Pożar w pobliskiej stacji elektrycznej spowodował przerwę w dostawie prądu - co oznaczało, że lotnisko musiało zostać zamknięte na cały dzień. Samoloty z Heathrow mogą nie odlecieć przez kolejne kilka dni. Ceny hoteli poszybowały.
Samoloty mogą nie latać, za to ceny hoteli w Londynie i okolicach wystrzeliły w górę. Według brytyjskich mediów są teraz droższe nawet kilkukrotnie.
Pożar w pobliskiej stacji transformatorowej spowodował przerwę w dostawie prądu - co oznaczało, że lotnisko musiało zostać zamknięte na cały dzień.
Ponad 1300 lotów odwołano, pasażerowie bezskutecznie starali się wrócić do domu.
Emma Fulton tak relacjonowała sytuację na największym europejskim lotnisku: "Musieliśmy udać się do biura Air India, co było trochę chaotyczne, ale dotarliśmy tam. Zmienili lot na za cztery dni. Polecimy o siódmej rano.
"Jak tylko wszedłem do środka po kartę pokładową, powiedzieli nam, że lot został odwołany i nie będzie żadnego lotu przez następne dwa lub trzy dni. Powiedzieli też, że na lotnisku Heathrow wybuchł pożar" relacjonował Vikas Swarup.
Lotnisko w Amsterdamie było jednym z tych, na które przekierowywano loty do Londynu. "Tak, myślę, że byliśmy jednym z ostatnich lotów, które faktycznie pozwolono nam kontynuować i znaleźć gdzieś indziej. Piękne miasto, ale nie to, w którym planowałem być" - mówił jeden z pasażerów o przymusowej wizycie w holenderskiej stolicy.
Pięć tysięcy domów w pobliżu Heathrow pozostało bez prądu, mówi londyńska straż pożarna. Z kolei policja antyterrorystyczna prowadzi dochodzenie w sprawie pożaru, ale brytyjskie władze twierdzą, że obecnie nic nie wskazuje na zaplanowany atak. Pasażerowie zostali poproszeni, aby pod żadnym pozorem nie podróżowali na lotnisko Heathrow do czasu jego ponownego otwarcia.