Premier Bułgarii poinformował, że "nie ma dowodów" na "długotrwałe zakłócanie lub zagłuszanie" sygnału GPS w samolocie przewodniczącej Komisji Europejskiej Ursuli von der Leyen.
Bułgarscy urzędnicy zaprzeczyli twierdzeniom, jakoby podejrzewali Moskwę o zagłuszanie GPS samolotu przewożącego przewodniczącą Komisji Europejskiej Ursulę von der Leyen, kilka dni po tym, jak Komisja zacytowała bułgarskie władze, sugerując, że incydent był "spowodowany rażącą ingerencją ze strony Rosji".
Premier kraju Rosen Żelazkow powiedział w czwartek w parlamencie, że samolot von der Leyen nie doświadczył "długotrwałej ingerencji lub zagłuszania".
W wywiadzie dla bułgarskiego kanału bTV wicepremier i minister transportu Grozdan Karadjov podważył, że rząd przekazał Komisji Europejskiej jakiekolwiek informacje w tej sprawie, zaprzeczając tezom Komisji, że bułgarskie władze podejrzewają, że zakłócenie było wynikiem wojny hybrydowej Kremla.
Bułgarscy urzędnicy potwierdzili również, że w sprawie incydentu nie zostanie przeprowadzone żadne dochodzenie.
Według wicepremiera, bułgarskie władze lotnicze przekazały Europejskiej Agencji Bezpieczeństwa Lotniczego (EASA) raport z rozmowy między pilotem samolotu a wieżą kontrolną, ale podczas gdy wymiana ta odnosiła się do "drobnych problemów" z GPS, nie wspominała o rosyjskiej ingerencji.
"EASA nadal musi usunąć komputery z pokładu samolotu i zobaczyć, co te komputery zarejestrowały" - dodał Karadjov.
Te rewelacje pojawiły się po dniach intensywnych spekulacji na temat przyczyny zakłóceń w wyczarterowanym samolocie przewożącym von der Leyen - a także członków jej zespołu i dziennikarzy - z Warszawy do bułgarskiego miasta Płowdiw w niedzielę.
Prawie tydzień później zarówno władze wykonawcze UE, jak i władze bułgarskie zdystansowały się od swoich początkowych oświadczeń.
Pojawiło się nagranie, na którym pilot samolotu porusza "problemy z GPS" w rozmowie z bułgarskimi kontrolerami ruchu lotniczego podczas lotu. Zarejestrowany ślad samolotu pokazuje również, że krążył on nad lotniskiem w Płowdiwie podczas zniżania.
Twierdzenia dziennikarza Financial Times, powołującego się na urzędników, jakoby samolot krążył nad lotniskiem przez godzinę, zostały jednak zaprzeczone przez dane open source dostarczone przez wiarygodne platformy śledzenia lotów, takie jak Flightradar24.
Chociaż samolot krążył nad lotniskiem podczas zniżania, całkowity czas lotu wyniósł około 1 godziny i 57 minut, podczas gdy szacowany czas lotu na tej trasie wynosi 1 godzinę i 48 minut. Sugeruje to całkowite opóźnienie wynoszące około dziewięciu minut, co zaprzecza doniesieniom o godzinnym opóźnieniu.
Analiza danych ujawnia również, że samolot spóźnił się na start o godzinę, co może wyjaśniać zamieszanie związane z opóźnionym czasem przylotu.
Doniesienia o tym, że pilot użył "papierowych map" do lądowania, zostały również zaprzeczone przez oświadczenia bułgarskich władz, które stwierdziły, że użyto naziemnego systemu nawigacji radiowej znanego jako ILS.
Euronews skonsultował się z kilkoma analitykami, z których niektórzy opowiadają się za możliwością "spoofingu" lub "incydentu zagłuszania", podczas gdy inni stanowczo twierdzą, że nie ma dowodów na zagłuszanie GPS w okolicy Płowdiwu w tym dniu.
Flightradar24 stwierdził, że "transponder samolotu zgłaszał dobrą jakość sygnału GPS od startu do lądowania", w oparciu o analizę wartości kategorii integralności nawigacji (NIC), która według nich wskazuje jakość danych nawigacyjnych odbieranych przez samolot.
"Wartość NIC dla tego lotu wynosiła 8" - powiedział w rozmowie z Euronews Ian Petchenik, dyrektor ds. komunikacji Flightradar24. - "Istnieje również wartość drugorzędna zwana NACP, która również mieściła się w bardzo wysokich zakresach, co doprowadziło nas do tego, że nie widzieliśmy żadnego zagłuszania sygnału ADS-B".
Petchenik powiedział również, że istnieje "wiele powodów", dla których sygnał GPS może być "całkowicie w porządku", ale samolot może napotkać "problemy z wykorzystaniem tego sygnału w awionice".
"Z jakiegokolwiek powodu system (GPS) nie działał tak, jak powinien. Piloci poinformowali o tym kontrolerów ruchu lotniczego. Kontrolerzy ruchu lotniczego zaproponowali lądowanie według wskazań przyrządów i wylądowali bez problemów" - powiedział.
"To, jak ta historia się rozwinęła, jest pytaniem do tych, którzy ją opowiadają".
Odnosząc się do twierdzenia, że samolot wylądował przy użyciu "papierowych map", Petchenik powiedział, że jest to "niezwykłe, ale z pewnością nie poza sferą możliwości".
Pomimo wątpliwości związanych z tym incydentem, Moskwa zintensyfikowała zagłuszanie sygnałów GPS skierowanych na samoloty i statki od czasu pełnej inwazji Rosji na Ukrainę w lutym 2022 roku, ze szczególnym uwzględnieniem obszaru wokół Morza Bałtyckiego.
"Doskonale zdajemy sobie sprawę, że niestety ten incydent nie jest specyficzny dla prezydenta, co oznacza, że występuje on bardzo regularnie w przypadku wielu samolotów latających w szczególności w pobliżu naszej wschodniej granicy" - powiedział w czwartek rzecznik Komisji, dodając, że "potrzebne są skoordynowane działania Unii Europejskiej", aby stawić czoła zagrożeniu.