Syryjskie Ministerstwo Spraw Wewnętrznych twierdzi, że wstępne dochodzenie wskazuje na Państwo Islamskie.
Zamachowiec-samobójca zabił w niedzielę co najmniej 22 osoby w kościele św. Eliasza w Damaszku, stolicy Syrii. Ponad 60 osób zostało rannych po tym jak zamachowiec najpierw otworzył ogień, a później zdetonował kamizelkę z ładunkiem wybuchowym podczas mszy w kościele prawosławnym.
Kościół znajduje się w dzielnicy Dweil'a na obrzeżach Damaszku. Świadkowie twierdzą, że podczas gdy napastnik otworzył ogień, w kościele znajdowało się około 350 osób. Na zdjęciach z miejsca zdarzenia widać było ławy kościelne pokryte krwią i gruzem.
"W kościele modliło się około 350 osób. Tak wiele osób nawet nie znam. Osobiście niosłem ponad dwadzieścia ciał własnymi rękami. Niech Bóg zmiłuje się nad nami i nad nimi". - powiedział Ojciec Fadi Ghattas, syryjski ksiądz.
Jak dotąd żadna grupa nie przyznała się do ataku, choć syryjskie Ministerstwo Spraw Wewnętrznych twierdzi, że wstępne dochodzenie wskazuje na Państwo Islamskie.
Syryjski minister informacji potępił atak terrorystyczny, nazywając go "tchórzliwym". Obiecał także walkę z organizacjami przestępczymi.
To pierwszy tego rodzaju zamach bombowy w Syrii od lat i stanowi kolejne wyzwanie dla nowego rządu, który przejął władze po obaleniu Baszara al Asada w zeszłym roku. Nowy Rząd Syrii jest także oskarżany przez grupy praw człowieka o ataki na cywilów z mniejszości alawickiej.