Ponad 10 000 osób wzięło udział w demonstracji w związku z ostatnim skandalem w Zakładzie Karnym przy ulicy Szőlő. Péter Magyar wezwał do kompleksowego śledztwa i dymisji prezydenta i premiera. Obiecał, że w przyszłym roku będzie świętował Boże Narodzenie z dziećmi w Pałacu Aleksandra i Karmelitów.
Tysiące ludzi zgromadziło się w centrum Budapesztu na sobotniej demonstracji. Korespondent Euronews relacjonował, że gdy czoło marszu przeszło przez Most Łańcuchowy, tył wciąż czekał na rozpoczęcie na Placu Elżbiety. Tuż przed godziną 18:00 plac przed Kancelarią Głowy Państwa i Kancelarią Szefa Rządu w Zamku był praktycznie pełny, podczas gdy koniec pochodu wciąż znajdował się na Moście Łańcuchowym.
Protest został ogłoszony przez Pétera Magyara w tym tygodniu pod tytułem "Dla dzieci, przeciwko kłamstwom Orbána". Demonstracja była odpowiedzią na opublikowane w tym tygodniu filmy przedstawiające pracowników zakładu poprawczego dla nieletnich w stolicy Węgier, którzy znęcali się fizycznie nad przebywającymi tam dziećmi.
Organizatorzy poprosili ludzi o przyniesienie na demonstrację zabawek dla dzieci zamiast symboli ideologicznych. Wielu uczestników tak zrobiło, a przed Pałacem Aleksandra zebrano ogromny stos zabawek, które członkowie tłumu przekazywali sobie nawzajem przed sceną, aby później je rozdać.
Na scenie Péter Magyar wezwał do dymisji rządu i prezydenta Tamása Sulyoka, w związku ze skandalami, które wstrząsnęły systemem ochrony dzieci. Polityk nakreślił również, w jaki sposób partia Tisza przekształciłaby system ochrony dzieci, gdyby doszła do władzy. Przykładowo budżet na ochronę dzieci zostałby zaprojektowany odgórnie, aby zapewnić wystarczające środki. Magyar obiecał również wzmocnić system sygnalizacji ochrony dzieci i w pełni zbadać przestępstwa popełnione w ciągu ostatnich 20 lat.
Według doniesień z demonstracji, przebiegła ona spokojnie, bez zakłóceń, a wiele osób maszerowało w milczeniu pod transparentem na Moście Łańcuchowym.
Organizatorzy wyraźnie poprosili uczestników, aby nie skandowali haseł politycznych, ale demonstrowali w ciszy i z godnością. W tłumie znaleźli się tacy, którym się to nie spodobało i chcieli rozładować napięcie poprzez głośne skandowanie. Dołączyli do nich aktywiści Tiszy, którzy poprosili ich, aby tym razem demonstrowali w bardziej stonowany sposób.