Zarówno Trump, jak i szefowie amerykańskich gigantów technologicznych od dłuższego czasu krytykują unijne regulacje cyfrowe. Twierdzą, że przepisy dyskryminują amerykańskie firmy oraz podważają wolność słowa.
W środę odbędzie się posiedzenie w amerykańskiej Izbie Reprezentantów dotyczące unijnej polityki cyfrowej, które według ekspertów ma odzwierciedlać rosnące napięcia między UE a USA w kwestii regulacji wielkich firm technologicznych.
Trump, odkąd wrócił do Białego Domu, krytykuje unijne regulacje, zwłaszcza Akt o sztucznej inteligencji (AI Act), Akt o rynkach cyfrowych (Digital Markets Act, DMA) oraz Akt o usługach cyfrowych (Digital Services Act, DSA). Przepisy te krytykują również inni członkowie administracji Trumpa oraz szefowie amerykańskich gigantów technologicznych.
DSA, który wszedł w życie w 2023 roku i ma na celu ograniczenie nielegalnych treści w internecie, stał się przedmiotem gorącej debaty politycznej w USA. Zwolennicy Trumpa twierdzą, że to próba uciszenia konserwatywnych poglądów i atak na wolność słowa.
Od czasu wejścia w życie DMA i DSA, Komisja Europejska wszczęła kilka postępowań wobec amerykańskich firm, w tym Google’a, Meta i Apple’a. Żadne z dochodzeń opartych na DSA nie zostało jeszcze zakończone.
Republikanin Jim Jordan poprowadził w sierpniu delegację kongresmenów do Unii Europejskiej, gdzie spotkał się z unijną komisarz ds. technologii, Henną Virkkunen, by omówić te przepisy. Po wizycie Jordan oświadczył, że "nic, co usłyszeliśmy w Europie, nie rozwiało naszych obaw" w sprawie DSA.
Reakcja UE
Na posiedzeniu nie będzie przedstawicieli Unii Europejskiej, którzy mogliby przedstawić przeciwną narrację.
Henna Virkkunen, unijna komisarz ds. technologii, która nie została formalnie zaproszona, napisała w poniedziałek w liście do Jima Jordana, że DSA to suwerenne prawo UE, które obowiązuje wszystkie firmy niezależnie od kraju ich siedziby. Podkreśliła również, że DSA "w pełni respektuje i wspiera prawa podstawowe, w tym wolność słowa", dodając, że niektóre obawy, takie jak ochrona nieletnich i konsumentów w internecie, są wspólne po obu stronach Atlantyku.
Virkkunen była w zeszłym tygodniu krytykowana za brak reakcji na groźby Trumpa, który zapowiedział nałożenie ceł na państwa, których przepisy technologiczne uderzają w amerykańskie firmy.
Część europosłów powiedziała w rozmowie z Euronews, że jest niezadowolona z braku odpowiedzi po wypowiedziach Trumpa z zeszłego tygodnia. Rzecznik Komisji bronił wówczas Virkkunen, mówiąc, że "będzie odpierać wszystkie bezpodstawne zarzuty — robiła to i będzie robić dalej".
Posiedzenie w USA dotyczyć będzie nie tylko przepisów UE, ale również brytyjskiej ustawy o bezpieczeństwie w sieci (OSA), której celem również jest ochrona użytkowników, zwłaszcza dzieci, przed szkodliwymi treściami.
Na początku tego roku brytyjski regulator wysłał do firm z USA pisma informujące, że muszą przeprowadzić oceny ryzyka zgodnie z nowym prawem, w przeciwnym razie grożą im surowe kary.