Kanclerz Scholz i lider CDU Merz oddali swoje głosy w niedzielnych wyborach w Niemczech, które prawdopodobnie doprowadzą do trudnych negocjacji koalicyjnych.
REKLAMA
Urzędujący kanclerz Olaf Scholz oddał swój głos w wyborach w Niemczech. Po upadku koalicji rządzącej w ubiegłym roku lider Partii Socjaldemokratycznej przegrał głosowanie nad wotum zaufania, co doprowadziło do przedterminowych wyborów.
Scholz głosował w Poczdamie razem z żoną Brittą Ernst.
Obecny kanclerz mierzy się z silną konkurencją ze strony lidera Unii Chrześcijańsko-Demokratycznej Friedricha Merza. Faworyt tych wyborów, Merz głosował w Arnsbergu, gdzie uścisnął dłoń innym wyborcom, którzy stali w kolejce po karty do głosowania. Scholz i Merz głosowali w odstępie kilku minut w niedzielę rano.
Kandydat Partii Zielonych Robert Habeck i kandydatka skrajnie prawicowej Alternatywy dla Niemiec Alice Weidel oddali swoje głosy drogą pocztową przed dniem wyborów.
Relacje transatlantyckie kluczowym tematem
Prezydent USA Donald Trump i jego decyzje po objęciu urzędu miesiąc temu stały się kluczowym tematem tych wyborów. Jego kontrowersyjna polityka zagraniczna może doprowadzić do izolacji Europy na świecie oraz upadku dotychczasowego ładu międzynarodowego.
Niemcy odgrywają kluczową rolę w kształtowaniu odpowiedzi Unii Europejskiej na zagrożenie zza Atlantyku, a niemieccy wyborcy chcą zapewnić, że bezpieczeństwo ich kraju i status kontynentu nie zostaną osłabione.
"Musimy mieć silną Unię Europejską. W przeciwnym razie nie poradzimy sobie z wieloma nowymi mocarstwami w świecie, w którym żyją miliardy ludzi” – stwierdził Scholz podczas swojego ostatniego wiecu wyborczego.
Niemiecki przywódca twierdzi, że najtrudniejszym problemem, z jakim Niemcy będą musiały się zmierzyć w nadchodzących tygodniach i miesiącach, są relacje z USA. Zwłaszcza w zakresie kwestii handlowych.
W ciągu ostatniego miesiąca Trump zagroził lub wprowadził cła na kilka krajów. Niedawno wprowadził także politykę „wzajemnych ceł”, która zakłada, że Waszyngton nałoży równe cła na wszystkie kraje — zarówno sojuszników, jak i przeciwników — które mają jakąkolwiek formę podatku na produkty amerykańskie.
Groźby Trumpa obejmują również Unię Europejską. Uważa, że relacje między Waszyngtonem a Brukselą są „całkowicie niesprawiedliwe”, ponieważ UE importuje mniej produktów z USA, niż je eksportuje.
W odpowiedzi Scholz stwierdził, że jakiekolwiek cła na Niemcy będą skutkować środkami odwetowymi, które równie mocno wpłyną na gospodarkę USA.
Z kolei Merz, przemawiając do swoich zwolenników w Monachium, powiedział, że będą to najważniejsze wybory w historii Niemiec.
"W Berlinie będzie tylu dziennikarzy z całego świata, jak nigdy wcześniej. Te wybory federalne przyciągną uwagę jak nigdy dotąd. Ponieważ świat może zapytać, zarówno poza Europą, jak i w samej Europie: Co zrobią Niemcy?” – powiedział Merz.
Z powodu ostatnich wydarzeń geopolitycznych Merz twierdzi, że wybory w Niemczech zyskały na znaczeniu i można spodziewać się wysokiej frekwencji wyborczej. Obiecał zapewnić wyborcom „jasne relacje rządowe” oraz zmiany polityczne.
Lider CDU dodał również, że jeśli zostanie wybrany, priorytetem będzie przywrócenie statusu Niemiec na arenie międzynarodowej.
"Oczekuję zmiany rządu, żeby świat zaczął nas ponownie traktować poważnie. I żebyśmy mieli zapewnione bezpieczeństwo i sprawiedliwość, abyśmy musieli kierować się w prawo” – zakończył Merz.
Protesty ze wszystkich stron
W przeddzień głosowania, w wielu niemieckich miastach odbyły się protesty.
Tysiące protestujących wyszły na ulice Erfurtu, by sprzeciwić się przesunięciu w prawo w niemieckim społeczeństwie. Policja podaje, że w demonstracji wzięło udział około 4 000 osób.
Protestujący przemaszerowali przez centrum miasta w kierunku Domplatz, gdzie AfD Turyngia organizowała swoje ostatnie wydarzenie kampanijne. Policja twierdzi, że na wiecu AfD zebrało się około 1 100 osób.
Sojusz od kilku lat organizuje protesty przeciwko skrajnej prawicy w Erfurcie. Krajowe Biuro Ochrony Konstytucji klasyfikuje AfD Turyngii jako organizację skrajnie prawicową.
W sobotę około 150 skrajnie prawicowych demonstrantów zorganizowało protest w Berlinie. Domagali się zakończenia obecnej polityki imigracyjnej.
Wielokrotnie konfrontowali się z lewicowymi kontrprotestującymi, którzy blokowali trasę marszu w miarę możliwości.
Duży kontyngent policji zapobiegł starciom między obiema stronami.
Sondaże sugerują, że może to być najsilniejszy wynik skrajnie prawicowej partii w Niemczech od czasów II wojny światowej.
Jako największa gospodarka w Europie i najludniejszy kraj Unii Europejskiej, Niemcy będą miały kluczowy wpływ na kwestie globalne, w tym rozwiązanie napięć handlowych między UE i USA pod przewodnictwem Trumpa.