Do syryjskiego miasta As-Suwajda dotarł konwój 22 ciężarówek z pomocą humanitarną. To druga taka operacja zorganizowana przez Syryjski Arabski Czerwony Półksiężyc od czasu wybuchu starć między bojówkami Druzów a sunnickimi plemionami Beduinów.
Do syryjskiego miasta As-Suwajda dotarł konwój 22 ciężarówek z pomocą humanitarną. To druga taka operacja zorganizowana przez Syryjski Arabski Czerwony Półksiężyc od czasu wybuchu starć między bojówkami Druzów a sunnickimi plemionami Beduinów.
Według informacji przekazanych przez syryjskie władze dostarczona pomoc obejmowała 4 tysiące koszy z żywnością, 66 ton mąki, 10 tysięcy butelek wody pitnej oraz środki medyczne. Pierwszy konwój dotarł do Suwaydy w niedzielę.
Walki, które wybuchły tydzień temu pochłonęły setki ofiar. Konflikt między druzyjską milicją a sunnickimi klanami zagroził kruchemu procesowi odbudowy Syrii po latach wojny. Doszło do serii brutalnych ataków na społeczność Druzów, które wywołały odwetowe działania wobec Beduinów.
Międzynarodowa Organizacja ds. Migracji ONZ poinformowała, że w wyniku eskalacji przesiedlono ponad 130 tysięcy osób.
Izrael przeprowadził w tym czasie dziesiątki nalotów na prowincję Suwayda, koncentrując się na pozycjach sił rządowych wspierających Beduinów.
Sytuacja w regionie uległa ostatnio stabilizacji. Zawieszenie broni, choć kruche wydaje się obowiązywać.
Miasto odcięte od świata
Szef Czerwonego Półksiężyca Mohammed Hazem Baqleh poinformował, że sytuacja w Suwaydzie wciąż jest dramatyczna.
Największy szpital w mieście zmaga się z poważnymi brakami kadrowymi i sprzętowymi.
Podczas walk placówka musiała radzić sobie bez dostępu do prądu i wody. W ciągu kilku dni zgromadzono tam około 300 ciał ofiar konfliktu.
Zespół Czerwonego Półksiężyca współpracuje z technikami kryminalistycznymi, by zidentyfikować zmarłych i przygotować do pochówku.
"Rynki są zamknięte, a większość usług przestała funkcjonować" – powiedział Baqleh. Organizacja rejestruje nazwiska mieszkańców chcących opuścić miasto, by zapewnić im bezpieczną ewakuację.
Podczas działań ratunkowych doszło do ataków na konwoje humanitarne. Jeden z pojazdów został ostrzelany, a magazyn organizacji spłonął w wyniku ostrzału.
Ewakuacja rodzin i obawy o przyszłość
Trwa ewakuacja beduińskich rodzin z dzielnic zamieszkiwanych przez Druzów.
Syryjskie media państwowe poinformowały, że władze we współpracy z lokalnymi urzędnikami rozpoczęły operację przewozu około 1500 osób do sąsiedniej prowincji Daraa, gdzie obecnie przebywają w przepełnionych schroniskach.
Pojawiają się obawy, że przesiedlenia mogą okazać się trwałe. Human Rights Watch w oświadczeniu wydanym we wtorek podkreśla, że mimo deklaracji o tymczasowości relokacji, brak jest gwarancji umożliwiających bezpieczny powrót rodzin do ich domów.
Gubernator prowincji Suwayda, Mustafa al-Bakour, zapewnił, że przesiedlenia mają charakter tymczasowy.
"W Syrii nie może być trwałego wysiedlenia. Nikt nie porzuca swojego domu na zawsze. To rozwiązanie na czas, aż sytuacja się ustabilizuje" – powiedział.
Human Rights Watch dodała, że wszystkie strony konfliktu dopuściły się poważnych nadużyć, a eskalacja przemocy podsyciła mowę nienawiści i zwiększyła ryzyko odwetu na społecznościach druzyjskich w innych częściach kraju.