Co najmniej 11 osób zginęło, a ponad 30 zostało rannych w wyniku masowej paniki, która wybuchła przed stadionem krykietowym w południowych Indiach, w stanie Karnataka.
Do tragedii doszło, gdy dziesiątki tysięcy fanów krykieta zebrało się przed stadionem M. Chinnaswamy w mieście Bengaluru, aby świętować zwycięstwo swojej drużyny w Indian Premier League – najpopularniejszym na świecie turnieju krykieta T20.
Zastępca premiera stanu Karnataka Siddaramaiah poinformował, że wiele osób próbowało wyłamać jedną z bram stadionu, aby dostać się na trybuny. W pewnym momencie tłum wpadł w panikę i doszło do tratowania się ludzi.
Indyjski polityk zlecił wszczęcie postępowania w tej sprawie, które ma się zakończyć w ciągu 15 dni.
"W czasie świętowania to takiej sytuacji nigdy nie powinno dojść. Jesteśmy tym zasmuceni" – powiedział Siddaramaiah.
"Nikt nie spodziewał się takiego tłumu" – dodał.
Fani krykieta przyszli świętować pierwsze zwycięstwo drużyny Royal Challengers Bengaluru w rozgrywkach Indian Premier League. Zespół rozdał darmowe wejściówki na wydarzenie za pośrednictwem swojej strony internetowej i wezwał kibiców do przestrzegania wytycznych ustalonych przez policję oraz lokalne władze.
W wydanym oświadczeniu zespół poinformował, że jest głęboko zasmucony tragedią.
W relacjach lokalnej telewizji można było zobaczyć, jak policja przewozi rannych i nieprzytomnych do karetek pogotowia.
Do incydentu odniósł się także premier Indii, Narendra Modi, który nazwał go "rozdzierającym serce" i złożył kondolencje rodzinom ofiar.
Z kolei Rada Kontroli Krykieta w Indiach (BCCI), która organizuje Indian Premier League (IPL), nazwała incydent "niefortunnym".
"To negatywna strona popularności tego sportu. Ludzie szaleją za swoimi drużynami. Organizatorzy powinni byli to lepiej zaplanować" – powiedział sekretarz BCCI Devajit Saikia.
W Indiach dość często dochodzi do stratowania przez tłum. W styczniu co najmniej 30 osób zginęło podczas festiwalu Maha Kumbh – największego na świecie zgromadzenia religijnego.