Duszony przez nadprodukcję stali w Chinach i amerykańskie cła, europejski przemysł stalowy ostrzega, że jego przyszłość jest zagrożona. Organizacje branżowe apelują do Komisji Europejskiej o wprowadzenie zdecydowanych środków ochronnych.
W środę przedstawiciele europejskiego sektora stalowego alarmowali, że stawką są miejsca pracy w całej Europie - zarówno ze względu na napływ taniej chińskiej stali na rynek UE, jak i amerykańskie taryfy uderzające w europejskich producentów.
"Europejczycy muszą działać. Trzeba znaleźć mocną odpowiedź na tę nadprodukcję, bo inaczej stracimy miejsca pracy i zaufanie ludzi" - powiedział w rozmowie z Euronews Manuel Bloemers z niemieckiego związku IG Metall.
"W Niemczech skutki importu są bardzo dotkliwe. Thyssenkrupp planuje masowe zwolnienia" - dodał.
Wiceprzewodniczący Komisji Europejskiej Stéphane Séjourné zwołał nadzwyczajne spotkanie w Brukseli z udziałem liderów przemysłu i związków zawodowych, aby wypracować pilne rozwiązania.
Według EUROFER, organizacji reprezentującej największych producentów stali, w branży zatrudnionych jest w UE ok. 2,5 mln osób. Najwięksi producenci to Niemcy, Włochy i Francja.
Sam Thyssenkrupp Steel zapowiedział redukcję nawet 11 tys. miejsc pracy (około 40 proc. zatrudnienia w Niemczech) do 2030 r. Zagrożone są również tysiące miejsc pracy w ArcelorMittal.
W zeszłym roku w całej UE ubyło 18 tys. miejsc pracy w hutnictwie, podaje IndustriAll, europejska federacja związków zawodowych.
Sytuacja pogorszyła się po wprowadzeniu przez USA 50-procentowych ceł na stal. Nadwyżka taniej, dotowanej stali z Chin trafia teraz na rynek europejski, zaniżając ceny i ograniczając przychody hut.
EUROFER apeluje o ograniczenie importu stali z krajów trzecich o połowę.
"Ryzyko jest takie, że nie tylko ograniczany jest nasz eksport do USA, ale też import stali, który miał trafiać do Stanów, ląduje w Europie" - powiedział Henrik Adam, prezes EUROFER.
Po tygodniach napięć UE i USA zawarły w lipcu porozumienie handlowe. Przewiduje ono 15-procentowe cła na cały import z UE, przy utrzymaniu 50-procentowych taryf na stal i aluminium - co branża uznała za poważny cios.
Komisja Europejska zapowiedziała, że na przyszłotygodniowej sesji Parlamentu Europejskiego w Strasburgu przedstawi propozycje nowych mechanizmów ochronnych.
"Czas ucieka" - ostrzegł niemiecki europoseł Jens Geier (S&D), podkreślając, że sytuacja pracowników w Europie jest „bardzo niepokojąca”.
Jednym z rozważanych rozwiązań jest system kontyngentów taryfowych: import powyżej ustalonego limitu byłby obłożony 50-procentowym cłem. Propozycja ta została przedstawiona już w lipcu przez Francję i poparta przez dziesięć państw UE.
Obowiązujące od 2019 r. unijne środki ochronne mają wygasnąć w 2026 r. EUROFER uważa, że już teraz są one niewystarczające – import stali z krajów trzecich w tym czasie się podwoił.
OECD podała w kwietniu, że globalna nadwyżka mocy produkcyjnych w 2023 r. wyniosła 600 mln ton i w 2024 r. może wzrosnąć do 720 mln ton.
UE liczy, że USA zgodzą się na złagodzenie ceł. Negocjacje z Waszyngtonem mają ruszyć po przedstawieniu przez Komisję nowego pakietu ochronnego.
Jednak rozmowy mogą być trudne, bo prezydent Donald Trump forsuje odbudowę własnego przemysłu.
"Nasze huty stali i aluminium wracają do gry jak nigdy dotąd. To wielka wiadomość dla amerykańskich pracowników. Uczyńmy Amerykę znów wielką" - napisał Trump w maju na platformie Truth Social.