Sąd w Czechach skazał obywatela Kolumbii Andrésa C. na osiem lat więzienia za podpalenie trzech autobusów w praskiej zajezdni. Według śledczych działał on na zlecenie rosyjskich służb.
26-latek przyznał się do winy i został dodatkowo zobowiązany do zapłaty odszkodowania w wysokości 115 tysięcy koron czeskich (ok. 4 639 euro).
Do zdarzenia doszło rok temu. Oskarżony podpalił trzy autobusy w zajezdni w praskiej dzielnicy Klicov. Po podpaleniu nagrał incydent, a następnie uciekł.
Rzeczniczka praskiego urzędu transportu publicznego podała, że szkody spowodowane pożarami wyniosły co najmniej 200 tysięcy koron czeskich (około 8 067 euro).
Sąd ustalił, że oskarżony otrzymał za pomocą komunikatora Telegram rozkaz z Rosji. W trakcie przesłuchania miał zeznać, że jego rosyjscy zleceniodawcy obiecali mu wysoką zapłatę za przeprowadzenie udanego podpalenia. Dokładna kwota nie została podana do wiadomości publicznej.
W następstwie podpalenia czeski premier Petr Fiala poinformował, że służbom udało się ustalić, iż mężczyzna został zwerbowany i sfinansowany przez Moskwę.
Szef czeskiego rządu podkreślił, że tego typu działania mają na celu podważenie zaufania obywateli do lokalnych władz oraz destabilizację państwa.
Kreml stanowczo zaprzecza zarzutom i odrzuca jakikolwiek udział w podpaleniach.
Fiala oraz inni zachodni urzędnicy oskarżają Rosję o przeprowadzenie dziesiątek ataków na terytorium Europy od czasu pełnoskalowej inwazji w Ukrainie.
Zarzuty te opierają się m.in. na wcześniejszych incydentach, takich jak eksplozja w składzie amunicji w Czechach w 2014 roku, którą czeskie władze przypisały rosyjskiemu wywiadowi wojskowemu GRU.
Rosyjscy dywersanci działali także w Polsce
Do podobnych aktów sabotażu doszło również w Polsce. 12 maja 2024 roku w Warszawie spłonęło Centrum Handlowe przy ulicy Marywilskiej 44.
Bezpośrednio po pożarze prokuratura wszczęła śledztwo, którego celem było ustalenie przyczyn oraz ewentualnych sprawców zdarzenia.
W toku postępowania zebrano materiał dowodowy, który – według śledczych – jednoznacznie wskazuje, że pożar był wynikiem celowego podpalenia, dokonanego przez członków zorganizowanej grupy przestępczej działającej na zlecenie rosyjskiego wywiadu.
Kreml stanowczo odrzucił te oskarżenia. W reakcji na ustalenia służb Ministerstwo Spraw Zagranicznych RP zdecydowało o zamknięciu rosyjskiego konsulatu w Krakowie.
To jednak nie jedyny taki przypadek. W styczniu 2024 roku Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego zatrzymała 52-letniego obywatela Ukrainy, który – jak ustalono – planował podpalenie fabryki farb w przemysłowej części Wrocławia.
Mężczyzna przyznał w trakcie śledztwa, że został zwerbowany przez rosyjskie służby i miał otrzymać wynagrodzenie za wykonanie zadania. Sąd skazał go na osiem lat pozbawienia wolności.
W konsekwencji tych wydarzeń minister spraw zagranicznych Radosław Sikorski zdecydował o zamknięciu rosyjskiego konsulatu w Poznaniu.
Zamknięcie poznańskiej placówki nie jest przypadkiem. To właśnie pod nią podlegał Wrocław, gdzie miało dojść do podpalenia fabryki.