Sędzia odmówił zwolnienia Diddy’ego za kaucją, powołując się na dowody przemocy. Raper został skazany za transport w celach prostytucji i czeka na wyrok.
Sędzia federalny Arun Subramanian nie zgodził się na zwolnienie za kaucją w wysokości miliona dolarów Seana Combsa, znanego jako Diddy. Raper oczekuje na wyrok w sprawie dotyczącej przestępstw seksualnych. W uzasadnieniu decyzji sąd wskazał na poważne dowody przemocy, jakie ujawniono w trakcie procesu.
Zdaniem sądu raper nie udowodnił w wystarczający sposób, że nie stanowi zagrożenia dla społeczeństwa. Jak podkreślił sędzia, brak jest „jasnych i przekonujących” dowodów na jego nieszkodliwość.
Ława przysięgłych oczyściła Diddy'ego od zarzutów handlu ludźmi i wymuszania haraczy. Te przestępstwa mogły skutkować karą dożywotniego więzienia. W trakcie rozprawy artysta upadł na kolana i modlił się na sali sądowej.
Został jednak uznany winnym za dwa przestępstwa związane z organizowaniem transportu w celu prostytucji. Grozi mu za to do 10 lat więzienia.
Według prokuratury Combs wysyłał kobiety i mężczyzn — w tym swoje partnerki oraz płatnych pracowników seksualnych — na spotkania o charakterze seksualnym w różnych częściach kraju.
Działania te naruszyły tzw. „Ustawę Manna" — federalne prawo z 1910 roku, pierwotnie zakazujące przewożenia kobiet między stanami w celach niemoralnych.
Obrona Diddy’ego przekonuje że zgodnie z wytycznymi dotyczącymi wyroków grozi mu około dwóch lat więzienia.
Prokuratura wnioskuje o pięcioletni wyrok, powołując się na agresywne zachowania rapera.
Diddy przebywa w areszcie od września. Zgodnie z obowiązującymi przepisami, czas spędzony w więzieniu przed ogłoszeniem wyroku zostanie zaliczony na poczet kary.
Choć termin ogłoszenia wyroku nie został jeszcze ustalony, na 8 lipca zaplanowano kolejne posiedzenie, podczas którego sędzia omówi dalszy przebieg postępowania z prawnikami. Wstępnie zaproponowano 3 października jako datę ogłoszenia wyroku, jednak obrona wniosła o przyspieszenie terminu.