Uczestnicy wyrazili oburzenie na nocne zatrzymanie przez Izrael członków misji Global Sumud Flotilla. Domagali się ostrej reakcji władz RP oraz natychmiastowego uwolnienia przetrzymywanych, w tym czworga polskich obywateli.
Pod hasłem „Solidarni z Palestyną” w wielu miastach Polski, jak również przed gmachem Ministerstwa Spraw Zagranicznych w Warszawie zebrała się w czwartek po południu około setka demonstrantów. Protest był reakcją na nocne przechwycenie przez izraelską marynarkę wojenną statków międzynarodowej flotylli Global Sumud, zmierzającej z pomocą humanitarną do blokowanej Strefy Gazy. Demonstranci deklarowali pełne poparcie dla misji flotylli, podkreślając jej pokojowy oraz humanitarny charakter.
W trakcie protestu nieznany mężczyzna wybił szybę w drzwiach wejściowych do budynku MSZ. Policja natychmiast interweniowała, zatrzymując sprawcę.
To nie jedyny incydent w stolicy – wcześniej w środę przed ambasadą Izraela odbył się protest pod hasłem „Alarm dla Gazy! SOS dla Flotylli”, podczas którego budynek oblano czerwoną substancją, a uczestnicy wdali się w przepychanki z policją. Aresztowano dwie osoby. Analogiczne manifestacje, w których łącznie wzięło udział kilka tysięcy osób, zorganizowano w ponad dwudziestu miastach w Polsce, w tym między innymi w Gdańsku, Krakowie, Wrocławiu i Poznaniu.
Co wydarzyło się na morzu? Zatrzymani Polacy
Global Sumud Flotilla to międzynarodowa inicjatywa z udziałem 443 przedstawicieli z 47 krajów - aktywistów, parlamentarzystów i wolontariuszy. Flotylla, składająca się z co najmniej 44 cywilnych jednostek, wyruszyła pod koniec sierpnia z portów w Hiszpanii i Włoszech, z postojami w Grecji i Tunezji. Celem było przerwanie izraelskiej blokady Gazy i dostarczenie symbolicznej pomocy humanitarnej – żywności, leków i sprzętu medycznego – do cywilów w ogarniętej wojną enklawie.
W środę w nocy, gdy statki znajdowały się na mniej niż 80 mil morskich (około 148 km) od wybrzeża Gazy, izraelska marynarka wojenna przejęła większość z nich na wodach międzynarodowych. Według organizatorów, Izrael „nielegalnie porwał” jednostki, uniemożliwiając dotarcie pomocy i popełniając zbrodnię wojenną. Izraelskie władze potwierdziły interwencję, stwierdzając, że zapobiegły wejściu do „strefy aktywnego konfliktu” i zaoferowały alternatywne trasy dla pomocy via izraelski port w Aszkelonie. Zatrzymano setki osób, w tym szwedzką aktywistkę Gretę Thunberg; większość deportowano po przesłuchaniach w porcie Aszdod.
Wśród zatrzymanych znaleźli się wszyscy Polacy na pokładzie: poseł Franciszek Sterczewski (Koalicja Obywatelska), Omar Faris, prezes Stowarzyszenia Społeczno-Kulturalnego Palestyńczyków Polskich, Nina Ptak, prezeska Stowarzyszenia Nomada, Ewa Jasiewicz, brytyjsko-polska dziennikarka i aktywistka, autorka książki „Podpalić Gazę”.
Organizacja Global Movement to Gaza Poland potwierdziła, że statki z polską delegacją zostały przechwycone. Aktywiści podkreślają, że flotylla nie wkraczała na terytorium Izraela i płynęła legalnie po wodach międzynarodowych.
W środę wieczorem w mediach społecznościowych posła Franciszka Sterczewskiego pojawiło się oświadczenie nagrane wcześniej na wypadek zatrzymania.
"Jeżeli widzicie to wideo, to oznacza, że jestem porwany" - tak parlamentarzysta rozpoczyna swoje wystąpienie. - "Gorąca prośba: wstawcie się za mną i moimi towarzyszami u polskich władz".
Apel MSZ i reakcja protestujących
Protestujący wprost zarzucali szefowi MSZ Radosławowi Sikorskiemu bierność i brak zdecydowanej reakcji na porwanie polskich obywateli. Na jednym z transparentów trzymanym przed protestujących widniał napis: „Netanjahu porwał Polaków. Sikorski, obudź się!”. Organizatorzy wzywali rząd do natychmiastowego zajęcia stanowiska, zagwarantowania bezpieczeństwa zatrzymanym i żądania ich powrotu.
„Polski rząd musi chronić swoich obywateli! Żądamy reakcji Ministra Sikorskiego” – czytamy w odezwie protestacyjnej. Demonstranci deklarują: „Nie spoczniemy, aż polscy obywatele wrócą bezpiecznie do domu, a zbrodniarze staną przed trybunałem sprawiedliwości. Solidarność naszą bronią – niech żyje wolna Palestyna!”.
Wicepremier i szef MSZ Radosław Sikorski, komentując sytuację w czwartek, potwierdził kontakt służby konsularnej z zatrzymanymi Polakami.
Wcześniej, z portu w Gdańsku, Sikorski ostrzegał jednak: „Ministerstwo Spraw Zagranicznych wielokrotnie apelowało, aby w pewne rejony świata nie podróżować. Są takie kraje jak Iran, Białoruś, Rosja, które biorą obywateli państw zachodnich za zakładników. Powiem brutalnie, tym którzy chcą złamać te rekomendacje – nie mam zakładników na wymianę, jedziecie na własną odpowiedzialność”.
Głosy polityczne
Głos w sprawie zatrzymania zabrał także premier Donald Tusk.
"Przyglądam się tej sprawie, konsul generalny jest w miejscowości, gdzie zostali skierowani Polacy. Poseł Sterczewski może liczyć na wsparcie państwa jak każdy obywatel. Posłowie powinni być jednak podwójnie czujni, gdy ostrzega MSZ" - powiedział Tusk, który został poproszony o komentarz podczas swojego pobytu w Kopenhadze, gdzie bierze udział w nieformalnym posiedzeniu Rady Europejskiej.
Sytuację skomentował też w rozmowie z Radiem Zet przedstawiciel Lewicy, wicepremier Krzysztof Gawkowski, który bronił intencji zatrzymanego posła: „Poseł Sterczewski chciał dobrze, bo pokaz tego, co dzisiaj robi Izrael, powinien być wyostrzony w takim rozumieniu, że nie powinniśmy przymykać oczy, jak dzieją się sprawy jakiejś katastrofy humanitarnej”.
Protesty w Polsce wpisują się w falę globalnych demonstracji potępiających interwencję Izraela, która – zdaniem aktywistów – podkreśla bezkarność okupanta i konieczność solidarności z Palestyną.