Ponad 100 000 żołnierzy zostało oskarżonych na podstawie ukraińskich przepisów o dezercji od czasu inwazji Rosji w 2022 roku, według prokuratora generalnego tego kraju.
Dezercja pozbawia ukraińską armię desperacko potrzebnej siły roboczej i paraliżuje jej plany bitewne w kluczowym momencie wojny z Rosją.
Według żołnierzy, prawników i ukraińskich urzędników, w obliczu wszelkich możliwych braków, dziesiątki tysięcy ukraińskich żołnierzy, zmęczonych i opuszczonych, odeszło z pozycji bojowych i frontowych, by pozostać anonimowymi. Według dowódców wojskowych i żołnierzy, całe jednostki porzuciły swoje stanowiska, pozostawiając linie obronne bezbronne i przyspieszając straty terytorialne.
Niektórzy biorą zwolnienia lekarskie i nigdy nie wracają, nawiedzani przez wojenne traumy i zdemoralizowani ponurymi perspektywami zwycięstwa. Inni ścierają się z dowódcami i odmawiają wykonywania rozkazów, czasami w środku wymiany ognia.
"Ten problem jest krytyczny" - powiedział Oleksandr Kovalenko, analityk wojskowy z Kijowa. "To już trzeci rok wojny i ten problem będzie tylko narastał".
Mimo, że Moskwa ma również do czynienia z dezercjami, Ukraińcy udający się na dezercję obnażyli głęboko zakorzenione problemy nękające ich wojsko i sposób, w jaki Kijów zarządza wojną, od wadliwej mobilizacji po nadmierne rozciągnięcie i wydrążenie jednostek frontowych. Dzieje się to w momencie, gdy Stany Zjednoczone wzywają Ukrainę do powołania większej liczby żołnierzy i umożliwienia poboru osób w wieku 18 lat.
Associated Press rozmawiała z dwoma dezerterami, trzema prawnikami oraz tuzinem ukraińskich urzędników i dowódców wojskowych. Urzędnicy i dowódcy wypowiadali się pod warunkiem zachowania anonimowości w celu ujawnienia informacji niejawnych, podczas gdy jeden z dezerterów zrobił to, ponieważ obawiał się ścigania.
"Jest jasne, że teraz, szczerze mówiąc, wycisnęliśmy już maksimum z naszych ludzi" - powiedział oficer 72 Brygady, który zauważył, że dezercja była jedną z głównych przyczyn utraty przez Ukrainę miasta Vuhledar w październiku.
Ponad 100 000 żołnierzy zostało oskarżonych na podstawie ukraińskich przepisów dotyczących dezercji od czasu inwazji Rosji w lutym 2022 r., według Prokuratury Generalnej tego kraju.
Prawie połowa z nich uciekła tylko w ciągu ostatniego roku, po tym jak Kijów rozpoczął agresywną i kontrowersyjną mobilizację, która, jak przyznają urzędnicy państwowi i dowódcy wojskowi, w dużej mierze zawiodła.
Jest to oszałamiająco wysoka liczba, ponieważ szacuje się, że przed rozpoczęciem mobilizacji w walce brało udział około 300 000 ukraińskich żołnierzy. Rzeczywista liczba dezerterów może być znacznie wyższa. Jeden z ustawodawców znający się na sprawach wojskowych oszacował, że może ona wynosić nawet 200 000.
Wielu dezerterów nie wraca po otrzymaniu zwolnienia lekarskiego. Zmęczeni ciągłością wojny, są psychicznie i emocjonalnie pokiereszowani. Czują się winni z powodu niemożności przywołania woli walki, gniewu z powodu sposobu prowadzenia działań wojennych i frustracji, że wydaje się to niemożliwe do wygrania.
"Milczenie na temat ogromnego problemu tylko szkodzi naszemu krajowi" - powiedział Serhii Hnezdilov, jeden z niewielu żołnierzy, którzy publicznie mówili o swojej decyzji o dezercji. Został oskarżony wkrótce po tym, jak AP przeprowadziła z nim wywiad we wrześniu.
Inny dezerter powiedział, że początkowo opuścił swoją jednostkę piechoty za pozwoleniem, ponieważ potrzebował operacji. Do czasu zakończenia urlopu nie mógł zmusić się do powrotu.
Wciąż ma koszmary o towarzyszach, których śmierć widział.
"Najlepszym sposobem na wyjaśnienie tego jest wyobrażenie sobie, że siedzisz pod ostrzałem i z ich (rosyjskiej) strony leci na ciebie 50 pocisków, podczas gdy z naszej strony tylko jeden. Potem widzisz, jak twoi przyjaciele są rozrywani na kawałki i zdajesz sobie sprawę, że w każdej chwili może to spotkać ciebie" - powiedział.
"Tymczasem chłopaki (ukraińscy żołnierze) 10 kilometrów dalej rozkazują ci przez radio: 'Dalej, przygotujcie się. Wszystko będzie dobrze" - powiedział.
Hnezdilov również wyjechał szukać pomocy medycznej. Przed poddaniem się operacji ogłosił, że dezerteruje. Powiedział, że po pięciu latach służby wojskowej nie widzi nadziei na demobilizację, pomimo wcześniejszych obietnic przywódców kraju.
"Jeśli nie ma terminu końcowego (służby wojskowej), zamienia się ona w więzienie - psychologicznie trudno jest znaleźć powody, by bronić tego kraju" - powiedział Hnezdilov.
Dezercja zamieniła plany bitewne w piasek, który wymyka się spod kontroli dowódców wojskowych.
Agencja AP dowiedziała się o przypadkach, w których linie obronne zostały poważnie naruszone, ponieważ całe jednostki sprzeciwiły się rozkazom i porzuciły swoje pozycje.
"Z powodu braku woli politycznej i złego zarządzania oddziałami, zwłaszcza w piechocie, z pewnością nie zmierzamy w kierunku właściwej obrony terytoriów, które obecnie kontrolujemy" - powiedział Hnezdilov.
Według ustawodawcy, ukraińskie wojsko odnotowało deficyt 4 000 żołnierzy na froncie we wrześniu, głównie z powodu zgonów, rannych i dezercji. Większość dezerterów to niedawni rekruci.
Szef służby prawnej jednej z brygad, który jest odpowiedzialny za rozpatrywanie spraw dezercji i przekazywanie ich organom ścigania, powiedział, że miał ich wiele.
"Najważniejsze jest to, że opuszczają pozycje bojowe podczas działań wojennych, a ich towarzysze giną z tego powodu. Mieliśmy kilka sytuacji, w których jednostki uciekały, małe lub duże. Odsłaniały swoje flanki, a wróg podchodził do nich i zabijał ich braci broni, ponieważ ci, którzy stali na pozycjach, nie wiedzieli, że w pobliżu nie ma nikogo innego" - powiedział urzędnik.
W ten sposób Vuhledar, miasto na wzgórzu, którego Ukraina broniła przez dwa lata, zostało utracone w ciągu kilku tygodni w październiku, powiedział oficer 72 Brygady, który był jednym z ostatnich, którzy się wycofali.
W tygodniach poprzedzających upadek Vuhledar 72. brygada była już bardzo rozciągnięta. Tylko jeden batalion liniowy i dwa bataliony strzeleckie utrzymywały miasto pod koniec, a dowódcy wojskowi zaczęli nawet wycofywać z nich jednostki, aby wesprzeć flanki, powiedział oficer. W każdej z kompanii batalionu powinno być 120 żołnierzy, ale szeregi niektórych kompanii spadły do zaledwie 10 z powodu śmierci, obrażeń i dezercji, powiedział. Około 20% żołnierzy zaginionych z tych kompanii poszło na dezercję.
"Odsetek ten rośnie wykładniczo każdego miesiąca" - dodał.
Posiłki zostały wysłane, gdy Rosja zdała sobie sprawę z osłabionej pozycji Ukrainy i zaatakowała. Ale potem posiłki również odeszły, powiedział oficer. Z tego powodu, kiedy jeden z batalionów 72 Brygady wycofał się, jego członkowie zostali zastrzeleni, ponieważ nie wiedzieli, że nikt ich nie osłania, powiedział.
Mimo to oficer nie żywi złej woli wobec dezerterów.
"Na tym etapie nie potępiam żadnego z żołnierzy z mojego batalionu i innych. Ponieważ wszyscy są po prostu bardzo zmęczeni" - powiedział.
Według trzech oficerów wojskowych i rzecznika ukraińskiego Państwowego Biura Śledczego, prokuratorzy i wojskowi wolą nie wnosić oskarżeń przeciwko dezerterom i robią to tylko wtedy, gdy nie uda im się przekonać ich do powrotu. Niektórzy dezerterzy wracają, tylko po to, by ponownie opuścić kraj.
Ukraiński Sztab Generalny powiedział, że żołnierze otrzymują wsparcie psychologiczne, ale nie odpowiedział na przesłane pocztą elektroniczną pytania dotyczące wpływu dezercji na pole bitwy.
Dwóch prawników, którzy zajmują się takimi sprawami, twierdzi, że gdy żołnierze zostaną oskarżeni, ich obrona jest trudna. Skupiają się oni na stanie psychicznym swoich klientów w momencie ich odejścia.
"Ludzie nie są w stanie psychicznie poradzić sobie z sytuacją, w której się znaleźli, a nie zapewnia im się pomocy psychologicznej" - powiedziała adwokat Tetyana Ivanova.
Żołnierze uniewinnieni od zarzutu dezercji z powodów psychologicznych stanowią niebezpieczny precedens, ponieważ "wtedy prawie każdy jest usprawiedliwiony (do odejścia), ponieważ prawie nie ma zdrowych ludzi (w piechocie)" - powiedziała.
Żołnierze rozważający dezercję zwracali się do niej o radę. Kilku z nich zostało wysłanych do walki w pobliżu Vuhledar.
"Nie zajęliby terytorium, niczego by nie podbili, ale nikt by nie wrócił" - powiedziała.