Trudna sytuacja bezdomnych zwierząt w Polsce. Gminy nie zajęły się swoimi zadaniem w sposób rzetelny i prawidłowy - informuje Najwyższa Izba Kontroli. W Polsce ponad 950 tys. zwierząt nie ma domu. Pracownica schroniska podpowiada, co robić, żeby kryzys się zmniejszył i mówi, jak pomóc podopiecznym.
Żadna gmina w Polsce nie zaplanowała i nie zorganizowała opieki nad bezdomnymi zwierzętami w sposób prawidłowy i rzetelny - informuje Najwyższa Izba Kontroli.
Prezes Najwyższej Izby Kontroli Marian Banaś podkreślał badania opinii publicznej zrealizowane w 2023 roku na zlecenie Komisji Europejskiej, z których wynika, że 74 proc. Polaków opowiada się za tym, aby dobrostan zwierząt domowych, głównie psów i gotów, był lepiej chroniony.
Banaś tłumaczył, że „świadczy to niewątpliwie o wrażliwości naszych rodaków, ale wynika niestety także z powszechnej świadomości nieprawidłowości w zakresie zapewnienia im odpowiedniej opieki”.
„Każdy z nas widział w mediach bulwersujące przypadki znęcania się nad zwierzętami, często powiązane z bezczynnością organów państwa” - dodał prezes NIK.
Jako przyczyny bezdomności Najwyższa Izba Kontroli wymienia: niekontrolowane rozmnażanie się zwierząt, porzucanie ich przez właścicieli także z przyczyn ekonomicznych, ucieczki, łatwość pozyskania zwierząt, panujące i przemijające mody na dane rasy zwierząt, brak odpowiedniej edukacji i wiedzy w zakresie metod zapobiegania bezdomności.
Wciąż, zamiast zapobiegać, przede wszystkim „leczymy” problem bezdomności zwierząt. Aż 90 proc. pieniędzy na zwalczanie tego zjawiska, gminy przeznaczyły na wyłapywanie zwierząt i funkcjonowanie schronisk.
Justyna Janiszewska, która pracuje w warszawskim schronisku, mówi, jakie są najskuteczniejsze metody walki z bezdomnością psów i kotów: „Przede wszystkim ja bym zaczęła od edukacji. Edukacja polegająca na tym, żeby nie rozmnażać nieodpowiedzialnie, czyli po prostu kastracja zwierząt, to jest podstawa przy zapobieganiu bezdomności”.
Polska jest jednym z nielicznych krajów UE, w których czipowanie zwierząt nie jest obowiązkowe. „Uważam, że to jest bardzo złe. Po to chipujemy, żeby w razie jakieś sytuacji, kiedy ten zwierzak nam zaginie, móc go znaleźć” - podkreśla pracownica schroniska.
Jednak na chipowanie i kastrację gminy przeznaczyły jedynie 5 proc. wydatków.
Na szczęście są także ludzie z wielkim serce. Tacy, jak pani Marta Jakubowska, która przyszła do schroniska adoptować 4-letnią kotkę, odzyskaną w interwencji z pseudohodowli. Zależało jej, żeby dać zwierzęciu dom jeszcze przed świętami. „Dzisiaj przyszłam adoptować kota, mojego wymarzonego, którego poznałam już w zeszłym tygodniu, ale wtedy jeszcze nie był do adopcji, był w szpitalu”.
Historia jej kociej przyjaciółki wywołuje ciarki: „Słyszałam, że (koty w pseudohodowli - przyp. red.) były w szafach trzymane, były całe zapchlone, brudne, mokre. To jest naprawdę straszne”.
NIK skontrolowała także 14 polskich schronisk. W 11 z nich nie zapewniono przebywającym tam zwierzętom właściwych warunków.
W 2023 roku, w schroniskach objętych kontrolą NIK przebywało w sumie 6257 psów i 1759 kotów, z tego w największym z nich - w Toruniu - 1118 psów i 1023 kotów, a w najmniejszym - w Dębicy - 91 psów (nie przyjmowało tam kotów).
Janiszewska z warszawskiego schroniska wymienia, co można przynosić lub wysyłać podopiecznym placówki: suplementy, naturalne smaczki z pełnowartościowego mięsa, kubraczki - także dla dużych psów, zabawki, koce, ręczniki, podkłady, materace ortopedyczne, legowiska, drapaki dla kotów. Podkreśla, że schronisko nie ma możliwości prania, dlatego zawsze czegoś brakuje. Nie zaleca też przynoszenia starych, zepsutych rzeczy, bo psy w schronisku nie są gorsze od tych rasowych w bogatych domach, a schronisko musi potem płacić za utylizację takich przedmiotów.
W swojej kontroli NIK powoływał się na wyniki analizy bezdomności zwierząt The State of Pet Homelessness Project opublikowanych w maju 2024 r., według których w Polsce żyje obecnie ponad 7 mln psów i 5,2 mln kotów. 950 tys. spośród nich jest bezdomnych.