Finisz wyścigu kolarskiego Vuelta a España został przerwany po tym, jak tysiące propalestyńskich demonstrantów zablokowało linię mety w Madrycie. Czołowi politycy oskarżyli premiera Pedro Sáncheza o bezpośrednią odpowiedzialność za zakłócenia.
Wielu Hiszpanów jest oburzonych decyzją o odwołaniu ostatniego etapu wyścigu Vuelta a España – ikonicznej, trzytygodniowej rywalizacji kolarskiej przez cały kraj. Finisz został przerwany w miniony weekend, gdy tysiące propalestyńskich demonstrantów zablokowało linię mety w Madrycie.
Zatrzymano dwie osoby, a 22 policjantów zostało rannych. Czołowi hiszpańscy politycy szybko oskarżyli premiera Pedro Sáncheza o bezpośrednią odpowiedzialność za zakłócenia. Ale co tak naprawdę powiedział szef rządu?
Przemawiając podczas wydarzenia socjalistycznej partii robotniczej (PSOE) w Andaluzji, Sánchez zaznaczył, że przede wszystkim szanuje sportowców biorących udział w Vuelcie. Jednocześnie wyraził podziw dla obywateli, którzy angażują się w słuszne sprawy.
"Czy wiecie, że dziś kończy się Vuelta a España? Vuelta a España – nasza Vuelta, nasz wyścig kolarski. Wyraźmy nasze pełne uznanie i szacunek dla sportowców, ale także nasz podziw dla Hiszpanów, którzy mobilizują się w słusznych sprawach, takich jak sprawa palestyńska" - powiedział premier Hiszpanii.
Sánchez dodał, że czuje dumę, widząc kraj, który mimo swojej różnorodności "jednoczy się wokół słusznej sprawy, jaką są prawa człowieka", kończąc słowami: "Niech żyje naród hiszpański".
Nie nawoływał bezpośrednio do protestów ani do zatrzymania wyścigu – przeciwnie, oddał hołd zarówno sportowcom, jak i protestującym. Mimo to wielu odebrało jego wypowiedź jako prowokacyjną i nieodpowiedzialną.
"Dziś Madryt został opanowany przez przemoc, za którą bezpośrednią odpowiedzialność ponosi premier z powodu swoich nieodpowiedzialnych wypowiedzi tego poranka, podżegających demonstrantów" - powiedział burmistrz Madrytu José Luis Martínez-Almeida.
"Gdy prezydent kraju wspiera bojkot Vuelta Ciclista […] staje się odpowiedzialny za każdy incydent, który się wydarzy" - napisała z kolei na platformie X Isabel Díaz Ayuso, przewodnicząca regionu Madrytu.
Tymczasem również ze strony lewicy pojawiły się oskarżenia, zarzucające Sánchezowi, że nie zrobił wystarczająco dużo, by wesprzeć protestujących.