Newsletter Biuletyny informacyjne Events Wydarzenia Podcasty Filmy Africanews
Loader
Śledź nas
Reklama

Taylor Swift - "The Life of a Showgirl": recenzja i werdykt Euronews Culture

"Życie tancerki": Werdykt Euronews Culture
"Życie tancerki": Werdykt Euronews Culture Prawo autorskie  Mert Alas & Marcus Piggot
Prawo autorskie Mert Alas & Marcus Piggot
Przez David Mouriquand
Opublikowano dnia
Podziel się tym artykułem
Podziel się tym artykułem Close Button

Ukazał się 12. album Taylor Swift, a Euronews Culture, będący prywatnie Swiftie, podzielił się swoją opinią.

REKLAMA

Bycie fanem Taylor Swift może być wyczerpujące.

Ta wspaniała popowa gazela zdołała wydać OSIEM albumów w latach 2020-2024 - w tym ponowne nagrania "Taylor's Version" oraz nowe wydawnictwa, takie jak zeszłoroczny "The Tortured Poets Department", podwójny album, którego czas wynosi ponad dwie godziny i przetestował cierpliwość nawet najbardziej oddanych Swifties.

Przy okazji tej produkcji, artystka podróżowała również po całym świecie w ramach najbardziej dochodowej trasy koncertowej wszech czasów. Wtedy też powstał jej najnowszy opus - "The Life of a Showgirl".

To jeszcze nie koniec. Pomijając sam kunszt artystyczny, kiedy Taylor nie przejmuje nagłówków gazet wypuszczając swój album i definiując największy tegoroczny trend brandingowy, Taylor uderza nas swoimi zaręczynami ze swoim amerykańskim chłopakiem z NFL Travisem Kelce. Po ogłoszeniu zaręczyn otrzymała nawet miłe słowo od Donalda Trumpa.

Kto by pomyślał, że ten dzień nadejdzie?

Ale przejdźmy do (show)biznesu.

W przypadku swojego gorąco oczekiwanego 12. albumu, supergwiazda ponownie połączyła siły ze szwedzkimi producentami popowymi Maxem Martinem i Shellbackiem, którzy wcześniej pracowali ze Swift nad jej popowymi rewolucjami "Red" i "1989". W ten sposób wyraźnie żegna się ze swoją poprzednią erą i dystansuje się od tortur 2024 roku. Ale dla każdego, kto spodziewa się superhitów na miarę "Shake It Off" lub "Bad Blood", przygotujcie się, ponieważ tegoroczne 12 utworów jest mniej maksymalistycznych i znacznie bardziej beztroskich. Taylor brzmi na bardziej zrelaksowaną i w znacznie bardziej słonecznym usposobieniu.

Szkoda, że niekoniecznie na lepsze...

"The Life of a Showgirl" zaczyna się mocno od wspaniałego potrójnego uderzenia. "The Fate of Ophelia" to otwarcie w stylu Gagi, które podkreśla ten bardziej słoneczny, popowy nastrój, podczas gdy "Elizabeth Taylor" jest bardziej wyrazista. Następnie pojawia się wczesny punkt kulminacyjny albumu, "Opalite", o zbawieniu prawdziwej miłości - bez względu na to, czy spóźnia się na przybycie, czy przybywa na czas. Utwór ma wyraźną jakość Fleetwood Mac, a także banger refrenu, który wryje się w twoje uszy na wiele tygodni.

Później jest już mniej pomarańczowo, a bardziej beżowo.

"Father Figure" odnosi się do toksycznych zachowań w przemyśle muzycznym i wyraźnie celuje w Scootera Brauna, ale robi to za pomocą lawiny klisz, takich jak "Zawarłeś umowę z tym diabłem / Okazuje się, że mój k***s jest większy / Chcesz walki, znalazłeś ją / Mam otoczone miejsce / Będziesz spał z rybami, zanim się zorientujesz, że utoniesz". Utwór był zapowiadany jako "interpolacja" hitu George'a Michaela z 1987 roku o tym samym tytule, ale nigdy nie osiągnął tego samego poziomu.

"Eldest Daughter" to delikatna fortepianowa ballada, która podwaja przedwczesną kaskadę truizmów ("Everybody's so punk on the internet / Everybody's unbothered 'til they're not / Every joke's just trolling and memes / Sad as it seems, apathy is hot"), ale odkupuje ją słodki i nostalgiczny "Ruin The Friendship", w którym Swift cofa się do czasów liceum. Zanim słuchacz poczuje się komfortowo, na końcu pojawia się tragiczny stinger, co czyni go drugim punktem kulminacyjnym tego albumu.

"Actually Romantic" rozpoczyna się riffem przypominającym Pixies, który brzmi obiecująco. Niestety, utwór ledwo podnosi puls, grożąc crescendo w kierunku refrenu, który nigdy nie nadchodzi. Najciekawszą rzeczą jest to, że niektóre cienie pojawiają się pośród pozornej słoneczności, z poważnym cieniem rzuconym na kogoś, kto może, ale nie musi być Charli XCX. Jeśli "Actually Romantic" jest odpowiedzią na "Sympathy Is A Knife" XCX, to są w nim kolce.

"Słyszałem, jak nazywasz mnie 'nudną Barbie', kiedy koks dodaje ci odwagi / Przybiłeś piątkę mojemu byłemu, a potem powiedziałeś, że cieszysz się, że mnie rzucił / Napisałeś mi piosenkę, w której mówisz, że robi ci się niedobrze na widok mojej twarzy / Niektórzy ludzie mogą się obrazić / Ale to naprawdę słodkie / Cały czas, który na mnie poświęciłeś".

To nie jest spór na miarę pary Kendrick kontra Drake. Jednak, podobnie jak w przypadku "Father Figure", chciałoby się, aby diss został zamknięty w lepszej piosence.

"Wi$h Li$t" jest dość przyjemny, ale serwuje kolejną sporą porcję lirycznej banalności. Taylor deklaruje w nim miłość do nowego narzeczonego i odrzuca to, czego pragną inni - w tym jachty, "odcienie Balenci" i Złotą Palmę. Zachwycające, dopóki: "I just want you, huh / Have a couple kids, got the whole block lookin' like you / We tell the world to leave us the fuck alone, and they do, wow / Got me drеamin' 'about a driveway with a basketball hoop".

Życząc Taylor wszelkiej przyszłej małżeńskiej błogości i domowego spełnienia na przedmieściach, na które zasługuje, czy jest już za późno, aby przywrócić Aarona Dessnera z The National, który zabłysnął bardziej dojrzałym (i dowcipniejszym liryzmem) z czasów pandemii "Folklore" i "Evermore"?

Gdzie indziej, "Wood" zawiera funkowe wibracje Jacksona 5, które niestety zmierzają donikąd, sprawiając, że utwór kuleje do "CANCELLED!" - wszystkimi literami - co brzmi jak strona B z ery "Reputation". Melodia jest wystarczająco przyzwoita i chociaż ma być satyrycznym hymnem, teksty są po raz kolejny wszechmocnym rozczarowaniem, z wybranymi fragmentami, w tym: "Did you girl-boss too close to the sun?"; "Good thing I like my friends cancelled / I like 'em cloaked in Gucci and in scandal"; oraz "They stood by me / Before my exoneration / They believed I was innocent / So I'm not here for judgment".

To wszystko za bardzo przypomina 2017.

"Honey" to kolejny słabszy numer, zanim album ponownie osiągnie szczyt. Tytułowy utwór, z udziałem Sabriny Carpenter, jest trzecią i ostatnią atrakcją, w której Swift śpiewa:"And all the headshots on the walls / Of the dance hall are of the bitches / Who wish I'd hurry up and die", przed wygłoszeniem puenty "But I'm immortal now, baby dolls".

Być może nieśmiertelny. Ale nie nieskazitelny.

To jeszcze wczesne dni odsłuchu, ale po kilku obrotach jasne jest, że wszystkie 12 piosenek jest kompetentnie zaaranżowanych, płynnie dostarczonych i zawiera okazjonalną drapieżność Carpentera - szczególnie w utworze "Wood" i jego priapicznym polu leksykalnym.

Jednak czegoś tu brakuje.

Wszystkie oklepane pokusy, aby przypisać ten lżejszy i pozbawiony krawędzi album faktowi, że Taylor w końcu znalazła szczęśliwe zakończenie romantycznego związku, który wydaje się być tutaj na stałe, powinny zostać zarzucone. Przekonanie, że ból serca jest katalizatorem kreatywności, a szczęście przytępia dowcip, jest sprawdzone, ale jednak brzmi jak frazes.

Nie żeby jej etyka pracy nie była inspirująca, ale nie wydaje się być ludzka... Poważnie, kiedy ona śpi? Jednak z zabawnymi, ale pozbawionymi inspiracji tekstami, takimi jak "Proszę Boże, przynieś mi najlepszego przyjaciela, który moim zdaniem jest gorący", wydaje się, że sabbatical jest potrzebny.

Nie martw się. Przed premierą "The Life of a Showgirl" już biło rekordy popularności; do kin trafił już film; i jak zawsze, zagorzali Swifties będą hiperbolicznie wychwalać ten najnowszy album jako jej najlepszy do tej pory i niszczyć wszystkich, którzy myślą inaczej. Ale dla wszystkich tych, którzy nie przypisują sobie zbytniego bałwochwalstwa lub którzy nie będą przeczesywać nowego albumu Taylor w poszukiwaniu ukrytych żartów lub symboli, oto podsumowanie: "The Life of a Showgirl" jest bardziej zwięzły niż "The Tortured Poets Department" i lepszy niż "MIDnights" z 2022 roku. Ale wydaje się nieco szablonowy.

Płyta Taylor Swift "The Life of a Showgirl" jest już dostępna.

Przejdź do skrótów dostępności
Podziel się tym artykułem

Czytaj Więcej

Nowy film Taylor Swift zarobił ponad 12 milionów euro w ciągu zaledwie 24 godzin

Taylor Swift pobiła rekord Spotify jeszcze przed premierą swojego nowego albumu

Jak nowa era Taylor Swift zapoczątkowała trend brandingowy 2025 roku?