Najbardziej ruchliwa ulica w centrum stolicy. Biurowce, sklepy, tłumy ludzi. A jednak komuś udało się niezauważenie namalować graffiti na gigantycznym płótnie miejskiego billboardu. Czy to znów - tym razem w Polsce - dał o sobie znać słynny, tajemniczy Banksy?
Ulica Marszałkowska, środek dnia. Coraz więcej osób zauważa niewielkie graffiti na gigantycznym czarnym płótnie miejskiego billboardu. Ktoś - zapewne pod osłoną nocy - wykonał oszczędne w formie, ale poruszające w treści graffiti. Kobieta trzyma na rękach małe dziecko, za rękę prowadzi kilkuletnią dziewczynkę. Spod czerwonej kurtki dziewczynki wystaje koszulka z napisem: "love is all we need". Tylko ubrania dzieci są w intensywnie czerwonym kolorze, ale poza tym cała ta trzyosobowa grupa została namalowana jedynie w czerni i bieli. Wyglądają jak tysiące ludzi, których w naszej szerokości geograficznej znamy głównie z ekranów telewizorów: uciekających przed rosyjską agresją na Ukrainie, przed nalotami na Gazę, wojną w Syrii, w Jemenie.
"MIłość jest wszystkim czego nam trzeba" - głosi przesłanie z warszawskiego graffiti. To refren jednej z najbardziej znanych piosenek The Beatles. To cytat, który w swoich pracach wykorzystywał też Banksy, jeden z najsłynniejszych i zapewne najbardziej tajemniczy artysta uliczny świata. Czy tym razem Banksy zawitał do Warszawy, by - jak to ma w zwyczaju - coś ważnego światu powiedzieć? Fani street artu pewnie byliby zachwyceni, gdyby Brytyjczyk potwierdził, że to jego praca. W Polsce Banksy'ego przecież jeszcze nie było.
Banksy słynie z poruszania w swoich graffiti najważniejszych społecznych i politycznych wątków. Niektórzy mówią, że jest nie tylko artystą, ale i aktywistą. Zawsze zaskakuje oryginalnością spojrzenia, zachwyca celnością spostrzeżeń. Nie pozostaje obojętny na dziejące się na świecie wydarzenia. Już nie raz komentował kryzys uchodźczy, wojnę na Bliskim Wschodzie. Śmieje się z konsumpcjonizmu i pop kultury.
Znawcy sztuki mówią: ma charakterystyczną kreskę. Inni dodają: jest ikoną prac wykonywanych przy użyciu szablonów, choć od dawna stosuje różne techniki malarskie. Jego tworzone na murach wielu miast na świecie prace często błyskawicznie znikają, przywłaszczane przez amatorów ulotnej twórczości tego grafficiarza.
Banksy tworzy swoje dzieła od ponad trzydziestu lat, wciąż nie chce pokazać twarzy. Trwają niekończące sie spekulacje kim jest, czy to jedna osoba czy może cały kolektyw artystyczny. Z reguły ujawnia się jako autor kolejnych graffiti w mediach społecznościowych: publikuje nagrania z pracy nad swoim dziełem, oznacza lokalizację. Ma na całym świecie rzesze naśladowców. Być może i ta, warszawska praca wyszła spod ręki jednego z nich.
Bez względu na to, kto jest autorem warto w codziennym pędzie znaleźć chwilę, by zobaczyć nowe graffiti i zastanowić się nad sensem jego przesłania. Wszak, często zapominamy, że tylko miłość jest w dzisiejszej zawierusze tym, czego nam naprawdę potrzeba.