Sąd Najwyższy Stanów Zjednoczonych uznał, że sędziowie federalni przekroczyli swoje kompetencje. Chodzi o tych, którzy zablokowali dekret Donalda Trumpa znoszący prawo o nabyciu amerykańskiego obywatelstwa wraz z urodzeniem.
Sąd Najwyższy USA ograniczył prawo sądów pierwszej instancji do blokowania rozporządzeń wykonawczych prezydenta w całym kraju.
Wyrok został odebrany jako zwycięstwo Trumpa, który wielokrotnie krytykował sędziów niższych instancji za blokowanie jego decyzji poprzez wydawanie ogólnokrajowych nakazów.
Sąd Najwyższy przychylił się do argumentów jego administracji, że tego typu działania wykraczają poza uprawnienia sędziów federalnych. W opinii większości sędziów orzeczenia sądowe powinny obowiązywać wyłącznie strony postępowania, a nie automatycznie obejmować wszystkich obywateli lub instytucje na terytorium całych Stanów Zjednoczonych.
Po ogłoszeniu wyroku Trump zapowiedział, że niezwłocznie podejmie działania w celu przywrócenia rozwiązań prawnych, które wcześniej zostały wstrzymane przez sądy. Wśród nich znajduje się między innymi plan ograniczeniu prawa o nabyciu obywatelstwa USA wraz z urodzeniem. Były prezydent określił decyzję Sądu Najwyższego jako "monumentalne zwycięstwo konstytucji, podziału władzy i rządów prawa”.
Mimo orzeczenia Sąd Najwyższy nie zdecydował jednoznacznie, czy zakwestionowana przez Trumpa zasada przyznawania obywatelstwa pozostanie w mocy na poziomie ogólnokrajowym. To oznacza, że dalszy los tej polityki będzie zależeć od decyzji sądów niższej instancji, które mają teraz obowiązek dostosować swoje wcześniejsze nakazy do wytycznych wynikających z orzeczenia.
Propozycja administracji Trumpa przewidywała, że dzieci urodzone na terytorium Stanów Zjednoczonych przez osoby przebywające w kraju nielegalnie nie powinny automatycznie otrzymywać obywatelstwa. Oznaczałoby to radykalną reinterpretację 14. poprawki do konstytucji, która od 1868 roku gwarantuje obywatelstwo każdej osobie urodzonej na terytorium USA.
Czy to koniec tzw. prawa ziemi?
Zasada obywatelstwa przez urodzenie przyznaje amerykańskie obywatelstwo każdemu dziecku urodzonemu na terytorium Stanów Zjednoczonych, niezależnie od obywatelstwa lub statusu imigracyjnego jego rodziców.
Stany Zjednoczone należą do grupy około 30 państw, które stosują tę zasadę. Większość z nich znajduje się w Ameryce Północnej, Środkowej i Południowej, m.in. Kanada, Meksyk, Brazylia czy Argentyna.
Donald Trump i jego zwolennicy od lat twierdzą, że prawo do obywatelstwa powinno być przyznawane na bardziej restrykcyjnych zasadach. W jednym z podpisanych zarządzeń wykonawczych stwierdził, że obywatelstwo amerykańskie to "bezcenny dar”. Z tego względu nie może być ono nadawane automatycznie dzieciom osób przebywających w USA nielegalnie.
Administracja Trumpa argumentowała także, że takie dzieci nie "podlegają jurysdykcji” Stanów Zjednoczonych w rozumieniu 14. poprawki. Taka interpretacja była jednak wielokrotnie podważana przez sądy federalne.
Po piątkowym wyroku sprawa wraca do niższych instancji. To one zdecydują, czy i jak nowe stanowisko Sądu Najwyższego wpłynie na obowiązujące do tej pory blokady.
W opinii większości, którą sporządziła sędzia Amy Coney Barrett, wyrok nie przesądza, czy ograniczenie obywatelstwa przez urodzenie jest zgodne z konstytucją. Oznacza to, że spór prawny o tę zasadę będzie prawdopodobnie kontynuowany.