Prawnik mężczyzny twierdzi, że Francja naruszyłaby prawo międzynarodowe, odmawiając wypłaty tej kwoty. To "walka o historię i pamięć" podkreśla adwokat weterana.
„Jestem dumny z bycia Francuzem i raz na zawsze chcę zamknąć ten rozdział historii. Czuję się zdradzony przez polityków” – powiedział w rozmowie z Euronews Albert Corrieri, który w tym roku skończy 103 lata.
W 1943 roku, mając zaledwie 21 lat, został aresztowany przez niemieckich oficerów z restauracji w Marsylii, gdzie pracował jako hydraulik. Następnie niemieckie władze wysłali go do przymusowej pracy.
Przez ponad dwa lata pracował w fabryce chemicznej IG Farben w obozie Ludwigshafen, aż do jego wyzwolenia przez wojska amerykańskie 15 kwietnia 1945 roku.
Po ponad ośmiu dekadach Corrieri wciąż walczy o sprawiedliwość. Domaga się równowartości 10 euro za każdą godzinę przymusowej pracy.
„W zeszłym roku znajomy historyk poradził mi, bym skierował sprawę do sądu” - przyznaje. „To kwestia godności – te pieniądze mi się należą. Jeśli nie zdążę ich wykorzystać, przekażę je moim dzieciom” – podkreśla.
We wtorek Corrieri osobiście stawił się w sądzie w Marsylii.
Podczas rozprawy, sędzia zwrócił uwagę, że zgodnie z ustawą z 1951 roku robotnicy przymusowi mogli ubiegać się o odszkodowanie, ale termin składania wniosków minął w 1955 roku.
18 marca zostanie ogłoszony wyrok w sprawie mężczyzny. Jeśli sąd uzna, że Corrieri spóźnił się z wnioskiem o odszkodowanie, to nie będzie miał szans na rekompensatę.
Jednak jego prawnik, Michel Pautot, uważa, że taka decyzja byłaby pogwałceniem prawa międzynarodowego.
„Mój klient został deportowany i zniewolony – a to jest zbrodnia przeciwko ludzkości. Takie zbrodnie się nie przedawniają. Jeśli sąd odrzuci ten wniosek, oznacza to stosowanie podwójnych standardów wobec zbrodni przeciwko ludzkości” – argumentuje.
"Walka o historię i pamięć"
Karta deportacyjna Corrieriego stanowi dowód na to, że został on przymusowo deportowany i zmuszony do pracy.
Adwokat mężczyzny powiedział, że sprawa jest ważna, ponieważ jest to "walka o historię i pamięć".
Podczas gdy setki tysięcy obywateli Francji zostało deportowanych do pracy w obozach pracy przymusowej, wielu z nich zmarło na miejscu, a tylko garstka ocalałych osób wciąż żyje.
Nie jest to pierwsza tego typu sprawa, ponieważ Pautot złożył w lutym w Nicei wniosek o odszkodowanie w imieniu innego stulatka, Erpilio Trovati, który również pracował przymusowo podczas wojny.
Wniosek Trovatiego został odrzucony, ponieważ uznano, że sprawa została przedawniona. Mężczyzna odwołał się jednak od tej decyzji.