Newsletter Biuletyny informacyjne Events Wydarzenia Podcasty Filmy Africanews
Loader
Śledź nas
Reklama

Fincantieri-US Navy: Europejski przemysł wojskowy kieruje się tam, gdzie jest najbardziej opłacalny

Fregata klasy Fremm "Provence" w Lorient we Francji na zdjęciu z 2014 r.
Fregata klasy Fremm "Provence" w Lorient we Francji na zdjęciu z 2014 r. Prawo autorskie  XIIIfromTOKYO/Wikimedia Commons
Prawo autorskie XIIIfromTOKYO/Wikimedia Commons
Przez Andrea Barolini
Opublikowano dnia
Udostępnij
Udostępnij Close Button

Niedawna zmiana kontraktu pomiędzy Fincantieri i US Navy na budowę okrętów wojennych na terytorium Stanów Zjednoczonych ma miejsce w momencie, gdy Bruksela dąży do przezbrojenia Europy i "konwergencji" unijnych producentów broni.

Zmiana harmonogramu kontraktu między włoskim producentem statków Fincantieri a Marynarką Wojenną Stanów Zjednoczonych, ogłoszona w środę, 26 listopada, nastąpiła tuż przed posiedzeniem Rady Spraw Zagranicznych ministrów obrony zaplanowanym na dziś, poniedziałek, 1 grudnia, w Brukseli.

Podczas spotkania omówione zostanie wsparcie wojskowe dla Ukrainy, ale także "gotowość obronna", ze szczególnym uwzględnieniem wdrażania mapy drogowej dotyczącej gotowości obronnej do 2030 roku. W tym sensie zamówienie uzyskane przez Fincantieri może stanowić element do refleksji, ponieważ firma – kierując się kryteriami finansowymi – ma tendencję do faworyzowania najbardziej atrakcyjnych ofert.

Co zawierała pierwotna umowa między Fincantieri a Marynarką Wojenną Stanów Zjednoczonych, podpisana w 2020 roku?

Umowa, o której mowa, ma już pięć lat. W 2020 roku US Navy podpisała umowę o wartości 5,58 miliarda dolarów z firmą, w której państwo włoskie posiada większościowy udział (71,32 procent, poprzez Cassa Depositi e Prestiti).

Wówczas, na czele Stanów Zjednoczonych, podobnie jak obecnie, stał Donald Trump, który był w trakcie swojej pierwszej kadencji w Białym Domu. Zamówienie otrzymane przez Fincantieri dotyczyło budowy dziesięciu statków. Był to prototyp nowych średnich okrętów, które Waszyngton zamierzał dostarczyć swojej marynarce wojennej, wywodzący się z Fremm (European Multi-Mission Frigates).

Fregata Bergamini podczas pierwszego wyjścia w morze
Fregata Bergamini podczas swojego pierwszego wyjścia w morze Fabius1975/Wikimedia Commons (Public domain)

Ta ostatnia była produkowana już w poprzednich latach, w ramach współpracy między Włochami (za pośrednictwem firmy Orizzonte Sistemi Navali, należącej w 51% do Fincantieri) i Francją (za pośrednictwem spółki joint venture Armaris). W rzeczywistości był to sukces firmy Fremm, która pokonała konkurencję, między innymi Austal USA, General Dynamics i Navantia, aby wygrać kontrakt.

Produkcja planowana w całości na terenie USA

Produkcja okrętów w ramach umowy z Marynarką Wojenną USA na 2020 rok nie została jednak powierzona bezpośrednio Fincantieri, ale jednej z jej spółek zależnych, Fincantieri Marinette Marine, której siedziba znajduje się w stanie Wisconsin. Produkcja została zatem zaplanowana w całości na terenie Stanów Zjednoczonych.

"Około 3750 wysoko wyspecjalizowanych pracowników jest obecnie zatrudnionych w Stanach Zjednoczonych, z niedawnym wzrostem o 850 w celu wsparcia wzrostu i wzmocnienia bazy przemysłowej", podkreśla włoski producent okrętów, który nabył Marinette Marine w sierpniu 2008 roku. Sprzedaż została dokonana przez Manitowoc Marine Group z siedzibą w USA. Cena transakcji została ustalona na 120 milionów euro.

Jednak z zamówienia o wartości 5,58 miliarda - jak zauważył Francesco Vignarca, koordynator kampanii Włoskiej Sieci Pokoju i Rozbrojenia, w momencie ogłoszenia transakcji - tylko część została zagwarantowana natychmiast, w wysokości 795 milionów dolarów. Reszta musiała poczekać, aż US Navy skorzysta z opcji. W przypadku jej braku należało wybrać ścieżkę przebudowy kontraktu, sfinalizowaną w tych dniach.

Dwa okręty są już w stoczni "ukończone tylko w 10 procentach".

Dwa statki w ramach pierwotnego kontraktu są już w budowie. Jednak według źródeł amerykańskich stocznia nie jest na zaawansowanym etapie. Mówi się o "zaledwie 10 procentach", według amerykańskiego czasopisma branżowego The War Zone, ma to miejsce "dwa lata po rozpoczęciu budowy i pięć lat po podpisaniu umowy".

Dwa rozpoczęte place budowy zostaną ukończone. Ale pozostałe zostaną zastąpione jeszcze mniejszymi statkami niż pierwotnie planowano. Będą to okręty do operacji amfibijnych i misji specjalnych oraz małe nawodne okręty bojowe, załogowe i bezzałogowe.

"Porozumienie", włoski producent okrętów potwierdził w oświadczeniu, "gwarantuje kontynuację prac nad dwiema fregatami klasy Constellation, które są obecnie w budowie, podczas gdy kontrakt na pozostałe cztery jednostki, które zostały już oddane do użytku, zostanie przerwany, zgodnie z nowymi priorytetami strategicznymi Marynarki Wojennej Stanów Zjednoczonych. Oprócz przyznania przyszłych zamówień, umowa przewiduje odszkodowanie na rzecz Fincantieri Marine Group, poprzez konkretne środki kompensacyjne".

Możliwe odszkodowanie na rzecz Fincantieri w wysokości około miliarda dolarów

"Wartość nowego zamówienia", przekazało Euronews biuro prasowe Fincantieri, "wynosi około dwóch miliardów dolarów. Do tego należy doliczyć odszkodowanie w wysokości około miliarda, co daje łącznie trzy miliardy dolarów". Fakt, że produkcja odbywa się w całości w Stanach Zjednoczonych, sprawia jednak, że zysk ekonomiczny dla Włoch jest znikomy.

Dyrektor generalny i CEO Fincantieri Pierroberto Folgiero
Dyrektor generalny i CEO Fincantieri Pierroberto Folgiero Fincantieri.com

"Poza przewidywaną zapłatą niewielkiej części podatków na rzecz państwa włoskiego, gdy bilans Fincantieri zostanie skonsolidowany", podkreśla Vignarca, "zatrudnieni pracownicy są i będą Amerykanami". Konkretnie, poza zwrotem w zakresie marketingu, nasz kraj otrzyma jedynie okruchy tych miliardów. W przeciwieństwie do zamówienia złożonego w Europie, dla którego byliby europejscy pracownicy, europejskie pensje i wynikająca z tego konsumpcja na miejscu. Krótko mówiąc, gospodarka zostałaby "odwrócona".

Fincantieri przekazał jednak Euronews, że w wielu przypadkach zamówienia nie kończą się na samej budowie statków, ale obejmują również inne zwroty, na przykład w zakresie usług, konserwacji lub szkoleń.

"Firmy idą tam, gdzie prowadzi je najbardziej opłacalny kontrakt"

Pozostają jednak pewne wątpliwości dotyczące strategii. Czy w czasach, gdy Unia Europejska naciska na ponowne uzbrojenie państw członkowskich, warto produkować dla kraju spoza UE, nawet jeśli jest on sojusznikiem? "Rzeczywistość", kontynuuje Vignarca, "jest taka, że wszystkie fundusze proponowane przez Brukselę, ostatnio EoIP, nad którym głosowano kilka dni temu, są mało przydatne w dążeniu do rzeczywistej koordynacji strukturalnej przemysłu wojskowego. Dowiodły tego już pierwsze lata wdrażania Europejskiego Funduszu Obronnego, a w przyszłości może tak być tylko wtedy, gdy weźmiemy pod uwagę, że sam europejski protokół ustaleń przewiduje zdecydowanie niski próg koprodukcji europejskiej wynoszący 65 procent".

Próg ten, jak wskazuje Fincantieri, jest jednak związany z faktem, że część komponentów spoza Europy jest przydatna do szybkiej produkcji. Ponadto, kontynuuje stoczniowiec, w przypadku zamówień takich jak zamówienie Marynarki Wojennej Stanów Zjednoczonych, zaangażowane są również rządy, podobnie jak włoska marynarka wojenna, co może nakładać ograniczenia ze względu na interes narodowy. Fincantieri wskazuje również, że z tego punktu widzenia przemysł stoczniowy jest "uprzywilejowany" w porównaniu z innymi, ponieważ ma wysoką europejską zawartość technologiczną i projektową.

Nie umniejsza to faktu, że w rzeczywistości wszystkie firmy (w tym spółki publiczne) nieuchronnie podążają za rynkiem, faworyzując oferenta, który zaoferuje najwyższą cenę, choć w granicach narzuconych przez przepisy i ewentualnie przez rządy: "Przypadek myśliwców szóstej generacji jest emblematyczny: w tej chwili rozpoczął się projekt między Włochami, Wielką Brytanią i Japonią, konkurujący z innym obejmującym Francję, Hiszpanię i Niemcy. Firmy zajmujące się produkcją wojskową podążają za najbardziej opłacalnymi kontraktami. Udają, że realizują interesy narodowe i bezpieczeństwa, ale w rzeczywistości szukają głównie największych zysków. Właśnie dlatego fundusze europejskie, w obecnej formie, będą słabo funkcjonować jako katalizatory dynamiki w kierunku wspólnej europejskiej obrony" - zauważa dalej Vignarca.

Według analityka Włoskiej Sieci Pokoju i Rozbrojenia oraz Obserwatorium Wydatków Wojskowych Mil€x, "nawet z punktu widzenia tych, którzy chcieliby europejskiej autonomii wojskowej i strategicznej , należy napiętnować fakt, że tak naprawdę brakuje decyzji politycznych w sprawie suwerenności i mechanizmów decyzyjnych, które są znacznie wcześniejsze niż struktury wojskowe i fundusze na zbrojenia. Pomijając fakt, że dla nas pokój i bezpieczeństwo nie wynikają z broni, oczywiste jest jednak, że aby ustanowić prawdziwą europejską obronę (a co za tym idzie przemysł wojskowy, który może ją wspierać), konieczne jest najpierw zrzeczenie się suwerenności przez państwa.

Ryzyko eksportu europejskiego know-how i przypadek Leonardo-Turcja

Przypomina to nieco projekt Europejskiej Wspólnoty Obronnej zainicjowany w latach pięćdziesiątych, a następnie przerwany z powodu sprzeciwu Francji. W tym czasie te same kraje, które założyły Europejską Wspólnotę Węgla i Stali (Belgia, Francja, Republika Federalna Niemiec, Włochy, Luksemburg i Holandia), zainicjowały projekt współpracy wojskowej. Francuskie Zgromadzenie Narodowe odrzuciło jednak traktat 30 sierpnia 1954 roku.

Potrzeba polityki "upstream" jest jednak nadal żywa, według Vignarca: "W przeciwnym razie, jeśli europejska broń zostanie zbudowana, ale nie będzie jasnej polityki "upstream", kto zdecyduje, komu zostanie dostarczona, kiedy i jak zostanie wykorzystana?

Krótko mówiąc, fundusze europejskie powinny służyć właśnie "konwergencji" europejskiego przemysłu wojskowego. Istnieje jednak ryzyko, że know-how przemysłu państw członkowskich zostanie przeniesione gdzie indziej, jak ma to miejsce w przypadku kontraktu między Fincantieri a Marynarką Wojenną Stanów Zjednoczonych. Podobnie jak miało to miejsce w ubiegłych latach, na przykład w przypadku helikopterów Agusta A129 Mangusta"made in Italy" . Śmigłowce zakupione przez Turcję i zbudowane bezpośrednio na terytorium kraju Recepa Tayyipa Erdoğana na licencji włoskiego giganta zbrojeniowego Leonardo.

Jednak Fincantieri powiedział w rozmowie z Euronews, że zwykle w przypadku przemysłu stoczniowego zamiast eksportować know-how, sprzedaje się gotowe produkty.

Śmigłowiec AH-129D Mangusta w locie
Śmigłowiec AH-129D Mangusta w locie PI_13/CMS_Mirino_Simone/Esercito Italiano

W każdym razie, jest to szeroko zakrojona kwestia, o wyjątkowo politycznych implikacjach, o którą Euronews próbował również zapytać telefonicznie właściciela Cassa Depositi e Prestiti (również podmiotu publicznego, ponieważ jest w 83% spółką zależną Ministerstwa Gospodarki), który jednak ograniczył się do odpowiedzi: "To są wybory Fincantieri, co do których nie czujemy, że musimy się wypowiadać".

Przejdź do skrótów dostępności
Udostępnij

Czytaj Więcej

Niemcy jako wojskowy hub transportowy: Jak Berlin planuje obsłużyć 800 000 żołnierzy NATO?

Dostawy i sprzedaż broni - co wiemy o włoskiej pomocy wojskowej dla Ukrainy?

Przemysł wojskowy w Unii Europejskiej apeluje o więcej wydatków na obronność