Newsletter Biuletyny informacyjne Events Wydarzenia Podcasty Filmy Africanews
Loader
Śledź nas
Reklama

Węgierscy filmowcy boją się ceł zapowiedzianych przez Trumpa

Statyści występujący w filmie „Solista” produkcji DreamWorks przechodzą obok świateł podczas zdjęć w hotelu Biltmore w centrum Los Angeles w czwartek, 20 marca 2008 roku.
Statyści występujący w filmie „Solista” produkcji DreamWorks przechodzą obok świateł podczas zdjęć w hotelu Biltmore w centrum Los Angeles w czwartek, 20 marca 2008 roku. Prawo autorskie  Copyright 2008 AP. All rights reserved.
Prawo autorskie Copyright 2008 AP. All rights reserved.
Przez Rita Konya
Opublikowano dnia Zaktualizowano
Podziel się tym artykułem
Podziel się tym artykułem Close Button

Szkody dla węgierskiego przemysłu filmowego mogą być ogromne, jeśli Donald Trump spełni swoją groźbę nałożenia ceł na zagraniczne filmy. Na razie jednak nikt nie wie, jak to zadziała w praktyce, więc eksperci z branży filmowej niecierpliwie czekają na konkrety.

REKLAMA

5 maja prezydent USA opublikował w swoich mediach społecznościowych informację, że nałoży stuprocentową taryfę celną na filmy wyprodukowane poza Stanami Zjednoczonymi.

„Amerykański przemysł filmowy umiera w szybkim tempie. Inne kraje oferują wszelkiego rodzaju zachęty, aby zwabić filmowców i studia z dala od USA (...) Dlatego upoważniam Departament Handlu do natychmiastowego rozpoczęcia procesu nakładania stuprocentowej taryfy na wszystkie zagraniczne filmy przyjeżdżające do naszego kraju” - przekazał Donald Trump w swoim poście.

Dziedzictwo Andrew Vajny

Na Węgrzech Orbán dokonał przeglądu systemu wsparcia filmowego po 2010 roku, a w jego centrum znalazł się hollywoodzki producent Andrew Vajna ("Rambo", "Total Recall", "Evita").

Vajna stworzył nowy system państwowego wsparcia dla węgierskich filmów, kładąc większy nacisk na ich sprzedaż. Wykorzystał również swoje koneksje, aby przyciągnąć węgierskich artystów, co zaowocowało węgierskim Oscarem po dziesięcioleciach i dobrym odbiorem węgierskich filmów w Cannes.

Węgry przyznały ulgę podatkową w wysokości 25 procent, a następnie 30 procent kosztów produkcji na Węgrzech, w celu wsparcia krajowej bazy produkcyjnej. Powstało kilka dużych studiów, wzmocniono profesjonalną kadrę, a dochody z zagranicznej pracy wzrosły.

Andrew Vajna, amerykański producent filmowy węgiersko-żydowskiego pochodzenia, 2017 r.
Andrew Vajna, amerykański producent filmowy węgiersko-żydowskiego pochodzenia, 2017 r. AP Photo

Śmierć Vajny w 2019 roku pozostawiła ślad w systemie wsparcia dla węgierskich filmów, które odnosiły potem mniej międzynarodowych sukcesów. Mimo to rozwój węgierskich firm produkcyjnych nie zwolnił.

W latach 2018-2023 przychody z usług wzrosły czterokrotnie, a rządowy komisarz filmowy Csaba Káel szacuje, że osiągną one prawie miliard dolarów.

Około 85-90 procent węgierskich wydatków filmowych pochodzi z USA, pisze partner zarządzający Andersen Adótanácsadó Zrt Károly Radnai.

Oczekiwanie na koniec

Pomimo 90-procentowych przychodów węgierskiego przemysłu filmowego, który zatrudnia 20 000 osób i jest uznawany przez premiera Viktora Orbána za sektor strategiczny, przedstawiciele branży filmowej, do których dotarł Euronews, przyjmują postawę wyczekującą.

„Zamiar kręcenia większej liczby filmów w Stanach Zjednoczonych i eksportowania mniejszej liczby filmów za granicę nie jest czymś, co właśnie zostało wymyślone, ale jest słyszane coraz głośniej od 4-5 lat” - powiedział Euronews dyrektor marketingu Origo Flmstúdió Mihály Tóth.

"Obecna sytuacja jest wykrzyknikiem: rozumiemy, że istnieje taka potrzeba. Chcemy również, aby więcej filmów było kręconych na Węgrzech”.

„Decyzja o kręceniu amerykańskich filmów na Węgrzech nie została podjęta przez nas, ale przez amerykańskich filmowców, na prostej podstawie tego, gdzie film może być wyprodukowany najbardziej efektywnie. Nikt nie rozumie tego rodzaju systemu odpraw celnych, który jest obecnie sugerowany, ponieważ nie można w ten sposób opodatkować produktu kulturalnego” - dodał Mihály Tóth.

Miał on również pytania do producenta Mid Atlantic Films Gergő Balika, który powiedział Euronews, że nie zna podstaw do wprowadzenia takiego cła. Co kwalifikuje się jako film wyprodukowany za granicą? Czy obowiązek dotyczyłby tylko filmów kinowych, czy również dzieł stworzonych do streamingu?

Balika podkreślił również, że nawet film nakręcony na Węgrzech musi zostać potem poddany wielu procesom produkcyjnym w Stanach Zjednoczonych. Ogólnie rzecz biorąc, Balika uważa, że jest to na razie wstępna zapowiedź, która pokazuje kierunek intencji USA, ale szczegóły dopiero poznamy.

Czas realizacji wynoszący kilka lat

W tej chwili problem jest również teoretyczny, ponieważ tworzenie filmu to długi proces.

Według Mihálya Tótha, klienci Origo nie mają wątpliwości, że prace nad filmem muszą być kontynuowane. Nie wiadomo jeszcze, jak zmienią się zasady i kiedy to nastąpi, ale na razie prace muszą trwać.

Podobnie jak on, Gergő Balika również uważa za mało prawdopodobne, aby produkcja dużych filmów, które są już zarezerwowane (takich jak kolejne dwa sezony "Problemu trzech ciał"), została przeniesiona z powrotem do USA.

Kilka źródeł zwróciło jednak uwagę, że światowego przemysłu filmowego nie da się zepchnąć na boczny tor.

"Mission Impossible" czy "James Bond" nie są kręcone w jednym kraju i to się nie zmieni.

„Na przykład kręcenie filmu o Harrym Potterze wymaga średniowiecznego zamku. Zbudowanie go kosztuje więcej pieniędzy niż udanie się do zamku i nakręcenie tam sceny. Nie można oczekiwać, że nagle pojawią się średniowieczne zamki w kraju, w którym ich nie ma, ponieważ z ekonomicznego punktu widzenia nigdzie się to nie uda” - powiedział Mihály Tóth.

Szef Węgierskiego Narodowego Instytutu Filmowego Csaba Káel, centralnej organizacji węgierskiego przemysłu filmowego, wyraził podobny pogląd:

„Węgierskie studia filmowe są obecnie pełne międzynarodowych i krajowych produkcji. Wypracowanie szczegółów ewentualnych amerykańskich ceł ochronnych mających wpływ na krajowy przemysł filmowy i ich wprowadzenie to dłuższy proces. W międzyczasie omawiamy dalsze możliwości współpracy i koprodukcji z naszymi zagranicznymi partnerami na kilku kontynentach na całym świecie, które przyniosą korzyści węgierskiemu przemysłowi filmowemu”.

Węgry nie są głównym celem

O płynności tej kwestii świadczy fakt, że prezydent Trump obiecał później przeprowadzić rozmowy z przedstawicielami amerykańskiego przemysłu filmowego, a Biały Dom oświadczył, że nie podjęto jeszcze ostatecznej decyzji w sprawie ceł na filmy wyprodukowane za granicą.

Odpowiadając na pytania dziennikarzy, Trump podkreślił, że produkcja filmowa i przenoszenie zdjęć za granicę „zdziesiątkowały” amerykański przemysł filmowy i że chce pomóc, a nie zaszkodzić branży, która otrzymuje wsparcie finansowe i inne za granicą.

„Oglądamy międzynarodowe wiadomości. To, na co naprawdę czekałem, to reakcja Stanów Zjednoczonych, a gubernator Kalifornii powiedział, że Kalifornia ma udany model wsparcia, więc dlaczego nie przeniosą go na poziom federalny? Taka reakcja jest dobrym sygnałem, że problemy strukturalne powinny być rozwiązywane lokalnie” - powiedział Mihály Tóth. Gergő Balika uważa jednak, że amerykański rząd może w końcu wywrzeć presję na studia filmowe, by zatrzymywały więcej produkcji w kraju.

Według wspomnianego na początku artykułu Károly'ego Radnai, prawdziwym celem mogą nie być Węgry, ale Kanada, Wielka Brytania i Australia. Ponieważ jest to usługa, problemu nie można rozwiązać za pomocą klasycznych środków celnych, co oznacza, że Węgry mogą negocjować z USA niezależnie od UE w sprawie ułatwień lub zwolnień.

„Byłoby ważne aby węgierski rząd działał jak najszybciej i wykorzystał dobre stosunki z administracją Trumpa do dyplomatycznego zabezpieczenia interesów naszego kraju" - pisze Radnai.

Przejdź do skrótów dostępności
Podziel się tym artykułem

Czytaj Więcej

Czytelnia pod ziemią: 16 tysięcy książek na stacji Kondratowicza

Festiwal Filmowy w Wenecji 2025: Jim Jarmusch ze Złotym Lwem

„Jesteśmy tu, by to odzyskać” – aktywiści walczą o ukraińskich artystów w zachodnich muzeach