Premier Wielkiej Brytanii Keir Starmer pozytywnie ocenił czteroodcinkowy dramat Netflixa. Serial, stworzony przez Stephena Grahama i Jacka Thorne'a ma zostać udostępniony w szkołach, by pomóc w przeciwdziałaniu toksycznym wpływom z Internetu. Boris Johnson krytykuje ten pomysł.
Były premier Wielkiej Brytanii Boris Johnson nie pojawiał się w mediach zbyt często w ostatnim czasie. Przerwał jednak tę ciszę, by wydać oświadczenie na temat serialu "Dojrzewanie".
Kontrowersyjny były torysowski premier skrytykował przyjęcie przez obecnego szefa rządu Kiera Starmera planów emitowania w szkołach średnich hitowej produkcji Netflixa.
Serial opowiada o tym, jak ojciec podejrzewanego o dokonanie morderstwa syna radzi sobie z konsekwencjami tych zarzutów. Doskonale sflimowany i zniuansowany dramat bije rekordy oglądalności na całym świecie.
Poza znakomitą grą aktorską, serial stał się także pretekstem do kulturowego przebudzenia. Wywołał szerszą dyskusję na temat toksycznej męskości i wpływu tak zwanej "manosfery" na młode umysły, które mają do czynienia ze stronami internetowymi i forami internetowymi promującymi mizoginię i ultrakonserwatywne modele męskości - "flirtującymi" przy tym ze skrajnie prawicowymi ideologiami.
Starmer spotkał się z twórcami serialu i stwierdził, że "naprawdę trudno mu było oglądać" produkcję w towarzystwie jego własnych nastoletnich dzieci.
Netflix potwierdził, że udostępni produkcję wszystkim brytyjskim szkołom średnim. Ma to wzbogacić rozmowy na temat różnych zachowań w sieci i ich szkodliwych wpływów.
Starmer z zadowoleniem przyjął tę inicjatywę, opisując serial jako "pochodnię, która rzuca intensywne światło na zagadnienia, wobec których wiele osób nie wie, jak zareagować".
Boris Johnson jest jednak odmiennego zdania niż obecnie rządzący premier. Nie widział w tej inicjatywie nic dobrego, a sam serial nazwał "bzdurą".
W swojej rubryce na łamach "Daily Mail" Johnson uznał, że przedstawienie w programie społeczności tzw. "inceli" jako przyczyny przestępstw wśród nastolatków jest "irrelewantne", nie ma żadnego związku z problemem. Stwierdził także, odnosząc się do stanowiska Starmera: "Za kogo on się uważa, pouczając nauczycieli, jakie programy telewizyjne mają pokazywać dzieciom? Według BBC - a jeśli nie można ufać BBC, to komu można? - Starmer osobiście nakazał każdej klasie w kraju oficjalne pokazy czteroczęściowego dramatu <<Dojrzewanie>>".
Kontynuował: "Ogłaszając to z pełnym autorytetem premiera pośród odwiecznej powagi Sali Gabinetowej, Keir Starmer doskonale ukazał fundamentalną nadętość rządu i jego wywołującą mdłości, moralizatorską mieszankę obłudy i postępowości".
Johnson dodał, że jego zdaniem decyzja o pokazaniu serialu w czasie lekcji świadczy o "bezwzględnej obojętności rządu wobec rzeczywistych potrzeb edukacyjnych współczesnych dzieci", podsumowując: "Jeśli nie oglądałeś <<Dojrzewania>>, mogę oszczędzić ci kłopotu. To bzdura - dobrze zagrana bzdura".
Johnson wprowadził do swojej argumentacji kwestię rasowości. Podkreślał, że "w przeciwieństwie do nastoletniej pary w tym dramacie, ofiarami i sprawcami są nieproporcjonalnie często młodzi, czarni mężczyźni".
Współtwórca serialu Jack Thorne już wypowiedział się na temat tej teorii: "To absurd mówić, że (przestępstwa z użyciem noża - red.) są popełniane tylko przez czarnoskórych chłopców. To nieprawda, a historia pokazuje wiele przypadków dzieci ze wszystkich ras popełniających te przestępstwa". Thorne stwierdził również, że celem serialu nie było "poruszenie kwestii rasy", ale "męskości".
"Próbujemy dostać się do wnętrza problemu" - dodał. - "Nie mówimy, że chodzi o to czy tamto, mówimy, że chodzi o chłopców".
W jednym ze swoich końcowych komentarzy Johnson stwierdził, że jeśli chodzi o to, "kto naprawdę bardziej szkodzi życiowym szansom nastolatków w tym kraju" - Starmer czy influencer Andrew Tate - "odpowiedź brzmi: Starmer, i to z ogromną przewagą".
Przypomnijmy, że chodzi o Andrew Tate'a. Człowieka, który sam określa się jako mizogin uosabiający przemoc na tle płciowym, szerzy antysemickie i proterrorystyczne treści od czasu ataku Hamasu 7 października i który został oskarżony o handel ludźmi i dokonanie gwałtu w 2023 roku, w Rumunii. Badacze przemocy domowej z Australii nazwali go "drapieżnikiem radykalizującym młodych mężczyzn".
Wypowiedzi Johnsona doczekały się komentarzy internautów. Richard Bacon - angielski prezenter i producent radiowo-telewizyjny nazwał obserwację Johnsona "żałośnie gównianą". W innym stwierdzeniu określił polityka "okropnym, okropnym, okropnym człowiekiem".
Inny użytkownik serwisu X zwrócił uwagę na problem wsparcia zdrowia psychicznego młodzieży, twierdząc, że "niedobór usług pomocowych spowodowany polityką oszczędnościową torysów" zdecydowanie nie poprawia sytuacji. Kolejny z komentujących napisał zaś o Johnsonie: "Ten nieudolny człowiek-katastrofa był kiedyś demokratycznie wybranym premierem Wielkiej Brytanii. Tak, ludzie powinni oglądać (Adolescence), chyba że chcemy, by całe pokolenie chłopców wyrosło na kolejnych Russellów Brandów". Brand to kolejny przedstawiciel pop kultury oskarżony o gwałt i napaść na tle seksualnym.
To nie pierwszy raz, kiedy serial "Dojrzewanie" jest publicznie krytykowany.
Po premierze na platformie X skrajnie prawicowy komentator Ian Miles Cheong zarzucił, że program był "oparty na prawdziwych przypadkach, takich jak ten mordercy z Southport". Różnica polegała jednak na tym, że celowo "zamieniono rasę rzeczywistego zabójcy z czarnego mężczyzny/imigranta na białego chłopca".
Do ataku, o którym mowa doszło 29 lipca ubiegłego roku podczas zajęć tanecznych inspirowanych twórczością Taylor Swift w ośrodku kultury Hart Space w Southport. Siedemnastoletni napastnik uzbrojony w nóż zaatakował wówczas dzieci biorące udział w warsztatach. Świadkowie relacjonowali, że widzieli zakrwawione dzieci uciekające z budynku. Z rąk nożownika zginęło troje z nich.
Cheong nazwał program "anty-białą propagandą" - co każdemu, kto faktycznie oglądał serial, wyda się śmieszne.
W dyskusję zaangażował się także Elon Musk, podsycając fałszywe tezy. Fałszywe o tyle, że prace nad "Dojrzewaniem" ogłoszono kilka miesięcy wcześniej niż tragedia z Southport - 14 marca 2024 roku.
W podcaście The News Agents Thorne odniósł się do tych teorii spiskowych.
"Opowiedziałem w swoim życiu wiele historii opartych na faktach i wiem, jaką krzywdę można wyrządzić, gdy bierzesz elementy prawdziwej historii i przenosisz je na ekran, a ludzie się tego nie spodziewają" - kontynuował. - "Żadna część tego filmu nie jest oparta na prawdziwej historii, ani jedna".