Indonezja to archipelag ponad 17 tys. wysp, a promy są powszechną metodą podróżowania. Katastrofy zdarzają się regularnie, a winą za nie często obarcza się słabe egzekwowanie przepisów bezpieczeństwa.
Indonezyjscy ratownicy poinformowali w poniedziałek, że ewakuowali ponad 560 osób z promu pasażerskiego, który zapalił się na morzu. Potwierdzono śmierć trzech osób.
Według szefa bazy marynarki wojennej w Manado, admirała Franky'ego Pasuny Sihombinga, prom KM Barcelona 5 zapalił się około południa w niedzielę, gdy zmierzał do Manado podczas swojej regularnej podróży z portu Melonguane.
Do akcji ratunkowej wysłano statek straży przybrzeżnej, sześć statków ratowniczych i kilka pontonów - przekazał Sihombing. Wielu ocalałych zostało wyciągniętych z morza i zabranych na pobliskie wyspy. Lokalni rybacy uratowali również pasażerów dryfujących w kamizelkach ratunkowych.
Zdjęcia opublikowane w mediach społecznościowych pokazywały pasażerów skaczących do morza, gdy prom pochłaniały czarny dym i płomienie.
Akcja poszukiwawczo-ratunkowa była kontynuowana, choć nie było bezpośrednich doniesień o zaginionych osobach.
Władze podały wcześniej, że zginęło pięć osób, ale Krajowa Agencja Poszukiwań i Ratownictwa skorygowała tę liczbę w poniedziałek. Dwóch pasażerów, którzy początkowo zostali uznani za zmarłych, zostało uratowanych w szpitalu, w tym 2-miesięczne dziecko, którego płuca zostały wypełnione wodą morską.
Urzędnicy powiedzieli, że pożar, który rozpoczął się na rufie promu, został ugaszony w ciągu godziny.
Podczas gdy na promie pierwotnie zarejestrowano tylko 280 pasażerów i 15 członków załogi, krajowa agencja ratownicza potwierdziła 568 ocalałych. W Indonezji często zdarza się, że liczba pasażerów na łodzi lub promie różni się od deklarowanej.
Pojemność promu wynosi 600 osób.