Newsletter Biuletyny informacyjne Events Wydarzenia Podcasty Filmy Africanews
Loader
Śledź nas
Reklama

Rozmowa z ofiarą powodzi w Walencji w 2024 roku

Vero Almarche przytula swoją sąsiadkę Maríę Muñoz po tym, jak ich dom został zniszczony przez powódź w Masanasa, Walencja, Hiszpania, środa, 6 listopada 2024 r.
Vero Almarche przytula swoją sąsiadkę Maríę Muñoz po tym, jak ich dom został zniszczony przez powódź w Masanasa, Walencja, Hiszpania, środa, 6 listopada 2024 r. Prawo autorskie  Copyright 2024 The Associated Press. All rights reserved.
Prawo autorskie Copyright 2024 The Associated Press. All rights reserved.
Przez Maria Muñoz Morillo & Christina Thykjaer
Opublikowano dnia
Podziel się tym artykułem
Podziel się tym artykułem Close Button
Skopiuj/wklej poniższy link do osadzenia wideo z artykułu: Copy to clipboard Skopiowane

"To był koszmar, prawdziwe piekło, koszmar zniszczenia i śmierci, a na końcu ciemności i instytucjonalnej ciszy" - mówi  Toñi García, która w powodzi straciła  męża i córkę.

29 października 2024 roku ogromne ilości wody i błota zalały całe dzielnice w prowincjach Walencja, Castellón, Alicante, Murcja i część wschodniej Andaluzji. Rok po powodziach, które nawiedziły Walencję oraz inne części Hiszpanii, wiele ofiar wciąż dochodzi do siebie po utracie bliskich.

Wielu z nich twierdzi, że władze nie zareagowały odpowiednio, a w niektórych przypadkach do dziś milczą, nie ponosząc odpowiedzialności ani nie rekompensując ogromnych strat – ludzkich, materialnych i zdrowotnych.

**"**Wciąż jestem zdruzgotana, złamana. Nie mogłam nawet się z nimi odpowiednio pożegnać" - mówi Toñi García, urzędniczka z Walencji, która w powodzi straciła męża i córkę.

"Większość rodzin ofiar nie mogła opłakać swoich bliskich, ponieważ nikt nie poniósł odpowiedzialności i nie powiedziano nam prawdy. Jak mamy zapomnieć o 29 października? To był koszmar, prawdziwe piekło, koszmar śmierci, a na końcu ciemności i instytucjonalnej ciszy" - kontynuuje Toñi García.

"Następnego dnia, gdy zobaczyliśmy skalę tragedii, zobaczyliśmy wszystko, co zabrała woda, wszystko, co zostało zniszczone. Przeżywamy to na nowo za każdym razem, gdy pada deszcz. Za każdym razem, gdy kropla uderza w dach. Jesteśmy nerwowi, zdezorientowani, sfrustrowani. I to jest strach, który pozostał w nas wszystkich, w całym społeczeństwie" - mówi powodzianka.

"Całe zrozumienie, którego nie otrzymaliśmy w Hiszpanii, dostaliśmy w Brukseli. Tam ludzie nie mogą uwierzyć, że osoba taka jak on (szef regionu Carlos Mazón) może nadal pozostawać u władzy. Nawet w innych regionach nie rozumieją, jak ktoś taki może pozostać na stanowisku po tym, co się stało. Czas pokaże, czy sądy orzekną na naszą korzyść i czy otrzymamy tam wsparcie. Dopiero wtedy będziemy mogli opłakać naszych zmarłych".

Według oficjalnych danych, w wyniku katastrofy zginęło 229 osób, co czyni ją najtragiczniejszą katastrofą pogodową w Hiszpanii od ponad pół wieku.

Przejdź do skrótów dostępności
Podziel się tym artykułem