Sześć osób zginęło w katastrofie helikoptera, który rozbił się na rzece Hudson między dolnym Manhattanem a nabrzeżem New Jersey. Nie żyje rodzina hiszpańskich turystów i pilot.
Helikopter firmy New York Helicopters stracił panowanie nad lotem podczas standardowej wycieczki nad miastem. Na pokładzie znajdowała się pięcioosobowa rodzina, w tym troje dzieci. Wszyscy zginęli w efekcie katastrofy.
Urzędnicy oraz świadkowie zdarzenia twierdzą, że maszyna zaczęła rozpadać się w powietrzu, zanim wpadła do wody. Zdarzenie miało miejsce około godziny 15 czasu lokalnego.
"Właśnie zobaczyłem, jak samolot zaczął się rozpadać w powietrzu, a potem odpadł ogon, a potem po prostu przewrócił się w powietrzu i zaczął spadać na ziemię, śmigło wciąż napędzało helikopter bez samolotu, gdy spadał, a ja mam wideo, jak wpada do wody", mówił naoczny świadek zdarzenia.
Na miejscu zdarzenia natychmiast pojawiły się służby ratunkowe. Jak mówiła komisarz nowojorskiej policji Jessica Tisch w rozmowie z miejscowymi mediami, pierwsze jednostki dotarły na miejsce w ciągu kilku minut.
"Natychmiast podjęto działania ratunkowe na statkach na miejscu zdarzenia, a także na przyległym nabrzeżu. Cztery ofiary uznano za zmarłe na miejscu zdarzenia, a dwie kolejne przewieziono do lokalnych szpitali, gdzie niestety obie zmarły z powodu odniesionych obrażeń", mówiła.
Przyczyna katastrofy nie jest jeszcze znana. Federalna Administracja Lotnictwa i Krajowa Rada Bezpieczeństwa Transportu twierdzą, że przeprowadzą dokładne dochodzenie w sprawie katastrofy.