Kraje Bałkanów Zachodnich, aspirujące do członkostwa w Unii Europejskiej, od lat zmagają się z opóźnieniami. Euronews analizuje, dlaczego proces rozszerzenia stracił dynamikę w ostatnich latach i skąd biorą się wątpliwości wśród mieszkańców regionu.
"Czekając na Godota", sztuka teatralna, w której bohaterowie czekają na coś, co nigdy się nie wydarzy, stała się ulubionym hasłem Ediego Ramy, premiera Albanii. Opisuje ona odczucia niektórych krajów kandydujących wobec potencjalnego członkostwa w UE.
"Unia Europejska jest Samuelem Beckettem" - powiedział Rama w czerwcu 2022 roku, po szczycie UE-Bałkany Zachodnie.
Obecnie dziewięć krajów aspirujących do przystąpienia do UE i posiadających status kandydata znajduje się na różnych etapach procesu akcesyjnego. Siedem z nich rozpoczęło już negocjacje akcesyjne, będące ostatnim etapem na drodze do członkostwa.
Jednak proces ten utknął w martwym punkcie po stronie Brukseli przynajmniej od czasów poprzedniej Komisji Europejskiej kierowanej przez Jean-Claude'a Junckera.
Kraje Bałkanów Zachodnich naciskały na postęp przez wiele lat. Albania i Serbia złożyły wniosek o przystąpienie do UE w 2009 roku, Czarnogóra w 2008 roku, a Macedonia Północna czeka na akcesję od 2004 roku.
Wydaje się, że proces ten uległ spowolnieniu, ku frustracji przywódców i obywateli krajów regionu - aż do teraz.
Chorwacja, ostatni kraj, który dołączył do UE w 2013 roku, musiała czekać 10 lat od złożenia wniosku do ostatecznego zielonego światła, podczas gdy Rumunia i Bułgaria musiały negocjować 12 lat.
Kraje Bałkanów Zachodnich wciąż czekają, pomimo wysiłków podejmowanych w celu dostosowania swojej polityki i wdrożenia reform. Jednak inwazja Rosji na Ukrainę i gwałtowne zmiany geopolityczne były jednymi z kluczowych powodów ożywienia nacisku na kontynuowanie procesu rozszerzenia i strategicznego zainteresowania Brukseli przyjmowaniem nowych członków.
Rozszerzenie na południowy wschód jest powszechnie uważane za kluczowe narzędzie polityki zagranicznej i strategiczny priorytet w całej UE, do tego stopnia, że przewodnicząca Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen w swoim ostatnim przemówieniu o stanie Uniinazwała je "zjednoczeniem Europy".
"Mamy do czynienia ze spowolnieniem procesu rozszerzenia, jeśli porównamy go z retorycznym zaangażowaniem słyszanym od wyższych urzędników i polityków (UE)" - powiedziała Euronews Teona Lavrelashvili z Wilfrid Martens Centre for European Studies.
"Stanie się członkiem UE stało się znacznie bardziej wymagające. Kraje muszą przestrzegać szeregu zasad, zapewnić praworządność i spełnić szereg kryteriów, co nie miało miejsca w przypadku poprzedniej akcesji. Również geopolityka stała się znacznie trudniejsza do rozwiązania" - powiedziała.
Aby przystąpić do UE, każdy kraj musi spełnić zestaw standardów zarządzania znany jako kryteria kopenhaskie, ustanowione w 1993 roku, przy czym Komisja Europejska ocenia ich postępy, a ostateczne jednomyślne głosowanie należy do przywódców 27 państw członkowskich.
Obawy o kolejne weta wśród krajów UE
W przyszłym tygodniu Komisja Europejska przedstawi pakiet rozszerzeniowy 2025, coroczne badanie mające na celu ocenę postępów poczynionych przez kraje kandydujące do UE.
W tym roku pakiet będzie zawierał "przegląd polityki przed rozszerzeniem" dotyczący zmian, jakie obecni członkowie UE powinni przyjąć, aby przyjąć nowych członków, poinformowały redakcję Euronews źródła w Brukseli.
Według Lavrelashvili, obecne państwa członkowskie UE mają pewne obawy dotyczące nowych członków, zwłaszcza w zakresie spójności.
Jednak jej zdaniem główną obawą jest to, że rozszerzona UE będzie działać jeszcze wolniej niż obecnie w sprawach, w których wymagana jest jednomyślność. "Architektura instytucjonalna UE jest prawdziwym słoniem w pokoju" - powiedziała.
Wszystkie 27 państw członkowskich musi wyrazić zgodę na podjęcie decyzji w wielu obszarach, w tym w polityce zagranicznej i finansowej, a dodanie większej liczby członków bez reformy instytucjonalnej bloku oznaczałoby więcej głosów zdolnych do wniesienia weta przy stole negocjacyjnym.
Na przykład Parlament Europejski uważa, że "procesy rozszerzenia i zjednoczenia Europy powinny iść w parze" oraz że "reformy instytucjonalne i finansowe UE są potrzebne, aby sprostać wyzwaniom obecnego procesu rozszerzenia i zapewnić zdolność UE do przyjmowania nowych członków", jak czytamy w ostatniej rezolucji przyjętej w tej sprawie.
Sposób na przełamanie impasu?
Przez lata jednym ze sposobów na przełamanie tego impasu było przyznanie nowym członkom członkostwa w UE bez prawa weta.
W chwili obecnej nie było takiej dyskusji na żadnym szczeblu między krajami UE na temat tej propozycji, powiedziały Euronews trzy różne źródła unijne.
Steven Blockmans z think tanku Centre for European Policy Studies (CEPS) uważa jednak, że może się to zmienić w najbliższej przyszłości.
"Nie można zaprzeczyć, że wprowadziłoby to oczywiście rozróżnienie między nowymi i istniejącymi państwami członkowskimi. Ale miałoby to charakter tymczasowy" - powiedział Blockmans Euronews.
Według profesora Blockmansa opcja ta ułatwiłaby podejmowanie decyzji przez państwa członkowskie. Jego zdaniem byłoby to ograniczone w czasie i akceptowalne z prawnego punktu widzenia.
"Nie spowodowałoby to naruszenia [prawa UE], ponieważ miałoby zastosowanie do wszystkich przyszłych kandydatów przystępujących do UE, więc nie byłoby między nimi dyskryminacji" - podsumował.