W żartobliwym komentarzu polski premier Donald Tusk dorzucił nowe nazwisko do puli kandydatów, którzy mieliby wcielić się w nowego Bonda. Spekulacje dotyczące tego, kto powinien zagrać agenta 007 w kolejnym filmie kultowej serii, najbierają na sile.
Odkąd Amazon przejął kontrolę kreatywną nad franczyzą Jamesa Bonda od długoletnich opiekunów Barbary Broccoli i Michaela J. Wilsona, pojawiło się wiele pytań.
Czy kolejne pozbawione charakteru spin-offy rozwodnią kultową serię, która stanowi już część filmowego dziedzictwa? W którym kierunku podąży teraz 007, który filmowiec poprowadzi Bonda w nową erę? Przede wszystkim jednak: kto się w niego wcieli?
Wyborem widzów wydaje się być Henry Cavill. Inne często wymieniane nazwiska to: Aaron Taylor-Johnson, James Norton, Kingsley Ben-Adir, Richard Madden, Regé-Jean Page i Tom Hardy.
Teraz do tej stale wydłużającej się listy dodano nowe nazwisko, a w sprawę zaangażował się nawet polski rząd...
Donald Tusk złożył żartobliwą ofertę Jesse'emu Eisenbergowi - amerykańskiemu aktorowi i reżyserowi nominowanego do Oscara filmu "Prawdziwy ból".
Eisenberg niedawno otrzymał polskie obywatelstwo z rąk samego prezydenta Andrzeja Dudy podczas specjalnej uroczystości w Nowym Jorku. Aktor jest znany z takich filmów jak "The Social Network", "Zombieland" oraz trylogia "Iluzja" (Now You See Me). Ostatnio sławę przyniósł mi kręcony w Polsce film "Prawdziwy ból", który wyreżyserował, napisał też do niego scenariusz i zagrał główną męską rolę. Film był nominowany do Oscara w dwóch kategoriach, ostatecznie statuetkę zdobył za najlepszą rolę męską Kieran Culkin. Teraz Eisenerg otrzymał od Tuska propozycję szkolenia wojskowego – przyspieszonego kursu, który zapewniłby mu "rolę nowego Jamesa Bonda".
Tusk opublikował na platformie X wideo, na którym ogląda fragment występu Eisenberga w programie NBC "The Tonight Show". Podczas tego występu Eisenberg, wywołując śmiech widowni, przekazał, że dzień po otrzymaniu polskiego obywatelstwa obejrzał wiadomości, w których "najważniejszą informacją było: <<Polska wymaga teraz od wszystkich mężczyzn udziału w szkoleniu wojskowym>>".
Donald Tusk nagrał odpowiedź w formie wideo, w której zwrócił się do artysty: "Drogi Jesse, naprawdę nie ma się czego obawiać! Te szkolenia są dobrowolne. Także przyjeżdżaj do Polski, tak CIę tutaj wytrenujemy, że rolę następnego Jamesa Bonda masz w kieszeni".
Kto by pomyślał, że zdobycie najbardziej pożądanej roli w światowym kinie jest takie proste?
Tusk 7 marca oświadczył, że jego rząd pracuje nad planem przygotowania zakrojonych na szeroką skalę szkoleń wojskowych dla każdego dorosłego obywatela. Pomysł rządu jest odpowiedzią na zmieniającą się sytuację bezpieczeństwa w Europie.
Polski premier zapowiedział, że istnieje potrzeba utworzenia armii liczącej 500 000 żołnierzy, ponad dwukrotnie więcej niż obecnie, wliczając w to rezerwistów.
W zeszłym tygodniu dodał, że rząd zamierza corocznie przeprowadzać szkolenia wojskowe dla 100 000 ochotników, począwszy od 2027 roku, dążąc do zbudowania armii rezerwistów. Stwierdził, że jest "przekonany, że nie zabraknie ochotników".
Zwłaszcza, że status agenta 007 jest w zasięgu ręki a i kobiecych ról w kinie akcji też możnaby parę znaleźć.