Na polach Grunwaldu znów zabrzmiał szczęk oręża. Ponad 1200 rekonstruktorów z całego świata wzięło udział w 27. inscenizacji jednej z największych bitew średniowiecznej Europy. Mimo deszczowej pogody widowisko przyciągnęło dziesiątki tysięcy miłośników historii.
15 lipca przypada 615. rocznica Bitwy pod Grunwaldem – według historyków największej bitwy średniowiecznej Europy. Starcie wojsk Królestwa Polskiego i Wielkiego Księstwa Litewskiego z Zakonem Krzyżackim miało przełomowe znaczenie dla losów regionu.
Również obecnie miejsce dawnego starcia staje się areną wyjątkowego wydarzenia. Tysiące rekonstruktorów i pasjonatów historii z różnych stron świata przybywa na pola Grunwaldu, by wziąć udział w Dniach Grundwaldu, czyli inscenizacji, która co roku przyciąga tłumy widzów i miłośników epoki.
Prezes Fundacji Grunwald i współorganizator inscenizacji - Henryk Kacprzyk w rozmowie z Euronews zwraca uwagę na wyjątkowy rozmach przedsięwzięcia.
"W średniowiecznym kontekście to największa rekonstrukcja tego typu na świecie" – powiedział.
Pomysł stworzenia na polach Grunwaldzkich widowiska pojawił się w 1990 roku. Natomiast impreza w obecnym kształcie przetrwała 27 lat. W tym czasie organizatorzy inscenizacji gościli kilku prezydentów z Polski i Litwy, a także kilkudziesięciu ministrów, posłów, senatorów, jak i ambasadorów większości krajów europejskich.
Współorganizator Dni Grunwaldu podkreśla, że goście z zagranicy są pod ogromnym wrażeniem poziomu wydarzenia.
"Zagraniczni goście są zaskoczeni skalą przedsięwzięcia i autentycznością kostiumów oraz rekwizytów" - zaznaczył Kacprzyk.
Grunwald to nie tylko inscenizacja. Corocznie jednym z głównych elementów Dni Grunwaldu jest uroczysty apel, w którym udział biorą przedstawiciele najwyższych władz rządowych i samorządowych, goście z kraju i coraz częściej z zagranicy.
"Ze względu na obecną sytuację polityczną ograniczono współpracę z grupami rekonstrukcyjnymi z Białorusi i Rosji, które wcześniej brały udział w wydarzeniu" - podkreśla Kacprzyk.
Ograniczenia dotyczą także Ukrainy.
"Wielu tamtejszych rekonstruktorów zostało powołanych do wojska, a część z nich poległa na froncie. W związku z tym podczas uroczystości na polu bitwy corocznie odbywa się apel pamięci poświęcony poległym rekonstruktorom" - dodaje.
Współorganizator podkreśla jednak, że Dni Grunwaldu odcinają się od wszelkiej polityki, a charakter imprezy skupia się na żywej historii:
"Niektórzy doszukiwali się tu jakiś nacjonalistycznych, czy szowinistycznych akcentów, co jest nieprawdą. Tutaj się zbiera grupa ludzi, która realizuje swoje marzenia, a rekonstuktorzy sami zaznaczają, że nie mają nic wspólnego z polityką".
"MMA w zbroi"
Reprezentant Polski na Mistrzostwach Świata w USA, zawodnik Centrum Dawnych Sztuk Walk w Warszawie, rekonstruktor i pasjonat historii - Jan Stefaniak - opowiada o swojej drodze do jednej z najbardziej widowiskowych pasji, jaką jest rekonstrukcja historyczna.
Historia, Tolkien i fascynacja szermierką - to wszystko zaprowadziło Jana Stefaniaka na rycerską ścieżkę.
"Zawsze interesowałem się historią i fantastyką. Myślę, że moje korzenie sięgają ‘Władcy Pierścieni’ Tolkiena”. Później przyszła szermierka sportowa" - podkreśla.
Stefaniak znalazł swoje miejsce w warszawskim Centrum Dawnych Sztuk Walk, gdzie rozpoczął naukę rycerskiej walki. Dziś jest aktywnym uczestnikiem inscenizacji największej bitwy średniowiecznej świata, legendarnej Bitwy pod Grunwaldem.
"Jestem oczywiście bardzo dumny z tego, że mogę brać udział w bitwie. Uważam, że to bardzo ważne, żeby żeby respektować i wspominać tradycję, szczególnie tak ważną dla historii Polski" – mówi rekonstruktor.
W walkach w tegorocznej inscenizacji uczestniczyło ponad 1200 rekonstruktorów z całego świata.
"Przyjeżdżają do nas ludzie z Niemiec, Litwy, z różnych stron Polski i Europy. Łączy nas pasja do historii, walk rycerskich i epoki średniowiecza” - podkreśla Stefaniak.
Pasja ta wymaga nie tylko wiedzy historycznej, ale i sporego budżetu:
"Kompletowanie własnej zbroi zajęło mi ponad pół roku. Koszt samej zbroi to około 10 tysięcy złotych, do tego dochodzi historyczny ubiór i broń”.
Jego zbroja waży 25 kg i została wykonana przez wyspecjalizowanych rzemieślników, często sprowadzanych także z zagranicy, np. z Ukrainy.
Walka rycerska w rekonstrukcji to nie teatr, to prawdziwy wysiłek fizyczny.
"Można to porównać do średniowiecznego boksu. A profesjonalne walki przypominają wręcz MMA w zbroi. Liczą się punkty, rzuty, kopnięcia, a nawet możliwość nokautu. W pojedynkach, w których biorę udział liczą się tylko sportowe trafienia mieczem w ciało. Broń musi być tępa, dźganie jest zakazane, ale reszta – jak najbardziej realna” – wyjaśnia Stefaniak.
Dla Stefaniaka rekonstrukcja to coś więcej niż hobby. To styl życia, wyraz tożsamości i sposób na łączenie przeszłości z teraźniejszością. Jego przesłanie jest jasne: historia nie musi być nudna – wystarczy ją przeżyć na własnej skórze.
"Efekt psychologiczny Grunwaldu był miażdżący"
Bitwa pod Grunwaldem to nie tylko największe starcie średniowiecznej Europy. To również punkt zwrotny, który rozbił mit niezwyciężonego Zakonu Krzyżackiego.
Zdaniem historyka prof. Wiesława Wysockiego kluczową przyczyną wybuchu wojny była unia polsko-litewska.
"Sojusz Polski i Litwy zagrażał istnieniu państwa krzyżackiego. Pozbawiał Zakon misji ideologicznej, która wcześniej legitymizowała jego ekspansję”– wyjaśnia profesor.
Punktem zapalnym stał się spór o Żmudź – terytorium historycznie przynależne do Litwy, ale objęte roszczeniami Zakonu.
Armia krzyżacka liczyła około 16 tysięcy jazdy i 5 tysięcy piechoty. Po stronie Króla Polski Władysława Jagiełły stanęło około 18 tysięcy jazdy oraz 2 tysiące zaciężnych.
Bitwa trwała kilka godzin. Krzyżacy, choć zdyscyplinowani i pewni siebie, nie wytrzymali naporu sprzymierzonych sił. Finalnie Wielki Mistrz Ulrich von Jungingen zginął na polu walki, armia Zakonu została rozbita, a mit ich niezwyciężoności runął.
"Pokazaliśmy, że Zakon nie jest niepokonany, mimo wsparcia Europy. Politycznie, wojskowo i propagandowo była to dla nas wielka wygrana” – zaznacza profesor.
Dlaczego nie zdobyto Malborka, stolicy państwa krzyżackiego? Wysocki tłumaczy: "Nie byliśmy przygotowani do długiego oblężenia, a Zakon miał silną twierdzę. Mimo to efekt psychologiczny Grunwaldu był miażdżący”.
Po Grunwaldzie nie doszło do trwałego upadku Zakonu, ale jego potęga została złamana. Przestał być realnym zagrożeniem dla Litwy i Korony.