Szef polskiej dyplomacji w mocnych słowach na forum Zgromadzenia Ogólnego ONZ ocenił zmianę narracji niektórych państw członkowskich organizacji wobec Rosji. Fakty się nie zmieniły - podkreślał Radosław Sikorski w Nowym Jorku.
"Dziś obchodzimy trzy lata od rozpoczęcia przez Rosję nielegalnej i niesprowokowanej inwazji na pełną skalę na Ukrainę. Ponawiamy nasze zdecydowane potępienie tego rażącego naruszenia prawa międzynarodowego. Zgromadzenie Ogólne zażądało szybkiego zakończenia tej wojny agresji i sprawiedliwego, trwałego i wszechstronnego pokoju w Ukrainie zgodnie z Kartą Narodów Zjednoczonych" - mówiła Mariana Betsa, wiceminister spraw zagranicznych Ukrainy.
W rezolucji zaproponowanej Zgromadzeniu Ogólnemu przez Ukrainę jest mowa o potępieniu rosyjskiej agresji i wezwanie Rosji do wycofania wojsk z ukraińskich terytoriów. Jest również mowa o rozwiązaniu konfliktu zgodnie z prawem międzynarodowym. Tego dokumentu nie chciały przyjąć zarówno USA, jak i Federacja Rosyjska. Ukraińską rezolucję odrzuciły też takie kraje jak Białoruś, Korea Północna i Nikaragua.
USA głosujące jak Rosja, Białoruś, KRLD i Nikaragua nie były na mojej karcie bingo - skomentował były ambasador Polski w Waszyngtonie Marek Magierowski.
Stany Zjednoczony argumentowały swoje stanowisko tym, że Europa nie uznała "pierwotnych przyczyn" konfliktu, co doprowadziło do - jak powiedział z kolei przedstawiciel Rosji - powstania kolejnego "antyrosyjskiego" dokumentu.
W mocnych słowach mówił na forum Zgromadzenia Ogólnego ONZ o rosyjskiej agresji szef polskiej demokracji Radosław Sikorski, zwracając jednocześnie uwagę, że zmieniła się międzynarodowa narracja. "Rosja zaatakowała suwerenne państwo, naruszając jego prawo do istnienia i samostanowienia. W czasie wojny rosyjskie siły zabiły tysiące ludzi. (...) Dokonywano zbrodni wojennych, tysiące ukraińskich dzieci zostało uprowadzone i wywiezione do Rosji, by pozbawić je ukriańskiej tożsamości". "Opinie tego gremium zaczęły się zmieniać nie dlatego, że zmieniły się fakty. Zmieniają się z powodu własnych interesów. Niektóre z państw członkowskich zaczynają wierzyć, że zakończenie wojny za wszelką cenę i przywrócenie interesów z Rosją jak gdyby nigdy nic, może przynieść korzyści" - ocenił polski minister spraw zagranicznych.
Swój tekst rezolucji zaproponowały też Zgromadzeniu Ogólnemu ONZ Stany Zjednoczone. Propozycja Waszyngtonu nie wspominała o agresji Rosji, która dokonała inwazji naruszającej Kartę Narodów Zjednoczonych. Trzy poprawki zaproponowane przez Europę zostały wprowadzone do rezolucji popieranej przez USA przed jej przegłosowaniem, dodając język, który stanowczo uznaje agresję Moskwy. "Niestety, w związku z brakiem naszej poprawki stwierdzającej, że musimy wyeliminować pierwotne przyczyny konfliktu, a także po przyjęciu europejskich poprawek, jego istota została całkowicie wypaczona" - uważa Wasilij Nebenzia, ambasador Rosji przy ONZ.
Stany Zjednoczone również głosowały przeciwko poprawkom do swojego wniosku. Przeszedł on 93 głosami za, 18 głosów było przeciw, a 65 wstrzymujących się.
Waszyngton przedstawił następnie swoją rezolucję prawnie wiążącemu organowi ONZ, Radzie Bezpieczeństwa. Tam została przyjęta. "Ta rezolucja stawia nas na ścieżce do pokoju. To pierwszy krok, ale kluczowy, z którego wszyscy powinniśmy być dumni. Teraz musimy go wykorzystać, aby zbudować pokojową przyszłość dla Ukrainy, Rosji i społeczności międzynarodowej" - przekonywała Dorothy Shea, zastępczyni ambasadora USA przy ONZ.
Rezolucja otrzymała dziesięć głosów za w piętnatoosobowej Radzie. Pięć państw wstrzymało się od głosu: Francja, Wielka Brytania, Dania, Grecja i Słowenia.
Głosowania w ONZ są oceniane jako wskaźnik poparcia dla walczącej z rosyjską agresją Ukrainy. Administracja Trumpa, w przeciwieństwie do poprzedniej za prezydentury Demokraty Joe Bidena zmienia kurs wobec Kijowa. Trump odbył już rozmowę telefoniczną z Putinem, zapowiedział spotkanie z gospodarzem Kremla zaś Zełenskiego określił mianem dyktatora. Stanowisko nowej administracji amerykańskiej doprowadziło do konsolidacji w Europie, która pilnie poszukuje najlepszego dla Ukrainy i dla starego kontynentu rozwiązania. Europejscy politycy, podobnie jak prezydent Ukrainy chcą uczestniczyć w negocjacjach pokojowych, ale w tej sprawie z Waszyngtonu wciąż płyną sprzeczne sygnały.