Posty na X, Facebooku i TikTok sugerują, że Keir Starmer próbuje pozbyć się obywateli brytyjskich, jednocześnie przyjmując nielegalnych imigrantów.
W mediach społecznościowych krąży wideo, na którym Keir Starmer mówi Brytyjczykom, aby opuścili Wielką Brytanię, jeśli nie podoba im się to, co robi jego rząd.
"Jeśli nie podobają ci się zmiany, które wprowadziliśmy, mówię, że drzwi są otwarte i możesz wyjechać" - mówi w filmie premier Partii Pracy.
Podpisy towarzyszące filmowi na X, Facebooku i TikTok sugerują, że Starmer próbuje pozbyć się obywateli brytyjskich, jednocześnie witając nielegalnych imigrantów.
Inne wydają się przedstawiać wideo jako odpowiedź Starmera na internetową petycję wzywającą do jego rezygnacji i wyborów powszechnych, która zgromadziła miliony podpisów.
Wideo nie jest jednak najnowsze: klip pochodzi z przemówienia, które Starmer wygłosił w lutym 2023 r., zanim jeszcze został premierem.
Przemawiał w odpowiedzi na raport Komisji Równości i Praw Człowieka (EHRC), w którym stwierdzono, że Partia Pracy dokonała wystarczających zmian w ciągu dwóch lat, aby poradzić sobie z zarzutami dyskryminacji i antysemityzmu.
EHRC stwierdziła w 2020 r., że partia działała niezgodnie z prawem, traktując żydowskich członków, gdy na jej czele stał były lider Partii Pracy Jeremy Corbyn. Starmer zawiesił Corbyna i wydalił setki członków z partii w ramach działań mających na celu zajęcie się ustaleniami EHRC.
Komentarze Starmera mówiące ludziom, aby odeszli, jeśli nie podobają im się zmiany, były skierowane do członków opuszczających Partię Pracy, a nie Brytyjczyków opuszczających kraj.
Można je również znaleźć w pisemnym komunikacie prasowym na stronie internetowej Partii Pracy, również datowanym na luty 2023 r. i zawierającym takie same sformułowania jak wideo.
Nie ma dowodów na to, że powiedział komukolwiek, aby opuścił Wielką Brytanię, czy to w odpowiedzi na petycję, czy w jakimkolwiek innym kontekście.
W Internecie pojawiło się wiele dezinformacji na temat petycji wzywającej do rezygnacji Starmera i rozpisania wyborów powszechnych.
Chociaż w chwili publikacji tego raportu zebrano pod nią prawie 3 miliony podpisów, co oznacza, że posłowie będą nad nią debatować, nic nie stoi na przeszkodzie, aby ktoś fałszywie zarejestrował się jako obywatel Wielkiej Brytanii, pod warunkiem, że poda prawidłowy kod pocztowy i adres e-mail.
W związku z tym teoretycznie każdy może podpisać petycję, w tym osoby z zagranicy. Rzeczywiście, tysiące podpisów pochodzi z krajów takich jak Australia, Hiszpania, USA i Francja.
Samo podpisanie petycji z zagranicy nie musi jednak oznaczać, że podpisy są fałszywe - system petycji pozwala obywatelom Wielkiej Brytanii na składanie podpisów z zagranicy.
Pojawiły się również fałszywe twierdzenia, że sami politycy podpisali petycję tysiące razy.
Wynika to z faktu, że pod danymi petycji wiele nazwisk posłów, w tym Starmera, można wielokrotnie zobaczyć obok listy osób, które ją podpisały.
Powtarzające się nazwiska posłów w rzeczywistości odnoszą się do osób z ich okręgów wyborczych, które podpisały petycję, a nie sugerują, że zrobili to sami posłowie lub osoby podszywające się pod nich.
Inne posty w mediach społecznościowych twierdzą, że Starmer zagroził aresztowaniem każdego, kto podpisze petycję, ale nie ma dowodów na to, że kiedykolwiek wysunął taką sugestię.
Niezależnie od autentyczności nazwisk na petycji, jest bardzo mało prawdopodobne, aby doprowadziła ona do rezygnacji Starmera i wyborów powszechnych.
Gdy petycja otrzyma 10 000 podpisów, rząd wydaje odpowiedź, a gdy osiągnie 100 000, zostanie poddana pod debatę w parlamencie. Poza tym jednak rząd nie ma obowiązku podejmowania działań.
Ostatecznie premier jest jedyną osobą, która może zwołać wybory powszechne, a po miażdżącym zwycięstwie Starmera w lipcu trudno sobie wyobrazić, by zwołał on przedterminowe głosowanie na tym etapie.