Dron rozrzucający flagi w barwach opozycji miał zostać wystrzelony z terenu Litwy, a w planach miał powrót przez terytorium Polski, twierdzą białoruski władze. Białoruskie MSZ zażądało od Litwy zbadania incydentu i ukarania sprawców.
Białoruskie MSZ oskarża Litwę o naruszenie jej przestrzeni powietrznej: dron spadł w pobliżu Grodna, rozrzucając biało-czerwono-białe flagi (flaga narodowa niepodległej Białorusi do 1995 r.) nad terytorium Białorusi.
Należy zauważyć, że dron jest produkowany w Europie Zachodniej, niektóre części są oznaczone przez niemiecką firmę, specjalizującą się w produkcji sterowanych modeli statków i samolotów.
Ministerstwo Spraw Zagranicznych poinformowało, że zgodnie z danymi nawigacyjnymi w pamięci urządzenia, UAV został wystrzelony na Litwie, przekroczył granicę w rejonie Łazdy; dron miał wrócić z Białorusi na Litwę przez przestrzeń powietrzną Polski.
Mińsk nazwał incydent "celową prowokacją wymierzoną nie tylko w Republikę Białoruś, ale także w Rzeczpospolitą Polską" i zażądał od Viliusa dostarczenia szczegółowych informacji, przeprowadzenia śledztwa i postawienia winnych przed sądem. "Białoruś zastrzega sobie prawo do podjęcia niezbędnych środków w celu ochrony swojej suwerenności" - podkreśliło MSZ.
Z kolei Litwa już wielokrotnie oskarżała Białoruś o wystrzeliwanie licznych sond meteorologicznych - balonów - które wnoszą przemycane papierosy do kraju UE, a także zakłócają lot samolotów, co okresowo zmuszało do zatrzymania pracy lotniska w Wilnie, które znajduje się w pobliżu granicy. Z niedzieli na poniedziałek port lotniczy musiał zostać zamknięty na 11 godzin.
Z tego powodu Litwa zamknęła nawet przejścia graniczne, ale potem prace zostały wznowione, ponieważ tysiące europejskich ciężarówek utknęło na terytorium Białorusi, a Mińsk zagroził ich konfiskatą.