Większość europejskich towarów będzie objętych cłami w wysokości 15%. Z kolei produkty z USA, które są obecnie objęte 10-procentowymi cłami, będą mogły wjeżdżać do Europy bez ceł. UE zainwestuje także $600 mld w USA.
Unia Europejska w niedzielę zawarła porozumienie handlowe ze Stanami Zjednoczonymi, dzięki któremu cła w wysokości 30%, którymi groził Donald Trump, nie wejdą w życie. Zamiast tego większość towarów eksportowanych z Europy do Stanów Zjednoczonych będzie objętych cłami w wysokości 15%, z pewnymi wyjątkami.
Z kolei amerykańskie produkty, które są obecnie objęte 10-procentowymi cłami, będą mogły swobodnie wjeżdżać do Europy bez ceł. Czy te warunki czynią UE największym przegranym tej umowy handlowej?
"To zdecydowanie najlepsze porozumienie, jakie mogliśmy uzyskać w bardzo trudnych okolicznościach" - powiedział Maroš Šefčovič, europejski komisarz ds. handlu.
Unii Europejskiej udało się uzyskać jedynie kilka zwolnień z 15% ceł ze strony USA. Chodzi między innymi o samoloty oraz ich komponenty, niektóre chemikalia, leki oraz produkty rolne.
Natomiast amerykańskie cła w wysokości 50% na europejską stal i aluminium pozostaną na miejscu, ale powinny zostać obniżone lub zniesione w późniejszym terminie. Dodatkowo cła na europejskie samochody, obecnie wynoszące 27,5%, zostaną zmniejszone do 15%.
"UE tak naprawdę nie zyskała zbyt wiele. Jedyne, co uzyskali, to niższe cła na samochody. To mniej więcej tyle. Oczywiście, to nie jest nic — To dobre dla europejskiego przemysłu motoryzacyjnego. Ale jeśli spojrzeć na to ogólnie, wygląda to mniej więcej tak, jakby Trump dyktował warunki UE. Tak naprawdę nie były to żadne negocjacje" - mowi Varg Folkman, analityk polityczny z EPC.
UE zobowiązała się również do zakupu amerykańskiej energii, w tym ropy i gazu, na kwotę 750 miliardów dolarów w ciągu trzech lat, a także do większych zakupów amerykańskiego sprzętu wojskowego. UE zainwestuje także około 600 miliardów dolarów w Stanach Zjednoczonych. Włoski eurodeputowany twierdzi, że umowa jest niekorzystna dla Europy.
"Nie wygląda to zbyt dobrze, ponieważ byliśmy zbyt podzieleni między państwami członkowskimi. Doprowadziło to do tego, że Stany Zjednoczone uznały, że nie zamierzamy podejmować działań odwetowych i że zaakceptujemy każdy rodzaj umowy, byle tylko uzyskać jakąkolwiek umowę, która przyniesie stabilność i choć trochę więcej pewności" - tłumaczy Brando Benifei, włoski europarlamentarzysta S&D.
Niektóre kraje, takie jak Francja, naciskały na przyjęcie twardej linii negocjacyjnej i środków odwetowych wobec Stanów Zjednoczonych. Z kolei Niemcy, które szybko i z zadowoleniem przyjęły umowę handlową, opowiadały się za porozumieniem za wszelką cenę, aby uniknąć wojny handlowej z Waszyngtonem.