Sekretarz generalny NATO Mark Rutte powiedział na początku tygodnia, że krajowe systemy i ograniczenia "sprawiają, że jesteśmy mniej skuteczni".
Coraz więcej sojuszników NATO apeluje o ujednolicenie krajowych systemów reagowania na zagrożenia, takie jak naruszenia przestrzeni powietrznej.
W środę w Brukseli odbyło się spotkanie ministrów obrony 32 państw członkowskich NATO. Większość sojuszników wezwała do ujednolicenia systemów, szczególnie w północnej i wschodniej Europie, gdzie w ostatnich tygodniach odnotowano coraz więcej naruszeń przestrzeni powietrznej.
Szwedzki minister obrony Pål Jonson powiedział, że "w ramach Sojuszu jest przestrzeń na poprawę" i że model stosowany przez Szwecję powinien "zainspirować innych". "To pilot lub dowódca jednostki nawodnej podejmuje decyzję, i to jest dobre rozwiązanie" – dodał.
Jego holenderski odpowiednik również zwrócił uwagę, że różnice w przepisach pomiędzy sojusznikami "komplikują sytuację, gdy staje się poważna".
"Kiedy F-35 są w powietrzu, trzeba mieć pewność, że dla wszystkich jasno określone są zasady, w tym przepisy, reguły użycia siły oraz sposób uzgadniania decyzji z odpowiednimi władzami" – powiedział Ruben Brekelmans. "Popieramy działania Naczelnego Dowódcy Sojuszniczych Sił w Europie (SACEUR), aby ujednolicić te przepisy i mieć jeden zestaw zasad" – dodał.
Obaj ministrowie powtórzyli stanowisko ambasadora USA przy NATO Matthew Whitakera, który na początku tygodnia powiedział dziennikarzom, że "nie jest tajemnicą, iż im więcej jest krajowych ograniczeń, zwłaszcza dotyczących naszych myśliwców, tym trudniej SACEUR-owi zareagować natychmiast".
Szef NATO zabiera głos
W praktyce krajowe ograniczenia są nakładane przez państwa członkowskie w sprawie wykorzystania sił w ramach misji NATO.
Na przykład w Afganistanie część sojuszników wprowadzała restrykcje dotyczące tego, gdzie ich wojska mogą być rozmieszczone, jakiego rodzaju broni mogą używać i w jakich okolicznościach wolno im jej użyć.
Częstym ograniczeniem jest też wymóg, aby najwyższy rangą oficer danego kraju uczestniczący w misji NATO musiał najpierw uzyskać zgodę władz w kraju, zanim weźmie udział w nowej operacji.
W przypadku zasad użycia siły przy naruszeniach przestrzeni powietrznej jedno państwo może zezwalać na zestrzelenie obiektu wyłącznie na podstawie danych radarowych, podczas gdy inne wymaga wcześniejszego potwierdzenia wizualnego. Różnice mogą też dotyczyć uzbrojenia, w jakie mogą być wyposażone myśliwce danego kraju.
To wszystko sprawia, że Naczelny Dowódca Sojuszniczych Sił w Europie (SACEUR) ma utrudnione szybkie podejmowanie decyzji w sytuacjach kryzysowych.
Przedstawiciele NATO podkreślają jednak, że krajowe ograniczenia nie stanowiły problemu w zeszłym miesiącu, gdy niemal 20 dronów naruszyło polską przestrzeń powietrzną, co skłoniło Sojusz do wysłania wielu myśliwców w celu zneutralizowania części z nich.
Sekretarz generalny NATO Mark Rutte powiedział dziennikarzom w środę, że sojusznicy zareagowali "tak, jak powinniśmy". Jednocześnie przyznał wcześniej w tym tygodniu w Słowenii, że krajowe ograniczenia "hamują nas" i "sprawiają, że jesteśmy mniej skuteczni".
Gotowość do rozwiązania problemu
Przywódcy Sojuszu dyskutowali już o krajowych ograniczeniach podczas szczytu w Rydze w 2006 roku, w kontekście działań w Afganistanie. Rozmowy te jednak nie przyniosły większych zmian.
Częściowo wynika to z faktu, że ograniczenia te są przede wszystkim decyzjami politycznymi – powiedział w rozmowie z Euronews Rafael Loss, starszy analityk w Europejskiej Radzie Spraw Zagranicznych (ECFR).
"Ostatecznie chodzi o to, że obywatele tych krajów mogliby ginąć lub zabijać w imieniu NATO, a to jest najważniejsza, suwerenna decyzja, której rządy nie chcą oddawać" – wyjaśnił Loss.
Jak dodał, "NATO w gruncie rzeczy wciąż składa się z 32 różnych państw". Jednak globalny krajobraz geopolityczny od początku lat 2000. zmienił się diametralnie, a poczucie zagrożenia w Europie jest dziś znacznie silniejsze z powodu agresywnej polityki Rosji.
W ubiegłym miesiącu w krótkim odstępie czasu odnotowano naruszenia przestrzeni powietrznej Polski, Estonii, Rumunii i Danii, za które część państw obwinia Rosję.
"Myślę, że biorąc pod uwagę, iż obecne środowisko bezpieczeństwa jest znacznie bardziej bezpośrednim zagrożeniem i wymaga pilnej reakcji, istnieje tym razem większa szansa, że w kwestii obrony powietrznej na wschodniej flance NATO wykaże większą gotowość do zmierzenia się z tym trudnym problemem" – powiedział Loss.
Jednocześnie zaznaczył, że wizja całkowitego zniesienia krajowych ograniczeń w najbliższym czasie jest "mało prawdopodobna".