Fizyczna sprzeczka między szwedzką deputowaną do PE a pracownikiem parlamentu wywołała sprzeczne relacje i oficjalne raporty policyjne. Incydent, który miał miejsce w Parlamencie Europejskim w środę, jest obecnie przedmiotem wewnętrznego dochodzenia.
W środę szwedzka delegacja Grupy Lewicy w Parlamencie Europejskim złożyła doniesienie na policję przeciwko posłance do Parlamentu Europejskiego (EPL) Alice Teodorescu Måwe, zarzucając jej napaść fizyczną.
Według Marie Antman, szefowej biura parlamentarnego szwedzkiej lewicy, jeden z jej pracowników wszedł do jej biura "w stanie szoku" i pokazał ślady na ramieniu. Antman odmówiła wyjaśnienia charakteru domniemanej przemocy, ale określiła incydent jako "wyjątkowy" i "niedopuszczalny".
"Szwedzka eurodeputowana fizycznie zaatakowała mojego kolegę. To bardzo denerwujące" - powiedziała Antman szwedzkiej agencji informacyjnej TT. "To była sytuacja, w której mój pracownik wezwał pomoc, co skłoniło ochroniarzy do interwencji i uspokojenia sytuacji. Zgłosiliśmy również ten incydent przewodniczącej Parlamentu".
Posłanka Teodorescu Måwe zdecydowanie zaprzecza jednak zarzutom i przedstawia sprzeczne relacje. Według sekretarza partii Szwedzkich Chrześcijańskich Demokratów, to Teodorescu Måwe była przedmiotem nękania.
Oświadczenie opublikowane w mediach społecznościowych głosi, że "Teodorescu Måwe była nękana przez agresywnego pracownika politycznego w Parlamencie Europejskim. W drodze na spotkanie Alice została skonfrontowana z groźnymi oskarżeniami bez prowokacji. Sytuacja ta była dla niej niezwykle niepokojąca".
Według jej biura, pracownik zaczął filmować i fotografować Teodorescu Måwe. Kiedy poprosiła o wyjaśnienia, doszło do konfrontacji. Następnie wyjęła telefon, aby zrobić zdjęcie, co skłoniło pracownika do rzekomej próby przejęcia jej urządzenia. Sytuacja przerodziła się w krótką bójkę, zanim wezwano ochronę.
W środę Teodorescu Måwe spotkała się z przewodniczącą Parlamentu Europejskiego Robertą Metsolą i poprosiła o ochronę w związku z incydentem. Według jej biura, Teodorescu Måwe, która obecnie przebywa w swoim rodzinnym kraju, Szwecji, po powrocie zgłosi sprawę belgijskiej policji.
Rzecznik Parlamentu Europejskiego potwierdził, że incydent jest obecnie przedmiotem wewnętrznego dochodzenia.
"Sytuacja jest badana w pierwszej kolejności, a wstępna ocena potwierdza wersję wydarzeń przedstawioną przez europosłankę. W pomieszczeniach Parlamentu obowiązuje polityka zerowej tolerancji dla przemocy. Odpowiednie służby zostały zmobilizowane. Udzielana jest również pomoc posłowi".
Według rzecznika incydent został zarejestrowany przez kamery monitoringu.
Euronews skontaktował się z biurem Alice Teodorescu Måwe i delegacją szwedzkiej lewicy w celu uzyskania komentarza.