Do przemocy doszło dzień po wizycie amerykańskich urzędników w Fundacji Humanitarnej Gazy (GHF), wspieranej przez Izrael. Specjalny wysłannik USA Steve Witkoff nazwał wtedy funkcjonowanie systemu dystrybucji pomocy „niesamowitym wyczynem”.
W sobotę świadkowie i pracownicy służby zdrowia poinformowali, że izraelskie wojsko otworzyło ogień w pobliżu dwóch punktów wydawania żywności, gdzie tłumy głodujących Palestyńczyków czekały na pomoc. Zginęło co najmniej 10 osób.
Incydent miał miejsce niecały tydzień po tym, jak Izrael – pod presją międzynarodową w związku z pogarszającą się sytuacją humanitarną dzieci – ogłosił krótkie przerwy humanitarne i zrzuty lotnicze żywności dla ponad 2 milionów mieszkańców Strefy Gazy. Po blisko 22 miesiącach wojny większość z nich jest zależna od pomocy.
ONZ i organizacje partnerskie twierdzą jednak, że ilość dostarczanych zapasów jest zdecydowanie niewystarczająca, a setki ciężarówek z pomocą od miesięcy utknęły przed granicą, czekając na izraelską zgodę na wjazd. ONZ szacuje, że codziennie potrzeba 500–600 ciężarówek, jednak część transportów jest przejmowana przez zdesperowanych ludzi i grupy przestępcze zanim trafią do magazynów.
Ministerstwo zdrowia w Gazie podało w sobotę, że w ciągu ostatniej doby z powodu niedożywienia zmarło siedmiu Palestyńczyków, w tym jedno dziecko.
Ofiary przy punktach GHF
W północnej części Strefy Gazy, w pobliżu korytarza Netzarim, Yahia Youssef opisał scenę chaosu: pomagał wynosić trzech rannych, widział innych krwawiących na ziemi. Służby medyczne podały, że zginęło tam co najmniej osiem osób. Izraelska armia twierdzi, że oddano jedynie strzały ostrzegawcze w stronę tłumu.
Kolejne dwie osoby zginęły w Rafah, w pobliżu najbardziej wysuniętego na południe punktu GHF. Według świadka Mohameda Abu Tahy żołnierze otworzyli ogień do ludzi uciekających z miejsca dystrybucji. Armia izraelska zaprzeczyła prowadzeniu ostrzału w tym rejonie.
GHF utrzymuje, że jego uzbrojeni kontrahenci używają jedynie gazu pieprzowego i strzałów ostrzegawczych, by uniknąć tragedii podczas tłoku. Izraelska armia zapowiedziała w piątek zwiększenie bezpieczeństwa na kontrolowanych przez siebie trasach.
GHF, finansowana w dużej mierze z pieniędzy amerykańskich, powstała w maju jako alternatywa dla systemu ONZ, który wcześniej odpowiadał za dystrybucję pomocy. Izrael oskarża ONZ o umożliwienie przejęcia części dostaw przez Hamas, ale nie przedstawił dowodów. ONZ odrzuca te zarzuty.
Z raportu ONZ wynika, że od 27 maja do 31 lipca w rejonie punktów GHF zginęło 859 osób. Setki innych ofiar odnotowano przy konwojach ONZ, które wcześniej były ochraniane przez policję Hamasu – do czasu, gdy izraelski ogień zaczął wymierzać także w tych funkcjonariuszy. Izrael i GHF twierdzą, że dane ONZ są zawyżone.
Rosnąca presja rodzin zakładników
W sobotę Steve Witkoff – specjalny wysłannik prezydenta USA Donalda Trumpa – spotkał się w Izraelu z rodzinami zakładników, tydzień po załamaniu się rozmów o zawieszeniu broni. Hamas jest oskarżany o brak elastyczności.
Podczas wizyty w punkcie dystrybucji pomocy w Rafah Witkoff stwierdził, że USA opracowały plan uwolnienia wszystkich pozostałych zakładników. – Trump uważa, że wszyscy powinni wrócić do domu jednocześnie, a nie w ramach etapowych porozumień – powiedział.
Część rodzin skarży się jednak, że nie usłyszała żadnych konkretnych propozycji. Na tzw. placu zakładników w Tel Awiwie domagano się od władz Izraela natychmiastowego zawarcia porozumienia, które zakończy wojnę i pozwoli uratować uwięzionych. Według USA około połowa z pozostałych 20 zakładników miałaby zostać uwolniona pierwszego dnia zawieszenia broni, reszta w kolejnych dniach. Szacuje się, że 20 z 50 zakładników nie żyje.