W Kinszasie, stolicy Demokratycznej Republiki Konga (DRK), dziesiątki demonstrantów zaatakowało kilka zagranicznych ambasad, w tym placówki Francji, Belgii i Rwandy. Protestujący domagali się działań przeciwko rebeliantom z grupy M23, którzy prowadzą ofensywę we wschodniej części kraju.
Protestujący splądrowali i podpalili części budynków. Zaatakowane zostały również ambasady Kenii i Ugandy. Policja użyła gazu łzawiącego do rozproszenia demonstrantów.
Siły bezpieczeństwa DRK próbują powstrzymać wspieranych przez Rwandę rebeliantów, którzy wkroczyli do Gomy, kluczowego miasta na wschodzie kraju liczącego 2 mln mieszkańców. Konflikt trwa od dziesięcioleci, ale w ostatnim czasie znacząco eskalował. Rebelianci z M23 są jedną z około stu grup zbrojnych walczących o wpływy w tym obfitującym w minerały regionie.
Mieszkańcy Gomy informowali o nocnej wymianie ognia. W pobliżu zamkniętego lotniska słychać było eksplozje i strzały. Goma pełni rolę regionalnego centrum handlowego i humanitarnego, gdzie przebywa setki tysięcy z ponad 6 milionów osób przesiedlonych w wyniku przedłużającego się konfliktu we wschodniej części DRK.
Grupa M23 tymczasowo kontrolowała Gomę w 2012 roku, zanim pod naciskiem międzynarodowym, została zmuszona do wycofania się. Zdaniem rządu DRK i ekspertów ONZ powróciła pod koniec 2021 roku ze zwiększonym wsparciem ze strony Rwandy, czemu Kigali jednak zaprzecza.
Tragiczny bilans ofiar wśród sił pokojowych
Rebelianci wystrzelili pocisk moździerzowy w kierunku lotniska w Gomie. Spadł na pobliską jednostkę południowoafrykańskich sił obronnych, zabijając na miejscu trzech południowoafrykańskich żołnierzy sił pokojowych. Czwarty żołnierz zmarł w wyniku ran odniesionych podczas wcześniejszych walk. Łącznie w walkach zginęło 17 żołnierzy sił pokojowych oraz wojsk zagranicznych.
Sytuacja humanitarna w Gomie jest "ekstremalnie niepokojąca" - podkreśla Bruno Lemarquis, koordynator humanitarny ONZ w Kongu. W mieście trwają aktywne walki, a cywile szukają schronienia przed ostrzałem artyleryjskim. Kilka pocisków uderzyło w szpital położniczy Charité Maternelle, zabijając i raniąc cywilów, w tym także noworodki oraz kobiety w ciąży.
Organizacje pomocowe informują o braku możliwości dotarcia do osób przesiedlonych, które są zależne od pomocy humanitarnej. David Munkley z organizacji World Vision podkreśla, że główne drogi wokół Gomy są zablokowane, lotnisko nie może być wykorzystywane do ewakuacji i działań humanitarnych, a w wielu częściach miasta odcięto prąd i wodę.
Społeczność międzynarodowa, w tym Francja, Wielka Brytania i USA, potępiła Rwandę za wspieranie rebeliantów. Rząd Rwandy z kolei obwinia Kinszasę za eskalację, twierdząc, że nie przestrzegała wcześniejszych porozumień pokojowych, co według Kigali doprowadziło do "utrzymującej się postawy obronnej".