Według premiera François Bayrou Francja pilnie potrzebuje uporządkowania swoich finansów publicznych. Oszczędności w wydatkach publicznych są jednak politycznie kontrowersyjne i w zeszłym roku doprowadziły do dymisji premiera Michela Barniera.
Polityczna niestabilność we Francji napędza obawy przed recesją w drugiej największej gospodarce Europy. Choć francuska gospodarka notuje obecnie słaby wzrost, w ostatnim czasie wykazała zaskakującą odporność na zawirowania, takie jak skutki ceł nałożonych przez Stany Zjednoczone.
Według premiera François Bayrou oraz prezydenta Emmanuela Macrona, Francja pilnie potrzebuje uporządkowania swoich finansów publicznych – deficyt budżetowy na koniec ubiegłego roku wyniósł 5,8% PKB, a dług publiczny 113% PKB. Oszczędności w wydatkach publicznych są jednak politycznie kontrowersyjne i w zeszłym roku doprowadziły do upadku rządu oraz dymisji premiera Michela Barniera po zaledwie trzech miesiącach urzędowania.
Ten sam los może niebawem spotkać obecnego premiera Bayrou. 8 września ma się odbyć głosowanie nad wotum zaufania dla jego rządu. Premier stara się uzyskać poparcie w parlamencie dla planu cięć budżetowych o wartości 44 miliardów euro.
Wiele partii opozycyjnych – w tym skrajnie prawicowe Zjednoczenie Narodowe oraz ugrupowania lewicowe – już zapowiedziało, że nie poprze rządu. W związku z tym upadek mniejszościowego gabinetu Bayrou wydaje się bardzo prawdopodobny, co może doprowadzić do kolejnego kryzysu politycznego we Francji.
Jakie są zagrożenia dla gospodarki Francji?
Jeśli gospodarstwa domowe, przedsiębiorstwa i inwestorzy będą odczuwać niepewność, gospodarka kraju, której wzrost i tak jest bardzo umiarkowany, może jeszcze bardziej ucierpieć. Francuska gospodarka od jakiegoś czasu zmaga się z trudnościami: wzrost PKB rok do roku utrzymuje się poniżej 1% od czwartego kwartału 2024 roku.
Jednak wzrost kwartalny nieco przyspieszył. W drugim kwartale 2025 roku PKB wzrosło o 0,3% w porównaniu do pierwszego kwartału. To kontynuacja wzrostu o 0,1% w pierwszym kwartale, co pokazuje odporność w okresie, gdy prezydent USA zaczął nakładać cła na partnerów handlowych Stanów Zjednoczonych.
Tymczasem najnowsze dane pokazują, że przemysł we Francji zaczął rosnąć w sierpniu, po raz pierwszy od dwóch i pół roku. Pomimo słabości francuskiej gospodarki, analitycy uważają, że mało prawdopodobne jest, aby zawirowania polityczne doprowadziły do recesji.
Jérémie Peloso, główny strateg ds. Europy w BCA Research, powiedział w rozmowie z Euronews Business, że "francuskie instytucje są silne", co według niego oznacza, że ewentualna polityczna zmiana przebiegałaby płynnie. "Wpływ na aktywność gospodarczą byłby bardzo ograniczony, poza polityczną niepewnością i uderzeniem w zaufanie konsumentów oraz przedsiębiorców. Ale nawet w tym zakresie podejrzewam, że wpływ będzie ograniczony."
Inne zdanie ma jednak największa francuska federacja przedsiębiorców, Medef. Patrick Martin, prezes tej organizacji, ostrzegł, że polityczna niepewność wywołuje natychmiastowe skutki, takie jak "zamrożenie inwestycji, utrata zaufania, zwiększone ryzyko bankructw i likwidacja miejsc pracy".
Wydał to ostrzeżenie podczas konferencji biznesowej 28 sierpnia. "Jeśli firmy nie mogą inwestować, wzrost i zatrudnienie się załamują, a Francji grozi wejście w recesję."
Martin przekonywał, że niektóre sektory, w tym budownictwo, chemia, hotele i gastronomia, już znajdują się w kryzysie. Ostrzegł również przed dalszymi podwyżkami podatków, które mogłyby ograniczyć wzrost gospodarczy. A wzrost jest z kolei niezbędny, by obniżać deficyt i zadłużenie kraju.
Dlaczego Francja musi zacisnąć pasa?
Według premiera François Bayrou, cięcia wydatków i podwyżki podatków są konieczne, aby obniżyć deficyt budżetowy z przewidywanych w tym roku 5,4% PKB do 4,6% PKB. W niedzielnym wywiadzie telewizyjnym Bayrou nazwał nadchodzące głosowanie nad wotum nieufności kluczowym dla losów kraju.
Francja znajduje się rzeczywiście w trudnej sytuacji finansowej. Według francuskiego urzędu statystycznego (INSEE), dług kraju wynosił na koniec pierwszego kwartału 2025 roku 3,345 biliona euro. Na początku lat 2000 dług stanowił 60% PKB, a w tym roku osiągnął 116% PKB.
W wywiadzie z czerwca minister budżetu Amélie de Montchalin argumentowała, że Francja ryzykuje, iż jej finanse zostaną objęte nadzorem Międzynarodowego Funduszu Walutowego (MFW) lub instytucji europejskich. Podobna sytuacja miała miejsce w krajach takich jak Portugalia i Grecja po kryzysie finansowym w 2008 roku.
Jednak prezes Europejskiego Banku Centralnego (EBC), Christine Lagarde, która przez lata kierowała również MFW, odrzuciła tę możliwość w rozmowie z francuskim Radiem Classique w poniedziałek. "Kraje zwracają się do MFW, gdy mają poważny deficyt na rachunku bieżącym i nie są w stanie wywiązać się ze swoich zobowiązań. To nie dotyczy dziś Francji" – wyjaśniła Lagarde. Dodała jednak, że jest zaniepokojona sytuacją we Francji.
"Zdolność Francji do pozyskiwania kapitału pozostaje nienaruszona i to jest ostatecznie najważniejsze" – powiedział z kolei Jérémie Peloso.
Choć koszty pożyczek dla rządu francuskiego zbliżają się do najwyższego poziomu od dekady, są wciąż "do pewnego stopnia pod kontrolą", według Peloso. Jednak według obecnych trendów mogą one drastycznie wzrosnąć w najbliższych latach.
Tymczasem kolejnym skutkiem politycznych zawirowań jest dramatyczny wzrost ryzyka obniżenia ratingu kredytowego Francji. "Francja bardzo prawdopodobnie doczeka się obniżenia ratingu i zostanie 'wyrzucona' z klubu obligacji o ratingu AA (kategorii najwyżej ocenianych obligacji)" – powiedział Peloso, prognozując dalszy wzrost rentowności obligacji, jeśli to nastąpi.