Wielu mieszkańców obawia się, że rozkładające się zwłoki masowo zabijanych zwierząt mogą zakazić okoliczne wody gruntowe.
Ubój bydła z powodu pryszczycy w węgierskim województwie Győr-Moson-Sopron może potrwać do dziesięciu dni. Ciężarówki przewożą zwłoki trzy tysiące zwierząt na specjalny teren między miejscowościami Csemeztanya i Irénpuszta, w pobliżu granicy z Austrią, gdzie zostaną one zakopane.
Oprócz wapna i słomy na zwłokach zostanie położona dwumetrowa warstwa ziemi. Ogromny masowy grób zwierzęcy został wykopany kilkaset metrów od miejscowości Csemeztanya. Wielu mieszkańców obawia się, że zwłoki mogą zanieczyścić wody gruntowe.
„Mamy własne studnie, własne studnie wiercone, zakopują zwierzęta bardzo blisko. Obawiamy się skażenia naszej wody pitnej. To dobrze, że obiecali nam, że powstanie sieć wodociągowa, ale nie chcemy, żeby coś wydarzyło się wcześniej” – mówi Mihály Bakos, mieszkaniec Csemeztanya.
W pobliskiej wiosce Levél choroba, która zaraża zwierzęta parzystokopytne, została wykryta w zeszłą środę, po czym podjęto decyzję o uboju bydła. Funkcjonariusze policji upewniają się, aby wyłącznie weterynarze i pracownicy przybywali na teren dotknięty chorobą.
Właściciel spółdzielni Western Gate, Paul Meixner, urodzony w Austrii obywatel Węgier, hoduje zwierzęta w wiosce Levél od trzydziestu lat. Teraz mówi, że jego gospodarstwo jest zagrożone, ponieważ musi poddać ubojowi całe swoje bydło, mimo że tylko pięć procent stada jest zarażone.
„To rozporządzenie UE o zdrowiu zwierząt. Wszystkie państwa członkowskie muszą działać zgodnie z nim. Zakażone stado musi zostać zniszczone w precyzyjny sposób, ponieważ jeśli będzie się dalej rozwijać, może zainfekować cały kraj. Dlatego musi być zlokalizowane” – mówi Paul Meixner.
Masowy ubój zdrowych zwierząt może również mieć psychologiczny wpływ na hodowców.
„Zwierzę jest prowadzone do korytarza, wchodzi do zagrody, rzeźnik strzela mu w głowę. Martwe zwierzę jest następnie ładowane na ciężarówkę i przewożone w zamkniętej ciężarówce” – tłumaczy Paul Meixner.
Ciężarówki wjeżdżające do zakładów są również dezynfekowane. Kolejne ognisko pryszczycy wykryto również na Słowacji, a ciężarówki muszą przejeżdżać przez środek dezynfekujący na przejściu granicznym w Rijece.
Węgierski rząd obiecał hodowcom rekompensaty, ale nie ma pewności, czy pokryją one straty.