Ekonomiści twierdzą, że polityka Donalda Trumpa polegająca na nakładaniu ceł może doprowadzić do wolniejszego wzrostu światowej gospodarki, a także do większej inflacji.
Według niemieckiego ekonomisty i wiceprezesa Azjatyckiego Banku Inwestycji Infrastrukturalnych Ludgera Schuknechta światowe rynki są przygotowane na każdy scenariusz, ale czasem mogą pojawić się drobne zawirowania.
"Ściśle współpracujemy z innymi wielostronnymi bankami rozwoju. Choć multilateralizm jest teraz w pewnym stopniu kwestionowany, moim zdaniem nie czyni to tej formy współpracy mniej istotną ani mniej ważną dla naszego dobrobytu" - powiedział Schunknecht.
Na początku tego tygodnia Trump nałożył cła na Kanadę i Meksyk, a następnego dnia je zawiesił, po tym jak rządy obu krajów zadeklarowały działania mające na celu poprawę kontroli na granicach z USA.
Z kolei amerykańskie cła na chiński import zostały utrzymane, co skłoniło Pekin do podjęcia działań odwetowych.
Przemawiając do Euronews w Brukseli, niemiecki ekonomista podkreślił, że światowi liderzy potrzebują sprawnie działającego globalnego rynku finansowego oraz dobrych relacji handlowych z administracją Donalda Trumpa.
"Wierzę w racjonalność. Ludzie podejmują różne decyzje, ale sądzę, że ostatecznie wszystkim zależy nam na tym, aby rynki pozostawały otwarte i działały sprawnie"-podkreślił Schunknecht.
"Jestem przekonany, że w dłuższej perspektywie znajdziemy rozwiązania, które będą satysfakcjonujące" - dodał.
Azjatycki Bank Inwestycji Infrastrukturalnych, powstały z inicjatywy Chin, zrzesza dziś 110 krajów, głównie z Azji i Europy. Wśród jego członków są Niemcy, Francja, Włochy i Wielka Brytania, lecz nie Stany Zjednoczone. Waszyngton krytykuje tę instytucję, twierdząc, że jest zbyt przychylna Chinom.