27 ministrów środowiska spotka się w czwartek w Brukseli, by omówić cele klimatyczne Unii Europejskiej na rok 2040. Nie wszystkie kraje są jednak ze sobą zgodne w tej kwestii.
Spotkanie może zmienić trajektorię klimatyczną Unii Europejskiej. W ramach obrad Komisja Europejska proponuje zmniejszenie emisji CO2 o 90%, jednak Francja naciska, aby decyzja została podjęta samodzielnie przez szefów państw w październiku.
Takie odroczenie może być jednak, jak przekazują niektórzy eksperci, niebezpieczne. Jak twierdzi Linda Kalcher, dyrektor ds. perspektyw strategicznych, Francja jest w obozie z wieloma eurosceptycznymi rządami, takimi jak Węgry, czy Słowacja, które "wykorzystują Radę Europejską i jednomyślność do szantażowania swoimi żądaniami". Jak twierdzi, "niektóre z tych żądań mogą nawet wykraczać poza debatę klimatyczną. Mogą one dotyczyć praworządności, większej ilości pieniędzy, których potrzebują, a wtedy staje się to naprawdę niebezpieczną grą".
W sensie praktycznym, przyjęcie celu jednocześnie przez 27 ministrów jest łatwiejsze, ponieważ w tym przypadku wystarczy większość kwalifikowana. Taki cel popierają Niemcy, czy Holandia. Bardziej sceptyczne są Francja, Włochy i niektóre kraje Europy Środkowej, w tym Polska.
W listopadzie w Brazylii odbędzie się konferencja klimatyczna ONZ w Brazylii COP30. Opóźnienie ze strony Europy może być sygnałem dla międzynarodowych partnerów, by blokować lub opóźniać projekty związane ze zmniejszaniem emisji gazów cieplarnianych czy wspierające ekologiczne innowacje.