Kontrowersyjny projekt ustawy zezwalającej nieuleczalnie chorym dorosłym na zakończenie życia doprowadził do rozłamu w tradycyjnych partyjnych podziałach i sprawił, że niektórzy posłowie nie zgadzają się ze swoimi kolegami.
Parlamentarzyści w Wielkiej Brytanii mają w piątek głosować nad ustawą o wspomaganej śmierci - kontrowersyjną kwestią, która podzieliła tradycyjne partyjne lojalności.
Ustawodawstwo - które zostało po raz pierwszy wprowadzone przez posłankę Partii Pracy Kim Leadbeater - pozwoliłoby dorosłym, którzy mają mniej niż sześć miesięcy, uzyskać pomoc w zakończeniu własnego życia, pod warunkiem uzyskania zgody dwóch lekarzy i sędziego, po raz pierwszy w kraju.
Głosowanie jest rozpatrywane jako kwestia sumienia, co oznacza, że posłowie nie muszą dokonywać wyboru zgodnie z linią partyjną, ale zamiast tego mają wolny głos.
Kwestia ta ujawniła głębokie podziały w skądinąd zgodnych partiach politycznych, a większość posłów nie zgadza się ze sobą.
Brytyjski premier Keir Starmer wskazał w przeszłości, że byłby za zmianą prawa, ale od czasu wyboru odmówił powiedzenia, jak by głosował.
Sekretarz zdrowia Wes Streeting, który prawdopodobnie byłby odpowiedzialny za wdrożenie ustawy, gdyby została ona przyjęta, powiedział, że zagłosowałby przeciwko niej - argumentując, że brytyjski system opieki u schyłku życia nie jest w stanie sprostać zadaniu wspierania przepisów.
Streeting argumentował, że ustawa oznaczałaby cięcia innych usług w i tak już borykającej się z trudnościami krajowej służbie zdrowia i powiedział, że jest przeciwny zmuszaniu klinicystów, którzy w przeciwnym razie mieliby etyczne zastrzeżenia, do umożliwienia wspomaganej śmierci.
Doszło również do zawarcia nieprawdopodobnych sojuszy politycznych - konserwatysta Edward Leigh połączył siły z lewicową polityk Partii Pracy Diane Abbott, by sprzeciwić się ustawie.
Byli premierzy mają podzielone opinie, a Boris Johnson i Theressa May powiedzieli, że głosowaliby przeciwko, gdyby mieli taką możliwość. W zeszłym tygodniu David Cameron opublikował op-ed w Timesie, w którym stwierdził, że zmienił zdanie i teraz popiera ustawę.
Leadbeater powiedziała, że jej ustawodawstwo jest solidne, a tylko osoby powyżej 18 roku życia mogą poprosić o wspomaganą śmierć. W proponowanym przez nią projekcie ustawy, osoby muszą mieć zdolność umysłową do podjęcia decyzji o zakończeniu własnego życia i być zobowiązane do złożenia dwóch oddzielnych deklaracji dotyczących chęci śmierci.
Posłanka przedstawiła tę kwestię jako podobną do walki ruchu praw kobiet o prawa do aborcji, argumentując, że śmiertelnie chorzy ludzie powinni mieć prawo wyboru własnego ciała.
"Myślę, że za 10 lat spojrzymy wstecz i pomyślimy: "dlaczego nie stało się to wcześniej?". Myślę, że wtedy ludzie będą musieli spojrzeć wstecz i zastanowić się, jak głosowali".
Co dalej?
Debata ma potrwać pięć godzin, a ponad 150 posłów zgłosiło się do zabrania głosu w tej, jak się oczekuje, emocjonalnie naładowanej sesji.
Mówi się, że co najmniej 100 posłów jest niezdecydowanych, a wielu z nich ma dokonać wyboru tuż przed głosowaniem.
Jeśli ustawa zostanie przyjęta, zostanie poddana dalszej analizie w obu izbach parlamentu. Jeśli zostanie zatwierdzony, powinien wejść w życie w ciągu najbliższych dwóch do trzech lat.
Wielka Brytania nie jest jedynym krajem europejskim, który niedawno rozważał zezwolenie na wspomaganą śmierć, a posłowie w Irlandii poparli raport parlamentarny wzywający do wspomaganej śmierci na początku tego roku.
We Francji debata nad ustawą o wspomaganej śmierci została przerwana przez przedterminowe wybory.
Austria, Belgia, Kanada i część Stanów Zjednoczonych zalegalizowały już wspomagane samobójstwo, z różnymi przepisami dotyczącymi tego, kto kwalifikuje się do zabiegu.