events Wydarzenia Podcasty Filmy Africanews
Loader
Śledź nas
Reklama

Safari w Sarajewie: bogaci obcokrajowcy płacili fortunę za weekend polowania na ludzi podczas wojny w Jugosławii

Eduard Limonov, rosyjski poeta celuje w Sarajewo oblężone przez Serbów w 1992 roku
Eduard Limonov, rosyjski poeta celuje w Sarajewo oblężone przez Serbów w 1992 roku Prawo autorskie  Forrás: YouTube/@Eduard Limonov
Prawo autorskie Forrás: YouTube/@Eduard Limonov
Przez Arpad Nemeth
Opublikowano dnia
Udostępnij
Udostępnij Close Button

"Bezkarnie bawili się w Boga" - mówi dziennikarz, który ujawnił bezprecedensowy proceder. "Turyści-myśliwi" płacili najwięcej za zabijanie dzieci, do których strzelano dla czystej zabawy. Za starsze ofiary nie pobierano żadnych opłat. Rosyjski nacjonalistyczny poeta również mógł strzelać za darmo.

OSTRZEŻENIE! ARTYKUŁ ZAWIERA NIEPOKOJĄCE OPISY I ZDJĘCIA.

"Po co marnować dwie kule? Jeśli zastrzelę dziecko, zabiję matkę, bo ona nie przeżyje utraty dziecka" - przechwalał się snajper bośniackich Serbów na posterunku policji w Sarajewie w 1992 roku, pierwszym roku wojny w Jugosławii. Inni również chwalili się strzelaniem do matek, dzieci i osób starszych na ulicach Sarajewa.

Nie udało się uratować życia siedmioletniego Nermina Divovica z Sarajewa, który został postrzelony przez snajpera 18 listopada 1994 roku.
Nie udało im się uratować życia siedmioletniego Nermina Divovica z Sarajewa, który został trafiony kulą snajpera 18 listopada 1994 roku AP Photo/Enric Marti

"Biorąc pod uwagę okoliczności, nigdy nie byliśmy w stanie dowiedzieć się, skąd pochodzi kula" - powiedział Dragan Mioković, były szef zespołu śledczego, odnosząc się do czasu oblężenia. Jednak podczas wojny nie tylko trajektoria pocisku była trudna do zidentyfikowania, ale także osoba, która pociągnęła za spust. Jak się okazało, nie tylko Serbowie polowali na bezbronnych i niewinnych cywilów.

Sarajewo. Turyści polujący na ludzi

Obcokrajowcy zostali opisani jako "weekendowi snajperzy" przez włoskiego dziennikarza i pisarza, który powiedział, że w latach 1993-1995 bogaci turyści "płacili za strzelanie dla zabawy do mieszkańców Sarajewa". W następstwie skargi złożonej przez Ezio Gavazzeniego, prokuratura w Mediolanie, po ponad trzech dekadach, wszczęła śledztwo w sprawie zabójstw, a zarzuty zostały zaostrzone o skrajne okrucieństwo i nikczemne motywy. W 1995 r. Corriere della Sera poinformował o dwóch procesach sądowych - jednym w Barcelonie, a drugim w Trydencie - w których świadkowie zeznawali na temat zabójstw w Sarajewie. Gavazzeni początkowo zamierzał napisać powieść o tych wydarzeniach, ale jego pomysł, podobnie jak procesy, upadł.

Kilka lat temu obejrzał film dokumentalny, w którym para opowiedziała wstrząsającą historię o tym, jak stracili dziecko w wózku.

Krwawiący mężczyzna trafiony przez snajpera został zaciągnięty w bezpieczne miejsce 14 czerwca 1995 r.
Krwawiący mężczyzna trafiony przez snajpera został zaciągnięty w bezpieczne miejsce 14 czerwca 1995 r. AP Photo/Jerome Delay

Inna osoba została zmuszona do poruszania się na wózku inwalidzkim po tym, jak została trafiona w plecy przez snajpera.

"Turyści-myśliwi" podróżowali do Sarajewa, aby strzelać do cywilów dla rozrywki, wynika z zeznań złożonych w 2007 r. w procesie karnym Ratko Mladicia, bośniackiego rzeźnika, który został nazwany bośniackim rzeźnikiem, przez amerykańskiego żołnierza piechoty morskiej, który zgłosił się na ochotnika do walki po stronie bośniackiej przeciwko Serbom.

Zobaczył obcokrajowca "z bronią, która wyglądała na bardziej nadającą się do polowania na dziki w Schwarzwaldzie niż do walki w mieście na Bałkanach", powiedział John Jordan, który zeznał, że mężczyzna "obchodził się z bronią jak nowicjusz".

"Safari w Sarajewie"

Taki tytuł nosi wydany w 2022 roku, trwający półtorej godziny film dokumentalny, który po raz pierwszy szczegółowo opisał dotychczas nieznane, krwawe epizody czterdziestoczteromiesięcznego oblężenia stolicy Bośni i Hercegowiny. Do tego czasu niewielu wiedziało, że po stronie Serbów byli nie tylko ochotnicy i najemnicy, ale także uprzywilejowana i tajna grupa bogatych obcokrajowców. Płacili sowite honoraria, by sami mogli wziąć udział w walce.

Sarajewskie safari odnowiło zainteresowanie Gavazzeniego i zaczął on badać sprawę.

Między innymi znalazł świadka, który nie tylko wiedział o "turystyce myśliwskiej", ale także poinformował włoski wywiad o okrucieństwie swoich rodaków już w 1993 roku. E.S. to inicjał imienia bośniackiego agenta.

"Powiedział mi, że bośniacki wywiad ostrzegł go o obecności co najmniej pięciu Włochów, którzy byli eskortowani, by strzelać do cywilów" - relacjonował Gavazzeni.

Dziennikarz rozmawiał ze słoweńskim oficerem wywiadu, niektórymi z ofiar i zacytował rannego strażaka, który również zeznawał o "polujących turystach" na procesie prezydenta Serbii Slobodana Miloševicia w Hadze. Ich charakterystyczna odzież i broń bardzo różniły się od wyglądu serbskich żołnierzy, powiedział świadek.

Aleja snajperów

Otoczeni przez siły serbskie, mieszkańcy Sarajewa bardziej obawiali się snajperów niż pociskami moździerzowymi, którymi było ostrzeliwane miasto. Przez lata miasto egzystowało w stanie nędzy: nie było elektryczności, wody, ogrzewania w zimie, a żywności brakowało.

Codzienna rutyna noszenia wody oraz zbierania drewna na opał w zimie wiązała się z harówką i niebezpieczeństwem. Większość ofiar snajperów to ci, którzy podejmowali się tych ryzykownych zadań.

Bośniacki snajper na przedmieściach Sarajewa, lipiec 1992 r.
Bośniacki snajper na przedmieściach Sarajewa w lipcu 1992 r. AP Photo/Martin Nangle

Nie można ich nazwać snajperami. Ich celem nie było wyeliminowanie wroga, ale zdziesiątkowanie ludności - wzbudzenie strachu, zgodnie z intencjami serbskich przywódców.

Ukrywali się w wieżowcach kontrolowanej przez Serbów dzielnicy Grbavica lub na wzgórzach otaczających Sarajewo od południa. W ich teleskopowych celownikach widać było rysy twarzy potencjalnych cywilnych ofiar z odległości kilkuset metrów. Celowali w nich w beztroski, podstępny sposób.

Serb Boško Brkić i jego bośniacka dziewczyna Admira Ismić; straceni na ziemi niczyjej, 1993 r.
Serb Boško Brkić i jego bośniacka dziewczyna Admira Ismić; zostali zabici na ziemi niczyjej w 1993 r. AP Photo/Jerome Delay

Śródmieście Sarajewa, z dużymi otwartymi przestrzeniami i szeroką aleją, było szczególnie niebezpiecznym obszarem, w którym rutynowo zabijano niewinnych ludzi. Sniper Alley, aleja snajperów, to przydomek nadany jej przez siły pokojowe i korespondentów wojennych. Nazwa ta przetrwała do dziś.

Szukanie ochrony w cieniu pojazdu opancerzonego ONZ, 8 listopada 1994 r.
Szukanie ochrony w cieniu pojazdu opancerzonego ONZ, 8 listopada 1994 r. AP Photo/Rikard Larma

Niektórzy ludzie maszerowali w cieniu pojazdu opancerzonego oddziałów ONZ.

Mur ochronny z wraków samochodów, 13 listopada 1994 r.
Mur ochronny z wraków samochodów, 13 listopada 1994 r. AP Photo/Jacqueline Arzt

W jednej z części miasta zbudowano barierę z przesianych wraków samochodów, która osłaniała pieszych.

Ucieczka w alei snajperów, 9 czerwca 1993 r.
Ludzie uciekający przed snajperami, 9 czerwca 1993 r. AP Photo/Peter Northall

Tam, gdzie nie było osłony, ludzie drżeli o swoje życie. "Witamy w piekle!" - brzmiało graffiti za nimi.

Obława

Do snajperów strzelających do tych ludzi dołączyli zamożni obcokrajowcy gotowi wydać krocie, by przeżyć weekendową przygodę.

"Musiało ich być co najmniej stu", twierdzi Gavazzeni, który powiedział również dla Repubblica, że zapłacili "dużo pieniędzy", 80-100 000 euro po dzisiejszym kursie wymiany, czyli 350-420 tys. zł, za krótką obławę trwającą kilka dni.

Według Mirana Zupaniča, dyrektora safari w Sarajewie, zabójcy pochodzili ze Stanów Zjednoczonych, Kanady, Rosji, Hiszpanii i Włoch.

Francuscy żołnierze uratowali ludzi stanowiących cele snajperów, 8 czerwca 1995 r.
Francuscy żołnierze uratowali ludzi stanowiących cele snajperów, 8 czerwca 1995 r. AP Photo

"Bezkarnie bawili się w Boga" - tak opisał ich włoski dziennikarz. Był zszokowany, że jego zamożni rodacy z klasy średniej pojechali do Bośni i zapłacili za zabijanie ludzi dla czystej zabawy.

Weekendowi myśliwi zebrali się w Trieście i polecieli do Belgradu, gdzie zostali przetransportowani minibusem na "teren łowiecki", czyli front.

Opłata za udział w "safari" zależała od ofiary.

Pięcioletni Almir Zec na oddziale intensywnej terapii szpitala Koševo, postrzelony w głowę kulą snajpera, 27 kwietnia 1994 r.
Pięcioletni Almir Zec na oddziale intensywnej terapii szpitala Koševo, postrzelony w głowę kulą snajpera, 27 kwietnia 1994 r. AP Photo/Rikard Larma

Maksymalna kwota była naliczana, jeśli kula trafiła dziecko - tak jak serbski snajper chwalił się, że nie zmarnuje dwóch kul, ale zabije dziecko jedną kulą i w ten sposób również zabije matkę.

Nieco taniej płaciło się za zabicie mężczyzny, najlepiej w mundurze i z bronią, a za egzekucję bezbronnych starców w ogóle nie pobierano opłat.

Nie wiadomo, kim byli "organizatorzy wycieczek", do czyich kieszeni trafiała "zapłata" i jak wydawano te miliony.

Według Ezio Gavazzeniego, sprawcy mogą mieć dziś od 65 do 80 lat, a niektórzy z pewnością wciąż żyją. Sam zidentyfikował kilku z nich.

Z pomocą dwóch prawników i byłego sędziego, sformułował wyniki swoich badań w 17-stronicowym wniosku do prokuratury.

Na podstawie tego dokumentu mediolański prokurator Alessandro Gobbis zarządził szeroko zakrojone śledztwo.

Rosyjski poeta

"To wszystko było kiedyś nasze, terytorium Serbii", Radovan Karadżić, serbski przywódca polityczny w pierwszym roku wojny, który później został skazany na 40 lat więzienia za ludobójstwo, w szczególności masakrę w Srebrenicy, oprowadzał swojego rosyjskiego gościa.

Karadžić, psychiatra, przed wejściem do polityki pisał poezję, podobnie jak jego kolega dysydent Eduard Limonov, nacjonalistyczny poeta i pisarz, który został politykiem.

Limonov obserwował Sarajewo pod nimi, a następnie chętnie położył się obok ciężkiego karabinu maszynowego i pełen nienawiści zaczął strzelać w kierunku miasta. Był jednym z nielicznych obcokrajowców, których szał został uwieczniony na filmie. Limonov nie musiał płacić za swoją "turystykę wojenną". Wspinał się po górach w pobliżu Sarajewa jako wielbiciel Karadżicia. "My, Rosjanie, powinniśmy brać z ciebie przykład", powiedział swojemu gospodarzowi z zachwytem.

Limonow już nie żyje. Nigdy nie został pociągnięty do odpowiedzialności za przygodę w Sarajewie.

Amerykański producent

Kula snajpera zabiła producenta ABC, donosił Los Angeles Times w połowie sierpnia 1992 roku. David Kaplan, lat 45, zginął kilka godzin po przybyciu do stolicy Bośni i Hercegowiny. Był producentem działu wiadomości telewizyjnych i członkiem ekipy, która towarzyszyła amerykańskiemu biznesmenowi Milanowi Panićowi, ówczesnemu premierowi Jugosławii, w podróży do Sarajewa.

Trzech członków sześcioosobowej ekipy podróżowało opancerzonym konwojem z lotniska do miasta, a pozostali minibusem VW, który został wynajęty w Budapeszcie, z dużym znakiem telewizyjnym wykonanym z czerwonej taśmy klejącej na bocznych i tylnych drzwiach jako środek ostrożności.

Kula, która zabiła Kaplana, utkwiła w samochodzie między literami T i V, donosi Washington Post. Snajper dokładnie wiedział, że strzela do dziennikarzy. Kula przebiła tylny i środkowy rząd siedzeń oraz ciało mężczyzny. Znaleziono go później na tylnym siedzeniu kierowcy.

David Kaplan został zabrany przez żołnierzy ONZ na salę operacyjną szpitala w Sarajewie 13 sierpnia 1992 roku
David Kaplan został zabrany przez żołnierzy ONZ na salę operacyjną szpitala w Sarajewie 13 sierpnia 1992 r. AP Photo/Karsten Thielker

Kaplan został przewieziony do szpitala, ale jego życia nie udało się uratować. "Stracił zbyt dużo krwi", powiedział jego kolega Sam Donaldson, reporter, z którym pracował przez lata, w tym podczas wojny w Zatoce Perskiej.

Lekarz wyszedł z sali operacyjnej po dwóch godzinach i wstrząśnięty wepchnął mi do ręki plastikową torbę z rzeczami Davida Kaplana. Myślał, że jestem członkiem załogi, ale pojechałem na lotnisko tylko po to, by je odebrać jako kolega. Prowadziłem samochód, w którym zginął David Kaplan.

Pocisk dużego kalibru z karabinu snajperskiego, gdy wbije się w ciało, zaczyna wirować, a nie podążać prostym torem" - wyjaśnił lekarz. Pocisk nie trafił w najważniejsze organy Kaplana, ale mimo to spowodował nieodwracalną utratę krwi, powiedział chirurg wojskowy.

David Kaplan był pierwszym amerykańskim dziennikarzem, który zginął podczas wojny w Bośni.

Szacuje się, że podczas trwającego 1425 dni oblężenia Sarajewa zginęło ponad jedenaście tysięcy osób, w większości cywilów.

"Nie wiem, co za diabeł opętał nas tego dnia. Pamiętam, że był to gorący letni dzień, sierpień 1992 roku" - napisał w liście pożegnalnym Predrag O., który popełnił samobójstwo w Belgradzie w 2000 roku. To właśnie wtedy były snajper z Sarajewa przyznał się do zabicia dziewięcioletniej dziewczynki.

W 2006 roku trybunał w Hadze skazał serbskiego dowódcę wojskowego na dożywocie, a trzy lata później na 29 lat więzienia. Obaj zostali skazani za kierowanie atakami minowymi i snajperskimi przeciwko ludności cywilnej z głównym zamiarem wywołania terroru wśród ludności cywilnej.

Do tej grupy dołączyła elitarna grupa "weekendowych myśliwych".

Przejdź do skrótów dostępności
Udostępnij

Czytaj Więcej

Kandydat separatystów wygrywa o włos w nadzwyczajnych wyborach prezydenckich

30. rocznica ludobójstwa w Srebrenicy

Srebrenica 30 lat później: wciąż chowamy ofiary ludobójstwa