W holenderskiej prowincji Limburg mieszkańcy mieli w ten weekend rzadką okazję, by przejść się po dnie osuszonego kanału.
Od miesięcy z daleka obserwowali prace nad kanałem Juliana.
W mgnieniu oka wyprzedano 3 600 biletów na dzień otwarty. "To wszystko jest większe, szersze i głębsze, niż mogłoby się wydawać, patrząc na to z mostu" - mówiła jedna z odwiedzających.
Ci, którym udało się zdobyć bilet, byli podekscytowani możliwością spaceru wzdłuż 4-kilometrowego odcinka osuszonej ziemi. "Takich projektów się na co dzień nie doświadcza. To coś, co zdarza się tylko raz na tysiąc lat" - cieszyła się młoda kobieta.
Starszy mężczyzna dodał: „Trzeba tego raz doświadczyć. Chcę też zobaczyć wodę, ale to dopiero w kwietniu".
Niektórzy mieszkańcy mieli nadzieję znaleźć jakiś skarb podczas swojej wizyty, ale musieli się rozczarować. "Ostatecznie nie znaleźliśmy nic. Przynajmniej nic wartościowego. Stary samochód i kilka starych rowerów. Właściwie to wiele porzuconych starych rowerów. I sejf z dziurą, już otwarty przez złodziei. Ale nie było tam już nic wartościowego” - tłumaczyła Suzanne Maas z Ministerstwa Infrastruktury i Gospodarki Wodnej.
Kanał jest pogłębiany i poszerzany, aby mogły przez niego przepływać większe statki. Żeby go osuszyć, zbudowano tamę.
Prace potrwają jeszcze parę miesięcy i mają się zakończyć wiosną tego roku.