Newsletter Biuletyny informacyjne Events Wydarzenia Podcasty Filmy Africanews
Loader
Śledź nas
Reklama

Premier Islandii: zmiany geopolityczne wpłyną na referendum

Kristrún Frostadóttir, premier Islandii, podczas wywiadu dla Euronews.
Kristrún Frostadóttir, premier Islandii, podczas wywiadu dla Euronews. Prawo autorskie  Euronews.
Prawo autorskie Euronews.
Przez Jorge Liboreiro & Méabh Mc Mahon
Opublikowano dnia Zaktualizowano
Podziel się tym artykułem
Podziel się tym artykułem Close Button
Skopiuj/wklej poniższy link do osadzenia wideo z artykułu: Copy to clipboard Skopiowane

Islandia planuje referendum w sprawie przystąpienia do UE do 2027 roku, podkreślając potrzebę wyważonej debaty w kontekście obecnej sytuacji geopolitycznej.

REKLAMA

Potężne zmiany w porządku geopolitycznym, od inwazji Rosji na Ukrainę po wojnę handlową rozpętaną przez Donalda Trumpa, wpłyną na islandzki plan przeprowadzenia referendum w sprawie przystąpienia do UE do 2027 roku - powiedziała premier Kristrún Frostadóttir, podkreślając jednocześnie potrzebę przeprowadzenia "wyważonej" dyskusji na temat tej kluczowej decyzji.

"Przed 2027 rokiem chcemy zobaczyć, czy naród chce wznowić negocjacje (akcesyjne). I jestem pewna, że obecna sytuacja geopolityczna będzie miała na to wpływ" -powiedziała Frostadóttir podczas oficjalnej wizyty w Brukseli w środę.

"Moim największym zmartwieniem jest to, że nie będziemy w stanie przeprowadzić dobrej debaty na temat tego, co oznacza otwarcie negocjacji, że będziemy mieli spolaryzowaną debatę na ten temat".

Zapytana, czy Islandia czułaby się bezpieczniej w bloku, premier powiedziała, że kraj już czuje się bezpiecznie "tam, gdzie jest teraz" i zasugerowała, że dyskusje na temat członkostwa obejmują szerszy zakres tematów, takich jak handel, gospodarka, finanse czy kultura.

"UE nie jest sojuszem obronnym samym w sobie, nawet jeśli on się buduje" - powiedziała, odnosząc się do inicjatywy zbrojeniowej bloku o wartości 800 miliardów euro.

"Powinniśmy dołączyć do UE jako część szerszego obrazu. Nie chcę prowadzić naszych rozmów akcesyjnych do UE w oparciu o strach" - wyjaśniała. - "Ale oczywiście pojawi się kwestia bezpieczeństwa. W nadchodzących tygodniach i miesiącach może nastąpić wiele zmian, które mogą mieć na to wpływ".

Islandia złożyła swój pierwszy wniosek o przystąpienie do UE w 2009 roku, a rok później rozpoczęła negocjacje z Brukselą. Wniosek został jednak wycofany w 2015. Mimo to wyspa pozostaje częścią strefy Schengen i Europejskiego Obszaru Gospodarczego (EOG). Także jej ustawodawstwo jest ściśle dostosowane do zasad bloku.

Administracja Frostadóttir, która objęła urząd w grudniu ubiegłego roku, zamierza poddać pod referendum kwestię wznowienia rozmów akcesyjnych nie później niż w 2027 roku. Jej rząd zapowiedział również powołanie panelu niezależnych ekspertów w celu zbadania możliwych zalet i wad przyjęcia euro.

"Ostatnim razem, gdy przechodziliśmy przez ten proces, nie było wstępnego głosowania, w którym pytano by społeczeństwo, czy chce rozpocząć ten proces" - powiedziała Frostadóttir, "Myślę, że to był błąd".

Poparcie dla członkostwa w UE wśród obywateli Islandii stale rośnie.

Sondaż przeprowadzony przez firmę Prósent opublikowany w styczniu wykazał, że 45 procent respondentów opowiada się za przystąpieniem do bloku, 35 procent jest temu przeciwnych, 20 procent nie jest ani za, ani przeciw. W międzyczasie 58 procent respondentów poparło referendum w sprawie wznowienia rozmów akcesyjnych, 53 procent opowiedziało się za przyjęciem nowej waluty.

W długim cieniu Trumpa

Islandia, podobnie jak inne kraje europejskie, odczuwa obecnie presję frontów otwartych na wschodzie przez agresję Rosji i na zachodzie przez destrukcyjną politykę Trumpa.

Biały Dom nałożył podstawowe cło w wysokości 10 procent na kraj liczący mniej niż 400 000 mieszkańców. Oznacza to, że oszczędzono mu tak zwanych "wzajemnych taryf", które Trump nałożył na "najgorszych przestępców". Taryfy Trumpa różnią się intensywnością w zależności od bilansu handlowego, jaki USA odnotowuje z danym krajem. Stawki "wzajemne" weszły w życie w środę rano.

UE została dotknięta stawką 20 procent. Bruksela uważa ją za "ani uzasadnioną, ani wiarygodną". Komisja Europejska chce znaleźć "wynegocjowane rozwiązanie" z administracją Trumpa, ale przyrzekła, że jeśli negocjacje się nie powiodą, podejmie zdecydowane działania odwetowe. Pierwszy pakiet środków zaradczych ma zostać zatwierdzony w środę po południu.

Ze swojej strony Islandia powstrzyma się od angażowania się w akcję "wet za wet".

"Nie zamierzamy odpowiadać własnymi taryfami. Wierzymy w wolny handel. Jesteśmy małą gospodarką" - powiedziała w wywiadzie Frostadóttir. - "Miejmy nadzieję, że taryfy te spadną".

"Naszym największym zmartwieniem jest teraz eskalacja, ponieważ oczywiście większość naszego handlu trafia do Europy. Jesteśmy bardzo napędzani przez eksport i import. Tak więc wszystko, co może wpłynąć na ceny i sposób prowadzenia działalności gospodarczej, wpłynie na naszą gospodarkę" - dodała.

Premier powiedziała, że szanuje "fakt, że UE musi postawić na swoim" i zademonstrować "siłę" przeciwko Waszyngtonowi, ale podkreśliła, że wszelkie środki zaradcze powinny unikać zadawania bólu sąsiadom bloku.

"Potrzebujemy również jasnego przesłania ze strony UE, że szanuje ona również relacje ze swoimi głównymi partnerami handlowymi" - powiedziała. - "Ważne jest, aby UE pokazała, że jesteśmy prawdziwymi partnerami na rynku wewnętrznym i że nie będzie to miało wpływu na handel".

Islandzka premier Kristrún Frostadóttir rozmawiała z Méabh McMahon z Euronews.
Islandzka premier Kristrún Frostadóttir rozmawiała z Méabh McMahon z Euronews. Euronews.

Frostadóttir odniosła się również do zagrożeń stwarzanych przez ekspansjonistyczny program Trumpa, w szczególności jego deklarowanej chęci przyłączenia Grenlandii, rozległej, bogatej w minerały wyspy należącej do Królestwa Danii. Trump nie wykluczył użycia przymusu ekonomicznego lub siły militarnej w celu przejęcia tego półautonomicznego terytorium.

"To niepokojące. Powiem, że to bardzo niepokojące" - powiedział premier.

"Jesteśmy narodem całkowicie arktycznym. Arktyka jest naszym domem. To dla nas nie tylko pojęcie w stosunkach międzynarodowych. To miejsce, w którym żyjemy. Mamy bardzo silne więzi z Grenlandczykami. Jest to więc bardzo niepokojące".

Napięcia wokół Grenlandii osiągnęły nowy szczyt w zeszłym tygodniu, kiedy wiceprezydent USA JD Vance i jego żona Usha Vance odwiedzili to terytorium bez zaproszenia lokalnego rządu. Vance potępił Danię za "niedoinwestowanie" Grenlandii i powiedział, że Stany Zjednoczone "nie mają innego wyjścia" jak zwiększyć swoją obecność na wyspie.

"Nasze przesłanie do Danii jest bardzo proste: Nie wykonaliście dobrej roboty dla mieszkańców Grenlandii" - powiedział Vance.

Islandzka premier powiedziała, że "tego typu rozmowy" nie powinny być respektowane i wyraziła poparcie dla prawa Grenlandii do samostanowienia. Podniosła również alarm w związku z rosnącą obecnością Rosji w regionie Arktyki.

"Małe kraje, takie jak Islandia, rozwijają się dzięki temu, że mamy prawo międzynarodowe, że granice są przestrzegane" - powiedziała.

Arktyka "powinna być strefą pokojową. Zawsze staraliśmy się to utrzymać. Nie możemy jednak być naiwni wobec faktu, że w grę wchodzi wiele interesów".

W ciągu niecałych trzech miesięcy podejście Trumpa do handlu, Grenlandii i wojny Rosji na Ukrainie pogrążyło stosunki UE-USA do najniższego poziomu w historii. Transformacja sprawiła, że kraje na peryferiach bloku, takie jak Islandia, Norwegia i Wielka Brytania, znalazły się pośrodku.

"Islandia naprawdę rozwija się dzięki tej transatlantyckiej jedności" - powiedział premier.

"To się zmienia. Na pewno się zmienia" - przyznała.- "Ta niepewność jest niewygodna. Jest niewygodna dla wielu ludzi".

Przejdź do skrótów dostępności
Podziel się tym artykułem

Czytaj Więcej

Trzęsienie ziemi o magnitudzie 7,3 uderzyło w Vanuatu na Oceanie Spokojnym. Są osoby ranne

Czarne burze piaskowe: Islandzka tajemnica klimatyczna, którą naukowcy mają nadzieję rozwikłać

Kolejne wota nieufności wobec Ursuli von der Leyen w UE