Służby walczą z ogniem, który rozprzestrzenia się w rekordowym tempie w okolicach drugiego co do wielkości miasta we Francji - Marsylii. Setki osób zostały ewakuowanych.
Ponad 100 osób zostało rannych w wyniku pożaru, który w błyskawicznym tempie ogarnął przedmieścia Marsylii.
Ogień wybuchł we wtorek w okolicach Les Pennes-Mirabeau i szybko przemieścił się w kierunku zabudowań.
Na miejscu działa blisko 800 strażaków. Do tej pory nie potwierdzono żadnych ofiar śmiertelnych, ale bilans rannych rośnie. Wśród nich jest dziewięciu strażaków.
Ewakuowano co najmniej 400 osób, w tym mieszkańców domu opieki. Wiele rodzin opuściło swoje domy w pośpiechu, zostawiając cały dobytek.
Burmistrz Marsylii Benoît Payan porównał działania ratowników do "wojny partyzanckiej z wężami w ręku". Jak podkreślił, ogień rozprzestrzenia się z prędkością 1,2 kilometra na minutę, co utrudnia działanie służb.
Władze apelują do mieszkańców, by nie opuszczali domów bez wyraźnych instrukcji. Drogi muszą pozostać przejezdne dla służb ratunkowych. Z powodu toksycznego dymu zaleca się szczelne zamykanie okien.
Prezydent Francji Emmanuel Macron w mediach społecznościowych złożył wyrazy wsparcia dla rannych i podziękował strażakom za ich poświęcenie. Wezwał obywateli do bezwzględnego przestrzegania zaleceń służb.
W wyniku pożaru zawieszono loty do i z lotniska w Marsylii, zamknięto odcinki głównych autostrad, a działalność centralnego dworca została poważnie zakłócona.
Z kolei, w szpitalu Nord wprowadzono awaryjne zasilanie w związku z przerwami w dostawie prądu.
Fala upałów i silne wiatry stworzyły idealne warunki do wybuchu pożaru. Eksperci ostrzegają, że zmiany klimatyczne czynią takie zjawiska coraz groźniejszymi i trudniejszymi do opanowania.
Trwa ustalanie dokładnych przyczyn pożaru.