Newsletter Biuletyny informacyjne Events Wydarzenia Podcasty Filmy Africanews
Loader
Śledź nas
Reklama

Nowa era zbrojeń ujawnia słabości Europy

Militaryzacja staje się coraz bardziej powszechna w stosunkach zagranicznych.
Wykorzystywanie broni staje się coraz bardziej powszechne w sprawach zagranicznych. Prawo autorskie  Euronews.
Prawo autorskie Euronews.
Przez Jorge Liboreiro
Opublikowano dnia
Podziel się tym artykułem
Podziel się tym artykułem Close Button

Czy Unia Europejska ma to, czego potrzeba, aby przetrwać w erze militaryzacji? Ostatnie wydarzenia rzuciły światło na to kluczowe pytanie.

REKLAMA

Podczas dorocznego przemówienia o stanie Unii Europejskiej, Ursula von der Leyen ustawiła ton od pierwszej chwili na scenie.

"Europa musi walczyć o swoje miejsce w świecie, w którym wiele wielkich mocarstw jest albo ambiwalentnych, albo otwarcie wrogich Europie" - powiedziała parlamentarzystom w Strasburgu.

"Świat imperialnych ambicji i wojen. Świat, w którym zależności są bezwzględnie wykorzystywane jako broń. I z tych wszystkich powodów musi wyłonić się nowa Europa" - dodała.

Tydzień później Mario Draghi, były premier Włoch i autor przełomowego raportu o konkurencyjności, wydał podobnie ponure ostrzeżenie.

"Ostatni rok jasno pokazał, że działamy w innym świecie. Granica między gospodarką a bezpieczeństwem coraz bardziej się zaciera. Państwa używają wszystkich dostępnych narzędzi, aby promować swoje interesy" - powiedział w obecności von der Leyen.

"Musimy zbudować zdolność do obrony i wytrzymywania presji w kluczowych punktach - obronie, przemyśle ciężkim i technologiach, które kształtują przyszłość" - mówił.

Oba przemówienia, pełne dramatyzmu, miały na celu uniknięcie jakichkolwiek nieporozumień, uchwyciły poczucie osaczenia, które rozprzestrzeniło się w Europie. Eksperci i analitycy nazywają to już nową erą weaponizacji.

W ciągu ostatniej dekady kraje różnej wielkości i potęgi gospodarczej odłożyły na bok swoje skrupuły, aby wykorzystać swoje narodowe zasoby do promowania własnych interesów kosztem przeciwników, konkurentów, a ostatnio również długoletnich sojuszników.

Przepływy handlowe, cła, łańcuchy dostaw, zasoby naturalne, rezerwy walutowe, a nawet ludzie są dziś wykorzystywane na niespotykaną skalę, co powoduje chaos w normach i zasadach stabilizujących stosunki międzynarodowe.

Asertywna praktyka zapowiada powrót do epoki twardego statyzmu, ale z nowoczesnym dodatkiem w postaci wysoce połączonego i współzależnego świata, gdzie jedno małe posunięcie na szachownicy może obalić wszystkie inne pionki.

Jak powiedział niedawno wysoki rangą unijny dyplomata: "Nie żyjemy już w porządku opartym na zasadach, ale w porządku opartym na sile".

Kiedy wszystko jest do wzięcia

Weaponizacja to stosunkowo nowe słowo w europejskim słowniku.

Jeden z pierwszych dramatycznych przykładów sięga sierpnia 2018 roku, kiedy Donald Trump, w trakcie swojej pierwszej kadencji jako prezydent Stanów Zjednoczonych, wycofał się z porozumienia nuklearnego z Iranem i ponownie nałożył surowe sankcje, które zostały zniesione w ramach negocjacji.

Trump posunął się dalej, grożąc ukaraniem firm utrzymujących związki handlowe z Teheranem, niezależnie od ich lokalizacji czy własności. "Każdy, kto robi interesy z Iranem, NIE będzie robić interesów ze Stanami Zjednoczonymi" - powiedział.

Bruksela ostro skrytykowała decyzję i powołała się na mało znane prawo, Blocking Statute, aby unieważnić nieproporcjonalne decyzje USA i chronić europejskie firmy. Jednak sama myśl o utracie dostępu do potężnego amerykańskiego rynku i, co najważniejsze, amerykańskiego dolara, okazała się bardziej niż przekonująca. Największa francuska firma energetyczna Total szybko porzuciła projekt gazowy w Iranie o wartości 4,1 miliarda euro.

W retrospektywnej analizie, London School of Economics (LSE) stwierdziła, że groźba Trumpa dotycząca wtórnych sankcji równała się weaponizacji polityki monetarnej.

"Oprócz weaponizacji, stanowi to również agresywną formę eksterytorialności, która nie była wcześniej widziana na taką skalę i która zdawała się zniknąć w porządku powojennym" - czytamy w analizie.

Bruksela ponownie zmagała się z tym zjawiskiem, ale w zupełnie nieoczekiwanej skali, latem 2021 roku. Granica między Białorusią a Polską oraz Litwą nagle została przytłoczona napływem uchodźców z odległych krajów, takich jak Irak, Afganistan, Syria i Kongo.

UE oskarżyła Białoruś o wykorzystanie migracji jako broni przeciwko Polsce.
UE oskarżyła Białoruś o wykorzystanie migracji jako broni przeciwko Polsce. Czarek Sokolowski/The AP

Obwiniano białoruskiego prezydenta Aleksandra Łukaszenkę, który wcześniej groził "zalaniem" Unii Europejskiej migrantami i narkotykami, jeśli wspólnota nałoży sankcje za przymusowe przekierowanie lotu Ryanaira, którym leciało dwoje białoruskich działaczy opozycji. Pojawiły się dowody na skomplikowaną sieć biur podróży, tanie loty i kampanie online mające na celu sprowadzenie ludzi do stolicy, Mińska.

"To jest atak hybrydowy. Nie kryzys migracyjny" - powiedziała von der Leyen.

Weaponizacja i jej zdolność do wywoływania chaosu gospodarczego została ujawniona rok później, gdy Rosja odcięła dostawy gazu do Europy, wywołując rekordowy wzrost cen. Energia, towar uważany za niezawodny i stabilny, również stał się zdobyczą.

Od tego czasu przypadki weaponizacji tylko się mnożą.

W tym roku Unia Europejska doświadczyła kolejnych wstrząsów. Najpierw, kiedy Trump wprowadził swoje kontrowersyjne "wzajemne" taryfy, które jednostronnie zniweczyły globalny handel. Następnie, gdy Chiny odpowiedziały na te cła, ograniczając eksport siedmiu pierwiastków ziem rzadkich, które są kluczowe dla sektora motoryzacyjnego, energetycznego, technologicznego i obronnego.

Choć miały odmienny charakter, oba epizody miały na celu wykorzystanie jednego potężnego zasobu - rynku amerykańskiego i chińskich złóż - jako środka do podporządkowania sobie suwerennych narodów. USA zabezpieczyły nierówne umowy, podczas gdy Pekin zabezpieczył rozejm.

Oba epizody miały jeszcze jedną cechę wspólną: Unia Europejska nie odpowiedziała na żaden z nich.

Wobec ograniczeń ze strony Chin, Bruksela najpierw wyraziła oburzenie, a potem wybrała dialog. Wobec taryf Trumpa rozważała po raz pierwszy zastosowanie swojego Instrumentu AntyKomercyjnego, który pozwala na szerokie działanie odwetowe w zakresie towarów, usług, bezpośrednich inwestycji zagranicznych, rynków finansowych, zamówień publicznych, własności intelektualnej i kontroli eksportu.

Jednak ostre różnice między państwami członkowskimi, podzielone na jastrzębie i gołębie, związały ręce Komisji Europejskiej i pozostawiły instrument, zaprojektowany właśnie do przeciwdziałania przypadkom weaponizacji gospodarczej, w szufladzie.

"Europa powinna nauczyć się jednej rzeczy: dźwignia nie jest domyślną cechą dużego rynku. Musi być aktywnie budowana i wykorzystywana" - powiedział Tobias Gehrke, starszy naukowiec w Europejskiej Radzie Spraw Zagranicznych (ECFR).

"Liczenie na to, że Chiny i USA nie wezmą ponownie zakładników gospodarczych, nie jest strategią. Jeśli Europa chce odstraszać, musi teraz odrobić zadanie domowe i zbudować koalicję, która faktycznie pociągnie za spust, gdy nadejdzie czas" - dodał.

"Defekt Brukseli"

Brak reakcji ze strony Unii Europejskiej wywołał niewygodne, ale istotne pytania o zdolność bloku do przetrwania w erze, w której państwa narodowe bez skrupułów manipulują swoją twardą siłą, stosując brutalną realpolitik.

"Europa nie postrzega siebie jeszcze jako potęgi” – powiedział prezydent Francji Emmanuel Macron po zawarciu przez UE umowy handlowej z USA, na mocy której na europejskie towary nałożono 15-procentowe cło.

"Aby być wolnym, muszą się nas bać. Nie byliśmy wystarczająco przerażający" - powiedział.

Ale Unia Europejska nie została stworzona, aby wzbudzać strach.

Blok wyłonił się z popiołów II wojny światowej jako mała grupa krajów, które połączyły swoją produkcję stali i węgla. Stopniowo przekształcił się w jednolity rynek, zobowiązany do demokracji, przestrzegania praw człowieka i dążenia do pokoju. Chociaż jego uprawnienia rosły z czasem, jak widać w ostatnich inicjatywach obronnych, jego struktura zachowała nacisk na kompromis, co często przekłada się na żmudne negocjacje i skomplikowane prawa.

W miarę jak globalne zamieszanie pogłębiało się, a geopolityka przejmowała gospodarkę, zaczęły pojawiać się rysy na maszynie konsensusu. Zasada jednomyślności w sprawach zagranicznych, w szczególności, znalazła się pod intensywną obserwacją.

To, co kiedyś było znane jako Efekt Brukseli, teraz stało się "Defektem Brukseli", mówi Henry Farrell, profesor spraw międzynarodowych na Uniwersytecie Johnsa Hopkinsa i współautor książki "How America Weaponized the World Economy".

"Polityka siły nigdy nie zniknęła tak całkowicie, jak ludzie wierzyli, a teraz wróciła. A gdy stare założenia zaczynają się rozpadać, prawdopodobnie przyspieszą samowzmacniający się proces zmian" - powiedział Farrell w rozmowie z Euronews.

"Podmioty polityczne, takie jak Unia Europejska, które były głęboko zaangażowane w multilateralną współzależność, są szczególnie podatne na te taktyki" - ocenia.

Ursula von der Leyen negocjowała nierówną umowę handlową z Donaldem Trumpem.
Ursula von der Leyen negocjowała nierówną umowę handlową z Donaldem Trumpem. European Union, 2025.

W przeciwieństwie do tego, USA, Chiny, Rosja i inne kraje nie są ograniczone przez uciążliwe wewnętrzne procedury i mogą zaostrzać wąskie gardła, takie jak waluta, minerały czy paliwa kopalne, jednym podpisem, bez czekania na czyjąkolwiek zgodę. Innymi słowy, mogą łączyć siłę rynkową i bezpieczeństwo narodowe w jedno działanie. Ich rosnąca pogarda dla międzynarodowych zasad tylko umocniła ich skłonność.

W UE ta fuzja jest utrudniona przez wewnętrzny podział kompetencji: siła rynkowa leży w Komisji, a bezpieczeństwo narodowe w państwach członkowskich.

"Unia Europejska ma w zasadzie opcje. Jej rynki i zasady mogą zapewnić jej potężne wąskie gardła, które może wykorzystać lub grozić użyciem, aby się chronić" - powiedział Farrell. "Ale aby to zrobić, UE musi całkowicie się zaangażować. Nie jest wiarygodne, aby UE mówiła o Instrumencie AntyKomercyjnym, chyba że jest gotowa go użyć przeciwko innym mocarstwom".

Niedawne wydarzenia, takie jak inwazja Rosji na Ukrainę i powrót Trumpa do Białego Domu, wywołały debatę na temat tego, jak zreformować blok, aby zwiększyć jego globalną potęgę.

Mario Draghi, na przykład, zaproponował duże wspólne pożyczki, konsolidację w strategicznych sektorach, preferencje "Made in Europe" oraz pomoc państwową dla nowoczesnych technologii. Z większym rozmachem, zaproponował model federacji europejskiej.

Tymczasem von der Leyen powiedziała: "Czas uwolnić się od kajdan jednomyślności".

Wszystkie te rozwiązania mają na celu przyznanie większej władzy instytucjom w Brukseli i zapewnienie, że 27 państw członkowskich może wyjść poza swoje rozbieżne interesy i działać na globalnej scenie szybciej, bardziej zdecydowanie i strategicznie. Dla Draghiego i von der Leyen centralizacja jest niezbędnym warunkiem do walki z weaponizacją.

Ironią jest, że zaproponowane przez nich rozwiązania spotykają się, w większym lub mniejszym stopniu, ze sprzeciwem stolic, które przecież pozostają ostatecznymi posiadaczami władzy.

"Oczywiście, ta droga złamie długotrwałe tabu. Ale reszta świata już złamała swoje" - powiedział Draghi w swoim przemówieniu. "Dla przetrwania Europy musimy zrobić to, czego wcześniej nie zrobiono i odmówić powstrzymywania się przez samonarzucone ograniczenia".

Przejdź do skrótów dostępności
Podziel się tym artykułem

Czytaj Więcej

"Nie możemy czekać": po nowym incydencie w Danii UE wzywa do budowy "muru dronów", aby odstraszyć Rosję

Podczas gdy Trump odtrąca Indie, Unia Europejska zbliża się do nich

Meloni: ONZ bardziej podzielona niż kiedykolwiek z powodu wojny w Ukrainie