Ustawa promowana przez senatorów Grahama i Blumenthala nałożyłaby 500% cła na wszystkie kraje, w tym te w Europie, które kupują rosyjską energię.
Komisja Europejska jest przekonana, że Unia Europejska zdoła uniknąć gospodarczych konsekwencji nowej ustawy Senatu USA, która przewiduje 500% cła na importerów rosyjskiej energii. Jeśli taryfy weszłyby w życie, zniszczyłyby gospodarki kilkanastu państw członkowskich.
"Jesteśmy w trakcie wycofywania importu paliw kopalnych z Rosji, więc ostatecznie nie powinno to stanowić problemu" - powiedziała we wtorek po południu Paula Pinho, główna rzeczniczka Komisji Europejskiej.
Projekt ustawy, promowany wspólnie przez Lindseya Grahama, republikanina z Karoliny Południowej, i Richarda Blumenthala, demokratę z Connecticut, przewiduje sankcje pierwotne wobec Rosji i sankcje wtórne wobec jej klientów. Projekt jest próbą zmuszenia Kremla do poważnych negocjacji w sprawie trwałego pokoju na Ukrainie.
Graham określił go jako "najbardziej drakońską ustawę, jaką kiedykolwiek widziałem w moim życiu w Senacie", podczas gdy Blumenthal powiedział, że szeroko zakrojone ograniczenia byłyby "miażdżące" i umieściłyby rosyjską gospodarkę "na wyspie handlowej".
Projekt zebrał ponad 80 podpisów w 100-osobowej izbie, co stanowi imponującą liczbę dwupartyjnego poparcia mającego na celu uzyskanie poparcia prezydenta Donalda Trumpa.
Jak dotąd Trump odmówił wywierania dalszej presji na Moskwę, wywołując konsternację wśród europejskich sojuszników, którzy zobowiązali się do wprowadzenia ograniczeń na własną rękę.
Przewodnicząca Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen spotkała się w poniedziałek z Grahamem, aby omówić nowe sposoby zaostrzenia sankcji wobec Rosji, w tym nowy pakiet sankcji UE, który zapowiedziała w zeszłym miesiącu, oraz senacki projekt ustawy.
"Presja działa, ponieważ Kreml nie rozumie niczego innego" - powiedziała von der Leyen.
Komunikat po spotkaniu był pozytywny w tonie, ale wyraźnie unikał jakichkolwiek odniesień do 500% ceł i potencjalnego spustoszenia, jakie może to spowodować w gospodarce bloku.
We wtorek Komisja starała się uspokoić te obawy, podkreślając rosnącą współpracę między obiema stronami Atlantyku, która od czasu powrotu Trumpa do Białego Domu doznała wielu niepowodzeń.
"Ideą jest jak największa koordynacja, (ale) nie może być ona identyczna" - powiedział Pinho.
"Uważamy, że (...) połączenie tych pakietów (sankcji) miałoby jeszcze większy wpływ na Rosję, a to jest celem obu stron, UE i USA. Pracujemy nad przygotowaniem tych dwóch pakietów".
Rzecznik wskazał na przedstawioną przez Komisję stopniową mapę drogową mającą na celu wyeliminowanie wszystkich pozostałych zakupów rosyjskiej energii do końca 2027 roku. Mapa drogowa jest wciąż na wczesnym etapie i musi zostać przekształcona w teksty legislacyjne.
Warto zauważyć, że projekt ustawy zaproponowany przez Grahama i Blumenthala zawiera przepis, który pozwoliłby prezydentowi USA na zwolnienie określonych krajów, towarów i usług z 500% cła poprzez jednorazowe zwolnienie w oparciu o "interesy bezpieczeństwa narodowego".
Obaj senatorowie publicznie stwierdzili, że głównym celem drugorzędnych sankcji byłyby Chiny i Indie, najwięksi importerzy rosyjskiej ropy, a nie zachodni sojusznicy. Mimo to 500-procentowe cła mogą wywołać zawirowania rynkowe we wszystkich zakątkach świata.
"Świat ma wiele kart do zagrania przeciwko Putinowi" - powiedział Graham agencji Associated Press po wizycie w Kijowie. "Uderzymy w Chiny i Indie za wspieranie jego machiny wojennej".
Komisja nie powiedziała, czy formalnie wystąpi o jednorazowe zwolnienie.
"To się dopiero okaże", powiedział Pinho. "Te (sankcje) są przygotowywane. Nie wiemy, czy przejdą one przez Senat".
Obecnie Francja, Hiszpania, Belgia, Holandia i Portugalia kupują rosyjski skroplony gaz ziemny (LNG); Włochy, Grecja, Węgry, Słowacja i Bułgaria kupują rosyjski gaz rurociągowy; a Węgry i Słowacja kupują rosyjską ropę rurociągową.
Ponadto pięć krajów - Bułgaria, Czechy, Węgry, Słowacja i Finlandia - eksploatuje rosyjskie reaktory jądrowe, które wykorzystują paliwa pochodzące z Rosji.