O ważności wyboru prezydenta RP orzeka Sąd Najwyższy. Zanim to zrobi musi jednak rozpatrzyć ewentualne protesty wyborcze. Można je składać czternaście dni po ogłoszeniu ofcjalnych wyników, czyli tym razem do 16 czerwca.
Do tej pory do Sądu Najwyższego trafiło kilkadziesiąt protestów. Zadaniem sądu będzie orzeczenie o ich słuszności i ewentualnym wpływie na wynik wyborów. Jak dotąd najwięcej wątpliwości wzbudza kwestia odwróconych sympatii politycznych w niektórych komisjach wyborczych. Chodzi o to, że w pierwszej turze wygrywał tam Rafał Trzaskowski kilkakrotną większością głosów. W drugiej turze zwycięstwo przypadło Karolowi Nawrockiemu, choć w komisji nie głosowały osoby z zaświadczeniem o prawie do zmiany miejsca głosowania.
Takich sytuacji mogło być, według obecnych doniesień co najmniej kilkanaście. Zgłoszone protesty wyborcze dotyczą też na przykład czerwonych korali, które założyli członkowie jednej z warszawskich komisji. Osobie wnoszącej protest kojarzą się one z Joanną Senyszyn i jej biżuterią, którą przed drugą turą wyborów prezydenckich przekazała Małgorzacie Trzaskowskiej, żonie kandydata Platformy Obywatelskiej.
Niemal 600 tysięcy przeciw
Po pierwszych wolnych wyborach prezydenckich w Polsce - zwyciężył w nich legendarny przywódca Solidarności Lech Wałęsa - do Sądu Najwyższego wpłynęło zaledwie 51 protestó
Rekordowy pod względem liczby protestów był rok 1995. Wtedy o drugą kadencję prezydencką ubiegał się Lech Wałęsa. Jego kontrkandydatem był lewicowy polityk, wywodzący się z Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej Aleksander Kwaśniewski.
Z uchwały stwierdzającej ważność wyborów opublikowanej przez Sąd Najwyższy wynika, że w ustawowym terminie do sądu wpłynęło wtedy 593 238 protestów. Większość dotyczyła kwestii wykształcenia kandydata lewicy. Kwaśniewski podał w zgłoszeniu swojej kandydatury, że ma wykształcenie wyższe, ale jak się okazało nie obronił pracy magisterskiej. Sąd orzekł, że choć kandydat nie podał prawdziwej informacji, co mogło mieć wpływ na decyzje wyborców, to jednak nie sposób orzec że liczba nie oddanych na niego głosów byłaby decydująca o odwrotnym wyniku. Aleksander Kwaśniewski rządził dwie kadencje. W swoich kolejnych wyborach prezydenckich w 2000 roku wygrał już w pierwszej turze zdobywając 53,9% głosów. Jest wciąż jednym z najwyżej ocenianych polskich prezydentów.
W 2010 roku, po zwycięstwie Bronisława Komorowskiego do Sądu Najwyższego 378 protestów. Tylko 16 protestów sąd uznał za uzasadnione i ocenił, że podnoszone w nich naruszenia nie miały wpływu na wynik wyborów.
W 2015 ( Andrzej Duda został wtedy prezydentem po raz pierwszy) liczba protestów wyborczych wyniosła 58. Pięć lat później ( drugie zwycięstwo Andrzeja Dudy) było ich już ponad tysiąc. Jeden z protestów składał wtedy komitet wyborczy Rafała Trzaskowskiego. Dotyczył różnych kwestii: od terminu wyborów ( trwała pandemia Covid) po działalność TVP, która zdaniem komiteru wspierała jedynie urzędującego prezydenta, dyskredytując jednocześnie jego kontrkandydata.
Kto może protestować?
Prawo wniesienia protestu przysługuje przewodniczącemu właściwej komisji wyborczej, pełnomocnikowi wyborczemu oraz wyborcy, którego nazwisko w dniu wyborów było umieszczone w spisie wyborców w jednym z obwodów głosowania. Innym protestom sąd nie nadaje biegu. Zanim SN specjalną uchwałą stwierdzi ważność wyborów rozpatruje protesty wyborcze a także zapoznaje się ze sprawozdaniem z wyborów przedstawionym przez Państwową Komisję Wyborczą.