„Decyzja prezydenta Karola Nawrockiego o rezygnacji ze spotkania z premierem Viktorem Orbanem w Budapeszcie to nie zapowiedź głębokiego kryzysu w relacjach polsko-węgierskich, lecz klasyczny przykład 'soft polityki'” – ocenia w rozmowie z Euronews dr Witold Ostant z Instytutu Zachodniego.
Ponadnarodowy sojusz PiS-u i Fideszu, hasła o „przyjaźni polsko-węgierskiej” oraz „Lengyel, magyar – dwa bratanki…”, sztama między Orbanem a Kaczyńskim, a ostatnio także i Zbigniewem Ziobro, z którym premier Węgier (mimo ciążących na polityku zarzutów) się fotografował. Marzenia o "Budapeszcie w Warszawie". Prawa strona polskiej sceny politycznej widziała w Orbanie przyjaciela. Nawrocki ośmielił się z tej komitywy wyłamać.
Ghosting Nawrockiego to „sygnał”
„Czy to rozluźnienie, czy nie – to kwestia sporna. Ja bym tego nie przeceniał. To gest, sygnał, że pewne rzeczy są nieakceptowane, ale nie spodziewałbym się rewizji stosunków polsko-węgierskich. Polska potrzebuje Węgier, Węgry potrzebują Polski – na wschodniej flance NATO i przy budowie frakcji w UE” – mówi w rozmowie z Euronews dr Witold Ostant z Instytutu Zachodniego.
Z drugiej jednak strony, zdaniem dra Ostanta, głośno deklarowana za czasów PiS „przyjaźń polsko-węgierska” była w dużej mierze propagandowym gestem. „Oprócz miłych sformułowań i deklaracji nic szczególnego się nie działo – ani wzrost inwestycji, ani zerwanie współpracy energetycznej z Rosją” – ocenia.
Dr Ostant zwraca też jednak uwagę na silne uzależnienie Węgier od rosyjskich surowców, technologii jądrowych i kapitału. „Warszawa nie jest dla Budapesztu partnerem tej klasy co Kreml – ani pod względem wymiany handlowej, ani linii kredytowych, ani wsparcia politycznego” – dodaje.
Sprawa polskich „uciekinierów” w Budapeszcie
Ekspert zwraca też uwagę na sprawę polskich „uciekinierów” – byłego ministra sprawiedliwości w rządzie Zjednoczonej Prawicy Zbigniewa Ziobrę oraz posła Prawa i Sprawiedliwości Marcina Romanowskiego, którym Budapeszt udzielił schronienia przed polskim wymiarem sprawiedliwości. Wobec obydwu toczy się śledztwo związane z nieprawidłowościami przy wydatkowaniu środków z Funduszu Sprawiedliwości.
„To egzotyczne, biorąc pod uwagę Unię Europejską i Schengen, Interpol, umowy o ekstradycji i inne zobowiązania wynikające z traktatów. Chronienie osób z karnymi zarzutami jest mocno dyskusyjne, ale póki Budapeszt tego potrzebuje, będzie ich trzymał. Kiedyś może im ‘podziękować za współpracę’ i będą szukać schronienia na Kubie albo w Libii” – ironizuje.
Ostant widzi w decyzji Prezydenta Nawrockiego także element budowy własnego wizerunku. Wspólne zdjęcie z Orbanem w momencie, gdy ten właśnie wrócił z Kremla i trwają negocjacje pokojowe na Florydzie, byłoby bardzo trudne do wyjaśnienia, niefortunne.
„Przypomnijmy sobie anegdotę o wizycie Schroedera z Putinem w saunie – ciągnęło się to za nim latami. Prezydent Nawrocki gra na siebie, buduje wizerunek twardego, samodzielnego prezydenta prawicy, który – jako bokser – potrafi przyjąć i zadać cios. W przeciwieństwie do Prezydenta Dudy, który po prezydenturze nie ma żadnego pomysłu na przyszłość” – podsumowuje ekspert.
Sybiha: „to naprawdę dobra decyzja”
Na odwołanie spotkania szybko i pozytywnie zareagował minister spraw zagranicznych Ukrainy Andrij Sybiha.
„To naprawdę dobra decyzja. Pokazuje zasadnicze stanowisko Polski i jej silne poczucie solidarności. Dziękujemy, Polsko” – napisał w niedzielę na platformie X.
Prezydent Nawrocki weźmie udział w szczycie Grupy Wyszehradzkiej w środę, ale program wizyty został ograniczony – spotkania z premierem Viktorem Orbanem, ani też indywidualnego spotkania z prezydentem Tamásem Sulyokiem nie będzie.
O zmianie poinformował w sobotę szef Biura Polityki Międzynarodowej Marcin Przydacz, podkreślając jednoznaczne stanowisko prezydenta w sprawie realnego zakończenia rosyjskiej agresji na Ukrainę.