Fala demonstracji przeciwko rządowi Aleksandara Vučicia przybiera na sile. Protestujący sprzeciwiają się rządowej narracji o finansowaniu strajków przez Zachód. Strajki zorganizowano przed siedzibą telewizji państwowej Serbii w Belgradzie.
Protestujący wyrażają oburzenie, że telewizja RTS propaguje twierdzenia prezydenta Vučicia, jakoby studenci zostali opłaceni przez Zachód, by obalić jego rząd.
Protesty pod telewizją RTS
Strajki w Serbii przybrały na sile, a demonstranci mają dość rządowej narracji o rzekomym finansowaniu protestów przez Zachód. Studenci oraz inni uczestnicy wiecu, przynieśli pod siedzibę RTS artefakty przypominające torby z pieniędzmi, które miały w satyryczny sposób skomentować ostatnie doniesienia stacji. Telewizja RTS od lat jest oskarżana o rozpowszechnianie nacjonalistycznej, prorządowej narracji. Z powodu protestów zajęcia na ponad 40 wydziałach uniwersyteckich w całej Serbii zostały zawieszone na kilka dni.
Wypadek w Nowym Sadzie początkiem strajków
Protesty w Serbii wybuchły w zeszłym miesiącu po tym, jak betonowe zadaszenie stacji kolejowej na północy miasta Nowy Sad zawaliło się, zabijając 15 osób. Wielu mieszkańców Serbii obwinia za tragedię powszechną korupcję, która miała doprowadzić do niechlujnego wykonania prac remontowych dworca. Katastrofa stała się punktem zapalnym, wywołując protesty, które ujawniają szersze niezadowolenie społeczne wobec coraz bardziej autorytarnych rządów prezydenta. Demonstracje są również wyrazem rosnących żądań demokratycznych zmian.
Od 1 listopada w Nowym Sadzie, Belgradzie i innych miastach Serbii niemal codziennie odbywają się protesty, które czasami przybierają gwałtowny charakter.